Panowie z brzuszkami nie mają czego szukać w wojsku

Egzamin składa się z kilku konkurencji. Jego rolą jest sprawdzenie siły, szybkości i wytrzymałości żołnierzy w odpowiednich grupach wiekowych. W skład dyscyplin siłowych wchodzą: podciągnięcia na drążku lub ugięcia ramion na ławeczce tzw. pompki oraz skłony tułowia (brzuszki). Szybkość żołnierzy sprawdza bieg wahadłowy 10 x 10 metrów lub bieg zygzakiem tzw. koperta. Koronnym egzaminem jest wytrzymałość, czyli bieg na dystansie 3000 metrów lub pływanie przez 12 minut.

Podczas sprawdzianu trzeba się zdrowo napocić, żeby uzyskać najwyższą ocenę.
- Śmiało można powiedzieć, że panowie z brzuszkami nie mają tu, czego szukać - wyjaśnia chor. Marcin Szubert, rzecznik prasowy szkoły. - Choć są wśród nas „charty” – tak potocznie nazywa się w wojskowym żargonie żołnierzy o bardzo dużej wydolności fizycznej, pokonujących dystans trzech tysięcy metrów w czasie około 10 minut, to dla większości test wytrzymałości jest wyzwaniem, czego dowodem są walka z trasą oraz zmęczone twarze i ilości wypitej wody po takim wysiłku.

Roczny egzamin odbywa się w szkole na Golęcinie pod okiem instruktorów wychowania fizycznego: st. chor. Jarosława Julke, mł. chor. Adama Mikołajczyka i mł. chor. Adama Jarząbka z Zespołu Szkoleniowego WF.
- Każdy, kto miał przyjemność poznać tę trójką wie, że na żadną taryfę ulgową nie można liczyć, a w grę wchodzą tylko zacięta walka i zwycięstwo - dodaje chor. Szubert.