Ich gehenna zaczyna się każdego rana i kończy się w nocy, a raczej, jak mówią, w ogóle się nie kończy... Walczą z menelami, którzy jak na "lokalnych pijaczków" są wyjątkowo bezczelni. Oświadczyli mieszkańcom, że "od zawsze był to ich teren, a mieszkańcy są tu tylko na chwilę". Odkąd na prośbę lokatorów na Sczanieckiej zaczęła się pojawiać policja menele zaczęli grozić, "że zgwałcą i pobiją". Mieszkańcy są coraz bardziej zastraszeni, szczególnie odkąd jeden z nieproszonych gości gonił młodą lokatorkę z "k.." na ustach.
Zobacz też: Poznań: Stare tory na Sczanieckiej atrakcją turystyczną? [ZDJĘCIA]
- Na naszym podwórku działa po prostu pijacki klub osiedlowy. Traktują to podwórko jak własne - mówi wprost mieszkaniec nr 1 (nazwisk nie podajemy ze względu na bezpieczeństwo lokatorów). - Pijackie ekipy wymieniają się w zależności od pory dnia. Przychodzą wszystkie łazarskie pokolenia, włącznie z licealistami.
Jak relacjonują mieszkańcy, do domu muszą wchodzić omijając, puszki, butelki, kałuże moczu, a pod drzwiami samych meneli, którzy schodek upodobali sobie jako najlepsze miejsce do przesiadywania. - Nawet nie silą się żeby ustąpić miejsce. Wręcz przeciwnie złośliwie zagradzają przejście - mówi mieszkaniec nr 2.
Bywa też, że elewacja jest wsmarowana ekskrementami. Oprócz tego jest głośno. - Kiedy zrobiło się ciepło i mamy otwarte okna każdy ranek zaczyna się tym samym rytuałem: uciszeniem i przeganianiem meneli, czasem jeszcze w piżamach - mówi mieszkaniec nr 3.
Sąsiedzi na przemian dzwonią na policję i straż miejską. (policja od początku roku interweniowała tam siedem razy, podobnie straż miejska). To jednak nic nie daje, o co z reszta mieszkańcy mają do tych instytucji pretensje. Wręcz przeciwnie, menele zrobili się bardziej agresywni. - Od tygodnia sytuacja się zaostrzyła na tyle, że boję się wyjść z domu. Zakładam słuchawki na uszy żeby nie słyszeć wyzwisk i gróźb - mówi mieszkaniec nr 1. i opowiada jak jedną z mieszkanek goniono grożąc, że zostanie zgwałcona.
Ktoś może powiedzieć, że sprawa jest prosta: wystarczy wstawić bramę, wtedy menele opuszcza podwórko. Owszem, mieszkańcy walczą o nią w spółdzielni od zeszłego roku. Na razie bezskutecznie.
- Sprawa jest skomplikowana, ponieważ przez podwórze wjeżdżają mieszkańcy dwóch sąsiednich budynków i negocjujemy z nimi warunki dalszego korzystania z przejazdu- tłumaczy Piotr Bukowski, prezes SM "Blok", by zaraz dodać, że teraz jednak przyspieszy sprawę.
Na przyszły tydzień zaordynował spotkanie z mieszkańcami.
Problem generują lokatorzy dwóch sąsiednich kamienic którzy przejeżdżają przez feralne podwórko bezumownie, nie partycypując w kosztach remontów. (Od tego prezes spółdzielni uzależnia przekazanie klucza do nowej bramy.)Dodatkowo jeden z lokatorów chce tam ustanowienia służebności przejazdu. Głównie dlatego, bo zależy mu na budowie sklepu w oficynie, (bez dostępu do drogi publicznej nie może tego zrobić).
- Na to nie możemy jednak się zgodzić ponieważ wówczas dopiero zaczną cierpieć mieszkańcy, a menele tym bardziej stamtąd nie znikną - tłumaczy Piotr Bukowski. Dodaje jednak, że w zeszłym tygodniu udało mu się uzyskać deklarację na piśmie iż sąsiad dołoży się do kosztów remontu podwórka. - W tej sytuacji mogę zadeklarować, że w ciągu miesiąca rozpoczniemy prace - podsumowuje.
Widzisz coś ciekawego, zaskakującego, dziwnego? Pisz na [email protected], dodaj swój artykuł lub zostaw nam wiadomość na facebooku
ZEBRAliśmy nasze serwisy w jednym miejscu:
Wszystko o Lechu Poznań - BUŁGARSKA.PL: polub serwis na Facebooku
Filmy z Poznania i całej Wielkopolski - GŁOS.TV: polub serwis na Facebooku
Inwestycje i budownictwo w Wielkopolsce - DOM
Baw się i wygrywaj nagrody - KONKURSY
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?