Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech – Podbeskidzie 1:1: Ostatnia minuta oddaliła Lecha od awansu

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Bartosz Ślusarski, lech - podbeskidzie 1:1
Bartosz Ślusarski, lech - podbeskidzie 1:1 eM
Lech tylko zremisował u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:1 i aby awansować do finału Pucharu Polski, musi wygrać rewanż.

- Chcemy wygrać pierwszy mecz u siebie i to na tyle wysoko, żeby w miarę spokojnie jechać na rewanż, bo zdajemy sobie sprawę, że w Bielsku-Białej nie będzie nam się łatwo grało – mówił przed pierwszym spotkaniem półfinału Pucharu Polski Rafał Murawski, pomocnik Kolejorza.

We wtorkowy wieczór w poznańskiej drużynie z powodu kłopotów zdrowotnych nie mogli zagrać Artjoms Rudnevs i Jacek Kiełb. Dość nieoczekiwanie w pierwszej jedenastce pojawili się za to inni rekonwalescenci – Grzegorz Wojtkowiak i Manuel Arboleda. Trzeba przyznać, że ten drugi mecz rozpoczął fatalnie, już w pierwszych minutach popełniając kilka błędów, które normalnie mu się nie zdarzają. Po jednym z nich w 18. minucie przed szansą pokonania Krzysztofa Kotorowskiego stanęli gracze Podbeskidzia, ale źle rozegrali akcję i Adam Cieśliński dał się złapać na spalonym.

Na pierwszą groźną akcję lechitów kibicom przyszło poczekać aż do 29. minuty. Po świetnym podaniu Semira Stilicia Siergiej Kriwiec wyłożył piłkę Vujo Ubiparipowi, który jednak nieczysto trafił w piłkę i Richard Zajac nie miał kłopotów z interwencją.

Nie minęła minuta a oko w oko z bramkarzem gości stanął Stilić, który uderzył jednak prosto w Zajaca i szansa na gola została zaprzepaszczona.

W przerwie Jose Bakero zmienił napastnika – za Ubiparipa wszedł Bartosz Ślusarski i to właśnie ten zawodnik został głównym bohaterem akcji z 58. minuty. Po ładnej akcji Stilicia z Wilkiem, ten drugi dośrodkował w pole karne z prawego skrzydła, a Ślusarski stojąc tyłem do bramki, zdołał trącić piłkę głową tak, że ta odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki.

W kolejnych minutach piłkarze Lecha byli bliscy zdobycia drugiej bramki, ale w decydującym momencie brakowało im zdecydowania – zamiast strzelać szukali podaniem kolegów, co kończyło się strzałami niecelnymi lub zablokowanymi przez obrońców rywali.

- Na tej murawie piłka trochę się odbijała, a poza tym każdy z nas niepotrzebnie starał się dogrywać, żeby tylko sytuacja strzelecka była jeszcze lepsza – tłumaczył później Kriwiec.

Im bliżej końca, tym Lech coraz bardziej się cofał, chcąc zadowolić się wynikiem 1:0. Bakero ściągnął nawet Stilicia, wpuszczając Marcina Kamińskiego. Taka taktyka musiała się zemścić. Od 85. minuty momentami obserwowaliśmy wręcz „obronę Częstochowy” w wykonaniu lechitów, zupełnie jakby prowadzili w finale, a nie pierwszym z dwóch półfinałów Pucharu Polski.

Ataki Podbeskidzia dały efekt w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, kiedy to po dośrodkowaniu Piotra Malinowskiego Cieśliński celną główką pokonał Kotorowskiego. Po chwili sędzia zakończył mecz, a schodzących lechitów żegnały gwizdy. 

Powiedzieli po meczu:
- Po golu strzelonym w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, który dał nam remis w meczu pucharowym i to z drużyną tej klasy co Lech, musze być dumny z chłopaków i już nie mogę się doczekać tego, co się będzie działa w rewanżu na naszym stadionie – mówił po spotkaniu Robert Kasperczyk, trener Podbeskidzia.

- Jestem, tak jak i cała drużyna, bardzo rozczarowany – powiedział z kolei Bakero. – Kluczem dla takiego wyniku było jednak to, co się działo na boisku wcześniej, kiedy nie potrafiliśmy strzelić drugiej bramki. Trzeba będzie porozmawiać z zawodnikami i zmobilizować ich na rewanż.

- Za bardzo się cofnęliśmy w tych ostatnich 10 minutach – przyznawał z kolei Grzegorz Wojtkowiak. – W tej ostatniej akcji nie potrafiliśmy wybić piłki i skończyło się tak, jak się skończyło.

Mimo wszystko lechici wierzą, że w rewanżu mogą jeszcze zapewnić sobie awans do finału. Siergiej Kriwiec uważa, że szanse na awans obie drużyny cały czas mają 50 na 50.
- Z Polonią nawet przegraliśmy pierwszy mecz u siebie, ale umieliśmy wygrać w rewanżu i teraz też tak może być – przypomina Białorusin.

Problem w tym, że Bielsko-Biała to prawdziwa twierdza. W tym sezonie piłkarze Podbeskidzia nie przegrali u siebie ani jednego spotkania ligowego, tracąc w 11 meczach zaledwie trzy gole. Wygrać tam lechitom będzie na pewno bardzo trudno.

Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (0:0)


Bramki:
58. Ślusarski - 90. Cieśliński.
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 15.500

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Henriquez - Injac, Murawski - Wilk (71. Mikołajczak), Kriwiec, Stilić (81. Kamiński) - Ubiparip (46. Ślusarski).

Podbeskidzie: Zajac - Cienciała, Broniewicz, Konieczny (31. Dancik), Górkiewicz - Koman - Łatka, Chmiel (64. Kołodziej), Ziajka - Patejuk (69. Malinowski), Cieśliński.

Aby obejrzeć wszystkie zdjęcia, przejdź do galerii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto