Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lokator zmarł zwierzęta uratowano

BEM
Grzegorz Lachowicz, kierownik schroniska prezentuje ptaki, które trafiły tu w piątkowy wieczór.
Grzegorz Lachowicz, kierownik schroniska prezentuje ptaki, które trafiły tu w piątkowy wieczór.
W piątek lokatorzy domu przy Śniadeckich zgłosili policji, że od dwóch tygodni nie widzieli sąsiada z sutereny. Okazało się, że starszy mężczyzna rozchorował się.

W piątek lokatorzy domu przy Śniadeckich zgłosili policji, że od dwóch tygodni nie widzieli sąsiada
z sutereny. Okazało się, że starszy mężczyzna rozchorował się. Odwieziono go do szpitala, a jego zwierzęta do schroniska.

Lokator sutereny od dawna był samotny. Sąsiedzi rzadko go widywali. Zaniepokoiło ich jednak to, że od kilku dni nie pali się u niego światło, a okno jest zamknięte.
- Zawsze otwierał okno i wietrzył mieszkanie.

Przyzwyczailiśmy się do tego, że zawsze, latem czy zimą, okienko było otwarte - mówią.
- Kiedy kilka dni temu zauważyliśmy, że coś jest nie tak, pukaliśmy do drzwi, ale nikt nie otwierał. Zresztą on nikomu nie otwierał - wspomina jeden z sąsiadów.- W końcu zajrzałem przez okno. Widziałem, że leży skulony na posłaniu. Chwilę potem był już w innej pozycji, więc byliśmy pewni, że żyje, ale nadal nie otwierał.

Pomoc przybyła za późno

W końcu sąsiedzi powiadomili dozorcę i policję.
- Im też nie chciał otworzyć, ale w końcu jakoś weszli do środka - relacjonują świadkowie wydarzeń. Wezwano pogotowie. Okazało się bowiem, że lokator poważnie zachorował. Karetka odwiozła go do szpitala. Ponieważ mężczyzna miał domowy zwierzyniec, wezwano też pracowników Schroniska dla Zwierząt.

- Mąż chciał sąsiada odwiedzić w niedzielę. Żadnej rodziny nie miał, ale w sobotę zadzwoniono, że zmarł - mówi jedna z lokatorek.

Zwierzęta uratowano

- Pracownik, który tam pojechał mówił, że kilka ptaków padło, między innymi papuga ara. Żywe przywiózł do schroniska - mówi Grzegorz Lachowicz, kierownik placówki przy ul. Bukowskiej 266. Do schroniska przywiezionych zostało kilkanaście ptaków kanarków, papug nimf i falistych oraz dwa pieski - ratlerki.

- Wszystkie zwierzęta są w dość dobrej kondycji - zapewnia G. Lachowicz. - Pieski prawdopodobnie od zawsze hodowane były razem, bo jeden chodzi za drugim. Wiemy, że ostatnio jadły ziarno ptaków, ale nie są zbytnio osłabione.
Na razie nie wiadomo, jaki będzie los zwierząt. Przede wszystkim muszą przejść w schronisku kwarantannę - co najmniej dwa tygodnie. Nie wiadomo też na pewno, czy starszy pan nie miał dalszej rodziny. Jeśli nie - zwierzęta będzie można kupić.

- Chciałbym, żeby ratlerki, a są już dość leciwe, trafiły do jednego właściciela - podkreśla kierownik schroniska.

Tłok w schronisku
Po okresie świąteczno-sylwestrowym do Schroniska dla Zwierząt przy ul. Bukowskiej 266 trafiło wiele zwierząt, przede wszystkim szczeniaki. Wśród nich także rasowe seter, kaukaz i ogar. Po tego ostatniego, w którym odezwała się łowcza natura i popędził za zającem podczas spaceru, zgłosili się już właściciele. Wiele osób dzwoni do placówki z pytaniem o psa, który przestraszony wystrzałami petard uciekł. Informacje można uzyskać pod numerem tel. 868 16 31. Schronisko czynne jest codziennie oprócz poniedziałków w godz. 10-15, a w soboty i niedziele 10-13.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto