Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nine Inch Nails nie zawiedli oczekiwań

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Koncert Nine Inch Nails w Poznaniu miał być jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych tego lata w Polsce i tak się stało. Trent Reznor spełnił oczekiwania polskich fanów.

Fani NIN z całego kraju od samego rana zjeżdżali się do Poznania - dla sporej większości z nich poznański koncert był pierwszą okazją do zobaczenia i posłuchania na żywo Trenta Reznora i spółki.

Alec Empire na rozgrzewkę

Zanim na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru, zbierającą się powoli rozleniwioną publiczność próbował rozruszać Alec Empire, który wystąpił jako support. Pierwsze jego utwory miały fatalne nagłośnienie, później było już nieco lepiej, ale Niemiec raczej nie wzbudził wielkiego entuzjazmu, choć starał się jak mógł, by nawiązać kontakt z publiką (przyznał nawet, że jego dziadek był Polakiem). Fani, którzy przyszli na MTP dla Nine Inch Nails, okazali się wyrozumiali - nie gwizdali, nie domagali się głośno wyjścia na scenę NIN, kilku nawet klaskało i skakało w rytm muzyki, ale o bisach nie było mowy - ot, taka już rola bycia supportem przed wielką gwiazdą.

Punktualność gwiazdy

Występ NIN zapowiedziano na godz. 22 i faktycznie jakieś trzy minuty po czasie muzycy pojawili się na scenie i trzeba przyznać, że taka dokładność w przypadku występu gwiazd to prawdziwa rzadkość.

Koncert rozpoczął dość spokojny utwór "Home" z płyty "With teeth", ale publiczność uradowana pojawieniem się muzyków na scenie i tak szalała. Mocniejsze uderzenie przyszło już po chwili w postaci "Terrible lie" - kawałka z debiutanckiego albumu Nine Inch Nails zatytułowanego "Pretty Hate Machine". To był zwiastun, że na koncercie nie zabraknie starszych utworów, co bardzo ucieszyło fanów, bo w zgodnej opinii większości z nich wydawane w ostatnim dziesięcioleciu albumy NIN są znacznie słabsze od poprzednich.

Na koncert przyjechali fani NIN z całej Polski.

Tamburynem w publiczność

Trent Reznor jakby zdawał sobie z tego sprawę, bo podczas koncertu w Poznaniu dominowały najbardziej znane przeboje zespołu. Choć każdy fan ma zapewne swoje własne ulubione kawałki, wszyscy byli zachwyceni, gdy zaczynały się pierwsze takty "March of the pigs", "Burn" czy "I'm afraid of Americans". Reznor szalał na scenie, grając a to na gitarze, a to na klawiszach czy tamburynie, które po zakończeniu piosenki... wyrzucał w kierunku publiczności! 

Od "The Fragile" do "Wish"
Muzyka Nine Inch Nails jest niezwykle zróżnicowana pod względem dynamiki czy nastroju, ale mniej więcej po godzinie koncertu klimat zrobił się dość senny - ze sceny płynęły piękne, melodyjne kompozycje w rodzaju "The Fragile" czy instrumentalnego "La Mer". Czyżby starzejący się Reznor nie miał już sił, aby szaleć na scenie? Nic podobnego, już po chwili fani niemal dosłownie eksplodowali przy energetycznym "Wish".

Przejmujący "Hurt" na dobranoc

Na kwadrans przed północą zespół pożegnał się z publicznością kolejnym starym numerem, czyli "Head Like a Hole", ale oczywiście nie mogło zabraknąć bisów. Po raz drugi zespół żegnał się po "The Day the World Went Away", ale ten dość nijaki jak na standardy koncertowe utwór również wydawał się nie pasować do zakończenia koncertu. Głośne okrzyki "Nine Inch Nails! Nine Inch Nails!" ponownie przywołały muzyków na scenę. Zamiast mocnym uderzeniem, Reznor postanowił pożegnać Poznań kołysającym, melancholijnym i przejmującem "Hurt", który wraz z wokalistą śpiewały tysiące fanów.

Trent Reznor zadbał, aby polscy fani nie byli rozczarowani.

Usatysfakcjonowana publiczność była syta po tej prawdziwej muzycznej uczcie. Gdy rozchodzących i rozjeżdżających się do domów fanów pytałem, jak oceniają koncert, przyznawali, że był świetny. Krytyka, jeśli się pojawiała, to dotyczyła tylko spraw organizacyjnych.

Ludzi było za mało?

Trzeba przyznać, że frekwencja chyba mocno rozczarowała organizatorów. Pomiędzy publicznością w sektorze 1 i 2 była prawdziwa pusta przepaść, przez co ci drudzy mieli wrażenie, jakby koncert oglądali zza płotu, a nie miejsc, za które zapłacili po blisko 100 zł. Choć na terenie koncertu rozmieszczono telebimy, to przez ok. 2/3 koncertu można było na nich oglądać jedynie reklamę festiwalu teatralnego Malta. Dopiero ostatnie kilka utworów fani znajdujący się z dala od sceny mogli obejrzeć na ekranach.

Ale któż to będzie pamiętał, gdy po paru latach będzie opowiadał, jak to w 2009 r. był w Poznaniu na koncercie Nine Inch Nails...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto