Część czynnych jeszcze strażaków pamięta wydarzenia z 1992 roku. Tamtego lata mieli sporo pracy. - Paliło się wszędzie i wszystko - wspomina wiceprezes OSP Wronki Stefan Kaszkowiak. - Paliły się zboża, lasy - wylicza. Ze względu na sytuację w kraju strażacy z dawnego województwa pilskiego byli zdani tylko na siebie.
Preludium tamtych wydarzeń
Pierwszy wielki pożar, z którym musieli się zmierzyć wronieccy strażacy wybuchł nieco wcześniej, bo 1 czerwca 1992 r. Druhowie prowadzili akurat pokazy dla maluchów z okazji Dnia Dziecka.
- Zawyła syrena. Udaliśmy się do pożaru. Palił się las. Wówczas spaleniu uległo 600 ha Lasów Państwowych i 100 ha lasów prywatnych - wspomina Stefan Kaszkowiak.
Skala pożaru szokowała. Tego dnia wielu ludzi było w lesie. Uciekali motorami, samochodami i rowerami.
- Pierwszy raz widzieliśmy tak duży ogień. Zobaczyliśmy, jak rozprzestrzenia się w lesie - mówi Stefan Kaszkowiak. - Olejki eteryczne zawarte w igliwiu zapalają się wybuchając. Tworzy się duża kula ognia. To spada na ziemię i pali się znacznie większa powierzchnia lasu - wyjaśnia.
Pierwsza próba gaszenia ognia była dla wronieckich strażaków niemałym zaskoczeniem. Kiedy dojechali do linii ognia i skierowali wodę na płomienie wybuchły olejki eteryczne. Dookoła druhów spadł ogień. Trzeba było się wycofać i zająć nowe pozycje.
Nikt nie mógł wówczas przypuszczać, że pierwsze doświadczenia osób, które zetknęły się z tym zjawiskiem okażą się bezcenne podczas walki z największym wówczas pożarem w Polsce.
10 sierpnia 1992 roku około 16.30 po raz kolejny zawyły syreny we Wronkach. Wszystkie jednostki z miasta - OSP Wronki, OSP Zakładów Ziemniaczanych we Wronkach, OSP Spomasz, OSP Wromet Wronki wyjechały do pożaru lasu.
Największy wtedy pożar w Polsce
Stefan Kaszkowiak był jednym z tych, którzy walczyli z pożarem nasypów kolejowych sięgającym od Marszewic po pogorzelisko po pożarze z 1 czerwca tego roku.
- Nasyp palił się w wielu miejscach. Ogień wchodził do lasu - relacjonuje S. Kaszkowiak. Pożar wybuchł wskutek korzystania z niesprawnego hamulca pociągu. Wąskie pasy pożarowe wzdłuż torów nie zdały egzaminu.
Wronieckich strażaków, którzy opanowali już sytuację wysłano następnie do Potrzebowic. Tam sytuacja była dramatyczna.
Jednostki zatankowały wodę i pojechały do wskazanej miejscowości. - W Potrzebowicach była jeszcze część mieszkańców. Ostatnich zabraliśmy do naszych samochodów - wspomina wroniec-ki strażak. - Po chwili nic już nie było widać. Było tyle dymu - dodaje.
W kierunku strażaków zbliżała się ściana ognia. Wozy przemieściły się do Wielenia.
Ludzi z Miałów ewakuowano podstawionym pociągiem w kierunku Wronek. Przy ewakuacji pomagali policjanci.
W Potrzebowicach zapaliły się praktycznie wszystkie budynki. Strażacy wrócili tam. Bronili zabudowań. Rozgrzane od ognia były także samochody gaśnicze. Strażacy jednym strumieniem wody gasili budynki, a drugim schładzali swoje wozy, żeby się nie zapaliły od temperatury.
Później ogień zbliżał się pod domy jednorodzinne w Wie-leniu. Mieszkańcom na pomoc ruszyli wronieccy strażacy. Ludzie oborywali ziemię, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia. Obsypywali dachy piaskiem i zlewali wodą teren wokół swoich domów. Pod koniec dnia strażaków - ochotników z Wronek przerzucono do Białej, gdzie mieli zająć się ewakuacją mieszkańców. Była już późna noc.
- Mieszkańcy nie chcieli się ewakuować. Przyszła starsza pani i powiedziała do mnie: „wie pan, my tu zostaniemy. Tam, po drugiej stronie jeziora był papież. Ja uważam, że on ten ogień zatrzyma” - wspomina Stefan Kaszkowiak. Jak się okazało, ogień ostatecznie nie wyrządził szkód w tej miejscowości. Przyszła burza i wielka ulewa, która zgasiła pożar. Rano strażacy mogli wrócić do domu, by po zasłużonym odpoczynku zająć się dogaszaniem pogorzeliska.
W ciągu zaledwie jednego dnia spłonęło 6000 hektarów lasu. Ognień strawił część zabudowań w Potrzebowicach, budynki gospodarcze w Miałach. Spłonęły też leśniczówki.
Największy samolot gaśniczy wspiera strażaków w Kalifornii
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?