MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lech o krok od pokonania Deportivo!

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
To był kolejny wielki mecz Kolejorza w Pucharze UEFA. Lechici byli lepsi, ale nie wykorzystali dużej przewagi w drugiej połowie meczu i tylko zremisowali z Deportivo La Coruna 1:1.

Przed meczem dużo mówiło się o tym, że Hiszpanie słabo rozpoczynają mecze i właśnie wtedy najłatwiej jest im strzelić bramkę. Lechici mieli zacząć spotkanie od mocnego uderzenia tak, jak zrobili to chociażby w meczach przeciwko Nancy czy Austrii Wiedeń.
- Nie da się tak zaprogramować drużyny, aby za każdym razem zdobywała gola na początku meczu – przestrzegał jednak trener Lecha, Franciszek Smuda.

Feralny falstart Lecha

Niestety, fatalny początek przydarzył się nie Deportivo, ale Kolejorzowi. Już w pierwszej minucie Zlatko Tanevski miał chyba urojenia, że jest Manuelem Arboledą i potrafi zablokować piłkę. Niestety, stracił ją tuz przy linii końcowej i był rzut rożny dla rywali. Po dośrodkowaniu piłka trafiła do nominalnego obrońcy Diego Colotto – ten uderzył po ziemi w środek bramki, ale piłka przeleciała pod rękami Ivana Turiny i na „dzień dobry” Lech przegrywał 0:1.

Hiszpanie grali lepiej, mądrzej od poznaniaków, którzy radzili nieporadnością. Dopiero półgodzinie mecz trochę się wyrównał i coraz częściej gospodarze odgryzali się przeciwnikom groźnymi akcjami i strzałami z dystansu, w których brylował zwłaszcza Semir Stilić.

Nieoczekiwana zmiana sytuacji

W 41. minucie kapitalną szybką akcję przeprowadził duet Stilić – Arboleda, Kolumbijczyk podał idealnie do Rengifo, który nie dał szans bramkarzowi gości – Danielowi Aranzubii. W tym momencie stadion oszalał, a będąca w zaawansowanej ciąży żona Rengfio przyznawała w przerwie, że myślała, iż zaraz urodzi.

Swojego gola Hernan Rengifo zadedykował obecnej na stadionie żonie.

Lechici uskrzydleni golem zepchnęli Deportivo do głębokiej defensywy i kibice żałowali, że akurat w tym momencie następuje przerwa. Okazało się, że po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. To poznaniacy co chwilę nękali rywali kolejnymi atakami. Znakomity mecz rozgrywali obaj skrzydłowi - Sławomir Peszko i Jakbu Wilk, którzy bez większych trudności przedzierali się w pole karne i groźnie dośrodkowywali. Lechitom brakowało jednak skuteczności. Miedzy 63. a 67. minutą Kolejorz mógł zdobyć nawet trzy gole, ale albo pudłowali, albo bronił Aranzubia.

W 73. minucie w znakomitej sytuacji znalazł się Arboleda, ale strzelił obok słupka. Na kwadrans przed końcem kibice zaczęli skandować nazwisko Roberta Lewandowskiego, który wkrótce zmienił zmęczonego Peszkę. Niestety, ani „Lewy” ani żaden inny lechita nie zagrozili już poważniej bramce Deportivo, które w drugiej połowie zagrało zaskakująco słabo. Cała druga połowa wyglądała jakby przeciwnikiem Kolejorza w tym meczu był przeciętny zespół polskiej II ligi, a nie utytułowana drużyna z Hiszpanii. W tej sytuacji remis jest wynikiem krzywdzącym Lecha, który był w tym meczu lepszy.

Manuel Arboleda już tradycyjnie należał do najlepszych zawodników na boisku.

Powiedzieli po meczu:

- Deportivo nas zaskoczyło, bo jednak dali nam dużo pograć w tym meczu. Szkoda niewykorzystanych sytuacji, bo na pewno mogliśmy ten mecz spokojnie wygrać – ocenił spotkanie Tomasz Bandrowski.

Z poziomu meczu był zadowolony Franciszek Smuda: - Jest to jedno z takich spotkań, które chciałbym jeszcze kiedyś rozegrać kilka razy, bo był to futbol, którego oczekują kibice, trenerzy i wszyscy, którzy interesują się piłką. Chciałbym, abyśmy tak samo zagrali z Feyenoordem i wygrali.

Szkoleniowiec Deportivo, Miguel Angel Lotina wynik przyjął na chłodno. – Pierwsze dwadzieścia minut drugiej połowy to mały kryzys naszej drużyny. Jesteśmy zadowoleni z remisu, bo jednak ważniejsze są dla nas zwycięstwa w lidze.

Lech cały czas ma szanse na wyjście z grupy – musi jednak za dwa tygodnie wygrać z Feyenoordem w Rotterdamie.
Lech Poznań - Deportivo La Coruna 1:1 (1:1)

Bramki: 41. Rengifo - 2. Colotto

Żółta kartka: Stilic (Lech)
Sędziował: Craig Thomson (Szkocja)
Widzów: 21.000

Lech: Ivan Turina - Grzegorz Wojtkowiak, Manuel Arboleda, Zlatko Tanevski, Ivan Djurdjevic - Sławomir Peszko (79. Robert Lewandowski), Tomasz Bandrowski, Rafał Murawski, Semir Stilic, Jakub Wilk - Hernan Rengifo.

Deportivo: Daniel Aranzubia - Piscu, Alberto Lopo, Diego Daniel Colloto, Filipe Kasmirski - Cristian Hidalgo (71. Angel Lafita), Julian de Guzman, Juan Carlos Valeron (78. Joan Verdu), Sergio, Andres Guardado - Mista (59. Riki).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lech o krok od pokonania Deportivo! - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto