– W sylwestrowy wieczór wysiadłem z autobusu linii numer 75 i przy postoju taksówek na ulicy Buczka natknąłem się na spacerujące trzy dziki – relacjonuje jeden z mieszkańców Poznania, który przesłał nam zdjęcie nietypowych gości. – Mieszkam na Świerczewie od 23 lat i nigdy przedtem nie spotykałem tu innych dzikich zwierząt, poza jeżami czy łasicami.
Takich sytuacji jest znacznie więcej. Kilka dni temu pojawiły się sygnały o sarnie, mieszkającej w wykopie PST, a już niemal regułą są odwiedziny rodziny dzików na osiedlu Władysława Łokietka. Mieszkańcy Naramowic niejednokrotnie mogli obserwować zwierzynę ze swych okien. W czerwcu ubiegłego roku leśni goście pojawiali się na osiedlu Kosmonautów, a w październiku regularnie odwiedzali Rubież. Ostatnio stado pojawiło się tam w miniony czwartek.
– Dziki chodziły, rozglądały się i szukały pożywienia – relacjonuje Rafał Giec, mieszkaniec bloku z ulicy Jasna Rola. – Gdy jeden z mieszkańców głośno gwizdnął, pierwszą reakcją zwierząt nie była ucieczka. Dziki na kilkanaście sekund zamarły w bezruchu. Poruszyły się dopiero na znak lidera stada i pobiegły gęsiego w stronę lasu – dodaje.
Zimowe odwiedziny dzikich zwierząt stają się coraz większą plagą. Choć wystraszeni mieszkańcy niemal za każdym razem informują o sprawie straż miejską, to znalezienie rozwiązania jest niemal niemożliwe. Bo wygłodzona zwierzyna, która choć raz znajdzie pokarm w mieście, będzie wracać.
– Niestety, winna całej sytuacji jest ludzka bezmyślność – podkreśla Ireneusz Sobiak, powiatowy lekarz weterynarii dla Poznania. – Pod żadnym pozorem nie wolno dokarmiać dzikiej zwierzyny na własną rękę. Jeśli ktoś chce pomóc, może zawieźć pokarm do koła łowieckiego, a jego członkowie wyłożą go w miejscu, które nie będzie zachęcać zwierzyny do wycieczek na teren osiedli – wskazuje.
W związku z narastającym kłopotem, w grudniu władze Poznania zorganizowały spotkanie sztabu kryzysowego. Pretekstem stała się rodzina dzików, która regularnie odwiedza os. Łokietka. Okazało się, że w tym przypadku jedynym rozwiązaniem będzie odstrzał zwierząt.
– Musimy reagować. Próbowaliśmy stosować odstraszacze zapachowe, ale okazuje się, że nie jest to rozwiązanie, które trwale zniechęci dziki do odwiedzin osiedli – mówi Hieronim Wawrzyniak z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Poznania. – Jedynym wyjściem jest odstrzał zwierząt, bo jak się kilkakrotnie okazywało, nawet ich wywiezienie do lasu sprawia, że po jakimś czasie wracają. Musimy sobie z tym poradzić do 15 stycznia, kiedy rozpoczyna się okres ochronny.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Jak kupić dobry miód? 7 kroków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?