Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech – Korona 1:0: Nie szło im, ale wygrali

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Lech - Korona 1:0
Lech - Korona 1:0 eM
Piłkarze Lecha wreszcie pokazali, że nawet, gdy gra im się nie układa, potrafią wydrzeć trzy punkty.

Po dwutygodniowej przerwie na mecze reprezentacji narodowych polska ekstraklasa wznowiła rozgrywki. Najdotkliwiej przerwa wpłynęła na Lecha, który musiał na ten czas oddać na zgrupowania różnych reprezentacji aż 11 swoich zawodników. To oznaczało, że w piątek przeciwko Koronie wybiegł zespół, który przed meczem praktycznie ze sobą nie trenował. Dość nieoczekiwanie trener Jose Bakero od pierwszej minuty wystawił Luisa Henriqueza, który do Poznania wracał z Ameryki Południowej.

- Wahałem się między nim a Marcinem Kamińskim, ale ten miał jeszcze mniej czasu na regenerację sił – wyjaśniał szkoleniowiec Kolejorza. – Poza tym Luis tym razem leciał pierwszą klasą, a to naprawdę ma znaczenie.

Obie drużyny zaczęły mecz dość niemrawo, chociaż był to pojedynek trzeciego w tabeli Lecha z prowadzącą Koroną. Pierwszy raz „zapachniało” golem w 16. minucie, kiedy Semir Stilić wykonywał rzut wolny z około 25 metrów i trafił w poprzeczkę.

Na kolejną ciekawszą akcję trzeba było czekać drugie tyle, kiedy po ładnej akcji Rafał Murawski wdarł się w pole karne, ale nie miał zbyt mało miejsca na oddanie strzału i jego uderzenie spokojnie złapał Zbigniew Małkowski.

Trzy minuty później nareszcie pokazał się niewidoczny dotąd Artjom Rudnev, który po rajdzie prawym skrzydłem dośrodkował wzdłuż bramki, ale Stilić nie zdążył przeciąć tego podania.

Lechici grali zupełnie inaczej niż w poprzednich meczach. Było widać brak zgrania, przy próbie gry z klepki rywale łatwo odczytywali zamierzenia poznaniaków albo ich faulowali. Mnożyły się też niecelne podania, w których „brylował” zwłaszcza Mateusz Możdżeń.

Goście w pierwszej połowie właściwie w ogóle nie atakowali, a mimo to do przerwy powinni prowadzić. W 45. minucie po rzucie rożnym w świetnej sytuacji znalazł się Maciej Korzym, ale jego uderzenie kapitalnie obronił Jasmin Burić. Piłka trafiła jednak pod nogi Vlastimira Jovanovicia i wydawało się, że nic już nie uratuje Lecha, ale zmierzającą do siatki piłkę zatrzymał na linii bramkowej Luis Henriquez.

- Takie były nasze założenia na ten mecz – opowiadał później Leszek Ojrzyński, trener Korony. – Chcieliśmy przetrzymać pierwszą połowę, licząc na okazje po stałych fragmentach gry i właśnie po tej sytuacji powinniśmy prowadzić.

Druga połowa zapowiadała się na jeszcze słabszą niż pierwsza. Gra lechitom dalej się nie kleiła, a na dodatek Korona zaczęła grać coraz odważniej. Było już kilka podobnych meczów w tym sezonie i wszystkie Lech przegrywał. Tym razem miało być jednak inaczej – w 64. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Semira Stilicia najwyżej do piłki wyskoczył Grzegorz Wojtkowiak, który uderzył dokładnie tak jak chciał i było 1:0!

Zdobyty gol niewiele zmienił w obrazie gry i wynik utrzymał się do ostatniego gwizdka, po którym wszyscy kibice Kolejorza odetchnęli z ulgą.
- Trudno się gra, gdy mecz jest taki rwany, przerywany ciągłymi faulami – przyznawał po spotkaniu Jose Mari Bakero. – Wielkie podziękowania dla drużyny, że potrafiła wygrać tak ciężki mecz.

- Drużynę Korony mieliśmy bardzo dobrze rozpracowaną – zdradzał kulisy wygranej Grzegorz Wojtkowiak. – Wiedzieliśmy, że czeka nas mecz z dużą liczbą fauli, dlatego tym bardziej cieszymy się, że udało nam się wywalczyć cenne trzy punkty.

W tym sezonie Lech potrafił wygrywać mecze tylko wtedy, gdy od początku gra dobrze mu się układała i kiedy do bramki rywali trafiał Artjom Rudnev. W piątek Łotysz był w meczu aktywny, ale okazji strzeleckich praktycznie nie miał. Fakt, że Lech i tak potrafił wygrać, cieszy tym bardziej.

Po tym zwycięstwie Lech awansował na pierwsze miejsce w tabeli, które utrzyma, o ile w sobotę Śląsk Wrocław przegra z GKS-em Bełchatów.

Lech Poznań - Korona Kielce 1:0 (0:0)

Bramka: 64. Wojtkowiak.

Żółte kartki: Wołąkiewicz, Injac - Sobolewski, Jovanović, Korzym, Vuković, Stano.
Czerwona kartka: Korzym (90-za dwie żółte).
Sędziował: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: 13 156.

Lech: Burić - Bruma, Wojtkowiak, Wołąkiewicz (50. Kamiński), Henriquez, Stilić, Możdżeń (59. Tonew), Murawski, Injać, Kriwiec (87. Drygas), Rudnev.

Korona:
Małkowski - Malarczyk (70. Kijanskas), Stano, Hernani, Lisowski, Sobolewski, Jovanovic, Lenartowski (46. Lech), Vukovic, Kaczmarek (79. Zieliński), Korzym.

Aby obejrzeć zdjęcia, przejdź do galerii.





emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto