Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech – Inter 0:1 (karne 9:8): Awans w żenującym stylu (+ zdjęcia)

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Aż 11 serii rzutów karnych potrzebował Lech Poznań, aby wyeliminować azerski Inter Baku w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.

Wydawało się, że po zwycięstwo 1:0 w Baku, rewanż dla Lecha będzie spacerkiem. Nawet zazwyczaj przesadnie ostrożny trener Jacek Zieliński przed spotkaniem zapowiadał, że zależy mu nie tylko na zwycięstwie, ale też efektownej, ofensywnej grze.

Pierwsze 10 minut meczu zapowiadało, że faktycznie Kolejorz może odprawić tego wieczoru mistrza Azerbejdżanu z bagażem kilku goli. Najpierw w 4. minucie w niezłej sytuacji znalazł się Dimitrije Injac, który z 18 metrów posłał piłkę kilka metrów obok bramki. Po chwili zaś po świetnym rozegraniu z klepki w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Artur Wichniarek, który jednak uderzył prosto w bramkarza. Dwie minuty później Giorgi Lomaia wręcz cudem odbił piłkę uderzoną z woleja przez Sławomira Peszkę.

Azerowie długimi momentami nie potrafili nawet wyjść z własnej połowy i wydawało się, że prędzej czy później lechici rozwiążą worek z bramkami. Tak się jednak nie stało – po około 10 minutach gra się wyrównała, ale i tak nic nie wskazywało, aby awans Lecha był choć minimalnie zagrożony – gracze Interu nawet jeśli dostawali się pod pole karne gospodarzy, strzelali katastrofalnie niecelnie.

Lechici mieli celowniki znacznie lepiej ustawione, ale nie idealnie – w 35. minucie ponownie oko w oko z Lomaią stanął Wichniarek, ale po jego strzale piłka odbiła się od poprzeczki.

Pierwszy sygnał ostrzegawczy dla Kolejorza nadszedł w 66. minucie, kiedy to po nieporozumieniu Kotorowskiego z Arboledą omal nie padła bramka samobójcza – futbolówkę lecącą w kierunku bramki zdołał jednak wybić Gancarczyk.

Kibice zaczynali się już niecierpliwić, bo przecież awans do dalszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów po remisie u siebie z drużyną z Azerbejdżanu to jednak i tak raczej wstyd. W Lechu jednak nie miał kto strzelać – w 78. minucie nie mającego już siły Wichniarka zastąpił Jacek Kiełb, choć kibice spodziewali się raczej wejścia napastnika – Tomasza Mikołajczaka.

- Mikołajczak zgłosił przed meczem niedyspozycję, ma jakieś problemy z plecami – wyjaśniał później Zieliński. – Liczyłem, że może będzie mógł zagrać, ale po chwili rozgrzewki zgłosił, że nie da rady.

Gdy kibice zniecierpliwieni zaczynali już powoli godzić się z bezbramkowym remisem, w 85. minucie gola zdobył... Inter. Wprowadzony chwilę wcześniej na murawę Girts Karlson ubiegł wszystkich obrońców Lecha i z kilku metrów wepchnął piłkę do bramki lechitów. Stadion zamarł, bo to oznaczało, że Azerowie odrobili stratę z pierwszego spotkania.

Gdy minęło 90 minut do wyłonienia zwycięzcy dwumeczu konieczna była 30-minutowa dogrywka. W tej Azerowie skupili się na obronie, licząc na łut szczęścia w rzutach karnych i... dopięli swego. Nerwy na trybunach sięgnęły zenitu, bo jednak karne to zawsze loteria, w dodatku dla Lecha wyjątkowo pechowa – w pamięci wielu kibiców były jeszcze przecież dramatyczne „jedenastki” ze słynnego meczu z FC Barceloną.

Jako pierwsi karne strzelali lechici. Pierwszego wykorzystał Bosacki, a gdy po chwili Kotorowski obronił uderzenie Zlatinowa, wszyscy liczyli, że dalej będzie dobrze. Niestety, w kolejnych seriach najpierw pomylił się Kriwiec, a później Peszko, zaś Azerowie strzelali bezbłędnie, co dawało przewagę Interowi.

