MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

GÓRCZYN - Robotnicy znaleźli na ulicy Dalekiej dwa niewybuchy

Robert Domżał
Bomba. Mamy fajrant – w ten sposób niektórzy pracownicy firm znajdujących się przy ulicy Dalekiej w Poznaniu kwitowali drugą piątkową ewakuację. Obydwie spowodowane były znalezieniem pocisków artyleryjskich. Saperzy wywieźli trzy z nich. Kolejny pocisk usuną w poniedziałek. – Odgarniałem ziemię łyżką koparki i w pobliżu studzienki kanalizacyjnej leżały niewybuchy, były równo ułożone. Miały nawet zapalniki – mówi Janusz Góralski, operator maszyny.

Rano drogowcy zauważyli dwa pociski. Kolejny wykopali saperzy, którzy wezwani zostali na miejsce. Wywieźli niebezpieczne znaleziska na poligon w podpoznańskim Biedrusku.

Jeszcze tam nie dojechali, gdy pod łyżką koparki znalazła się kolejna „pamiątka” z czasów II wojny.
Na ulicy Dalekiej ponownie pojawili się: strażacy, strażnicy, Pogotowie Gazowe, a także Pogotowie Ratunkowe. Strażacy zażądali nawet, by z Urzędu Miasta przyjechał przedstawiciel wydziału zarządzania kryzysowego.

– My już dzisiaj nie popracujemy. A mieliśmy udrożnić przejazd, żeby ludzie mogli dojechać do posesji. Aż się boję poniedziałku, przecież tych pocisków może być jeszcze więcej – mówi Wojciech Pińczak z firmy Kierstein, budującej jezdnię na ulicy Dalekiej.
Strażacy zarządzili powtórną ewakuację. Pracownicy firm, którzy z powodu drugiej ewakuacji kończyli wczoraj wcześniej pracę, opuszczali swoje stanowiska w dobrym humorze.

Jedni recytowali dziecięce wyliczanki: „Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy”. Jeszcze inni kwitowali całe zdarzenie: „Bomba. Mamy fajrant”.
– Przed laty, chyba w roku 1998, przy ulewnych deszczach woda odsłaniała masę amunicji leżącej na nasypie kolejowym – mówi Marcin Adamczak mieszkający na Górczynie.

Starsi poznaniacy twierdzą, że w okresie II wojny w tej okolicy było cmentarzysko czołgów. Jeszcze inni mówią, że część amunicji może pochodzić z pociągów, które zostały wykolejone na pobliskiej trasie Poznań – Berlin.

W piątek drogowcy pracy nie wznowili. Nie uczynią tego też w weekend.
– Patrol saperski przybędzie na Daleką dopiero w poniedziałek. Wtedy też ulica zostanie gruntownie przeszukana – tłumaczy Jacek Thomas, rzecznik Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych. – Bywa, że od marca do listopada saperzy biorą udział nawet w 300 akcjach.

Drogowcy woleliby jednak, żeby jeden z saperów wraz ze skrzynią był przy nich, dopóki nie wybiorą ziemi pod przyszłą jezdnię i chodnik.
Patrol saperski zabezpieczający Poznań stacjonuje w CSWL w Biedrusku. Niewybuch lub niewypał znaleziony w Poznaniu żołnierze powinni usunąć w ciągu 24 godzin.

– Jeśli podobne znalezisko jest w którymś z 14 innych powiatów, jakie mają pod opieką saperzy, to ze swojego obowiązku muszą się wywiązać w ciągu 72 godzin – tłumaczy kpt. Tomasz Szulejko z Dowództwa Wojsk Lądowych w Warszawie.

Piątkowe znalezisko nie należy do dużych. W marcu 2008 roku w podpoznańskim Luboniu, na jednej z działek w trakcie prac budowlanych saperzy zabezpieczyli 22 niewypały. Skala zdarzenia była niezwykła. W sąsiedztwie znajdowało się wiele zamieszkałych budynków. Pociski artyleryjskie kalibru 75 milimetrów w centrum Lubonia stanowiły duże niebezpieczeństwo. Detonacja zniszczyłaby zabudowania w promieniu 300 metrów.

W okolicach Poznania saperzy najczęściej interweniują w okolicach elektrociepłowni Karolin, lasu między Koziegłowami a Kicinem oraz w okolicach Cytadeli. Największy pocisk znaleziony w ostatnich latach w samym Poznaniu ważył 200 kilogramów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto