Mieszkanie w kamienicy z kłopotami

- Chciałbym przekazać mieszkanie wnukowi, a nie jest przecież moje - wyjaśnia pan Jan. - Postanowiłem więc je wykupić, jak tylko się dowiedziałem, że można coś takiego zrobić.

Jednak przy pierwszej próbie złożenia wniosku o wykup swojego lokalu od miasta, mniej więcej 10 lat temu, pan Jan otrzymał informację, że nie jest to możliwe, ponieważ kamienica nie ma uregulowanego stanu prawnego. I taka sytuacja trwa do dziś.

- To kategoria budynków będących w samoistnym posiadaniu miasta, ponieważ właściciel zniknął - wyjaśnia Ewa Bartosik, wicedyrektor Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych. - Na przykład w wyniku II wojny światowej. Takie budynki, jeśli nie jest zdefiniowane, kto jest ich właścicielem,  trafiają pod przymusowy zarząd miasta i zajmuje się tym MPGM.

Takich budynków MPGM ma w swoim zarządzie około 70. I co najmniej tyle samo kłopotów z każdym z nich.
- Zarządzamy nimi na podstawie artykułu 752 KPA o prowadzeniu cudzych spraw na zlecenie - mówi Maria Wellenger, rzeczniczka prasowa MPGM. - I powoduje to wiele utrudnień, na przykład remontowych. Bo my za zarządzanie nimi nie dostajemy od miasta ani złotówki, a zdarzają się sytuacje, że na przykład trzeba zrobić remont, bo przecież nie można dopuścić do tego, by się budynek zawalił. To są nasi lokatorzy, co oni są winni, że dostali przydział na mieszkanie akurat w takiej kamienicy, a nie w innej? Nikt 50 lat temu, gdy przydzielał im mieszkania, nie przewidział takiej sytuacji...

Jednak w określeniu stanu prawnego kamienicy MPGM nie może pomóc.
- My nie jesteśmy stroną - podkreśla Maria Wellenger. - Co jakiś czas tylko zwracamy się z pytaniem do Wydziału Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Miasta, czy stan prawny budynków w naszym zarządzaniu się nie zmienił. Ale wielu lokatorów uważa, że skoro u nas płaci czynsz, to budynek jest miejski, więc przychodzą po wykup też do nas. Zdarzało się i tak, że zgodnie z dokumentami mówiliśmy lokatorom, że w tym budynku można wykupić mieszkania, a dosłownie po dóch dniach wpływało pismo z jakiejś kancelarii prawnej, że pojawił się spadkobierca właściciela.

Bo od czasu do czasu o budynki upominają się spadkobiercy ich przedwojennych właścicieli, chcący odzyskąc swój majątek.
- Wówczas toczy się postępowanie zwrotowe - wyjaśnia dyrektor Bartosik. - I w tym czasie oczywiście także o wykupie lokalu nie można mówić.

A to może trwać nawet kilkanaście lat. 

- Może być na przykład tak, że jest wielu współwłaścicieli i nie wszystkich znamy, więc trzeba ich odszukać - wylicza Maria Wellenger. - Albo w trakcie postępowania jeden ze spadkobierców umrze i wówczas całą procedurę trzeba zaczynać od nowa. Trzeba też sprawdzić, czy ktoś kiedyś nie dostał odszkodowania za ten budynek, bo to się zdarzało, a później przeprowadzić pełną, bardzo dokładną inwentaryzację dosłownie wszystkiego...

W takiej sytuacji jak pan Jan jest wielu lokatorów, którzy latami czekają na możliwość wykupienia zajmowanego przez siebie mieszkania. Dlatego 2 lata temu na zlecenie wiceprezydenta Miroława Kruszyńskiego Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych rozpoczął prace nad uporządkowaniem tej sytuacji, by kamienice, które są w zarządzie miasta przejąć jako własność.
- Proces jest już bardzo zaawansowany - mówi dyrektor Bartosik.

Gdy przejmowanie się zakończy, wówczas lokatorzy już bez problemu będą mogli wykupić swoje mieszkania - chyba że zostaną one wyłączone ze sprzedaży decyzją prezydenta. Ale dotyczy to głównie budynków, przy remoncie których miasto poniosło duże nakłady finansowe lub nowych mieszkań komunalnych, np. na Nadolniku. Wszyscy pozostali - także i pan Jan - będą mogli poczuć się właścicielami swoich mieszkań. Kiedy? No cóż, gdy zakończą się wszystkie formalności związane z przejmowaniem kamienic...