Wreszcie w czwartej serii „Kotor” dość szczęśliwie zatrzymał piłkę po strzale Krugłowa i znów był remis. Od tej chwili kolejni strzelcy już się nie mylili i zaczęła obowiązywać reguła „nagłej śmierci”.

Po każdym celnym strzale kolejnego lechity kibice już czuli, że awans jest na wyciągnięcie ręki, ale po chwili następny Azer trafiał do siatki i emocje zaczynały się na nowo. Jako ostatni z piłkarzy z pola w Lechu strzelał Semir Stilić, co trochę dziwiło, bo Bośniak w poprzednich sezonach kilka razy wykonywał karne. Dlaczego Zieliński nie chciał, aby strzelał wcześniej?

- Semir ostatnie 10 minut grał praktycznie na jednej nodze, tak go bolało – tłumaczył szkoleniowiec Lecha. – Trzymałem go na boisku, bo to taki piłkarz, który jednym podaniem potrafi otworzyć drogę do bramki. Nie otworzył, ale tą jedną nogą karnego strzelił.

Niestety, po chwili trafił też Czerwenka, a to oznaczało, że w 11 serii jedenastki muszą strzelić ostatni zawodnicy, czyli... bramkarze. Kotorowski strzelił bardzo pewnie i po chwili sam stanął między słupkami. Lomaia nie miał już tyle szczęścia – „Kotor” wyczuł jego intencje i po chwili cały stadion szalał z radości.

- Rzadko strzelam karne, ale pomyślałem, że poczekam jak najdłużej i bramkarz pewnie się rzuci. Tak się stało, a ja skierowałem piłkę w pusty róg bramki – mówił po meczu jego bohater.

Radość z awansu trwała jednak krótko – wszyscy mieli świadomość, że porażka u siebie z mistrzem Azerbejdżanu i awans po rzutach karnych, to i tak kompromitacja mistrza Polski.
- Straciłem na tym meczu chyba z 10 lat swojego życia – mówił mocno zdenerwowany trener Zieliński. - Nie jestem dumny z tego meczu, ale nie zamierzam się nad nikim znęcać. Musimy o tym meczu jak najszybciej zapomnieć, bo takie coś nie ma prawa nam się jeszcze kiedyś przytrafić.

Rywalem Lecha w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów będzie Sparta Praga. Pierwsze spotkanie zostanie rozegrane już 27 lipca w Pradze.

Lech Poznań - Inter Baku 0:1 (0:1, 0:0), rzuty karne 9:8

Bramka: 84. Girts Karlsons

Rzuty karne:
1:0 Bosacki
1:0 Zlatinow (Kotorowski broni)
1:0 Kriwiec (Lomaia broni)
1:1 Karsons
1:1 Peszko (Lomaia Broni)
1:2 Kandelaki
2:2 Kiełb
2:2 Krugłow (Kotorowski broni)
3:2 Gancarczyk
3:3 Accioly
4:3 Wilk
4:4 Lewin
5:4 Injac
5:5 Daszdemirow
6:5 Wojtkowiak
6:6 Czertoganow
7:6 Arboleda
7:7 Odikadze
8:7 Stilić
8:8 Czerwenka
9:8 Kotorowski
9:8 Lomaia (Kotorowski broni)

Żółte kartki: Stilić - Czertoganow, Czerwenka, Odikadze, Karlsons, Lomaia, Zlatinov.
Sędziował: Milorad Mazić (Serbia).
Widzów: 13.500

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Arboleda, Bosacki, Gancarczyk - Peszko, Injac, Stilić, Djurdjević (98. Wilk), Kriwiec - Wichniarek (78. Kiełb).

Inter: Lomaia - Mżawanadze (71. Daszdemirow), Lewin, Accioly, Kandelaki - Odikadze, Czerwenka, Zlatinow, Czertoganow, Hadżijew (46. Krugłow) - Poskus (73. Girts Karlsons).


Czytaj też:

Lech chce zapomnieć o Interze i skupia się na Sparcie

- Chcecie, bym popełnił harakiri? – pytał dziennikarzy po meczu z Interem Baku trener Jacek Zieliński. Lech już szykuje się na mecz ze Spartą Praga.


17, 18,



24, 25

lipca, Stary Rynek
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto