Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznań - W Radiu Merkury będzie kurator

Łukasz Cieśla
Czy poznańskie Radio Merkury zamieniło się w stajnię Augiasza? Tak twierdzą były prezes rozgłośni Filip Rdesiński oraz członek rady nadzorczej Dariusz Szymczak.

Na zwołanej przez siebie konferencji prasowej Szymczak poinformował o złożeniu dwóch zawiadomień do prokuratury. Pierwsze dotyczy członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ich działania miały uniemożliwić prawidłowe działanie Radia Merkury. Chodzi o odwołanie Filipa Rdesińskiego z funkcji prezesa radia oraz Roberta Pietryszyna, który był szefem rady nadzorczej.

- Te decyzje doprowadziły do tego, że organy spółki nie mają odpowiedniej reprezentacji - tłumaczy Dariusz Szymczak. - Zarząd jest teraz jednoosobowy i nie może podejmować decyzji. Niewłaściwą reprezentację, bo tylko czteroosobową, ma także rada nadzorcza.

Drugie zawiadomienie złożone przez Szymczaka dotyczy Ryszarda Ćwirleja, członka zarządu rozgłośni. Ten ma zawierać umowy w imieniu radia rzekomo bez odpowiednich uprawnień.

- Zarząd powinien być reprezentowany przez dwie osoby, ale tak nie jest, bo prokurent, będący jednocześnie księgowym rozgłośni, został zawieszony w obowiązkach - mówił Szymczak.

Ćwirlej nie zgadza się z tą argumentacją. Przekonuje, że główny księgowy nie został "skutecznie" zawieszony, bo gdy podjęto decyzję o jego odsunięciu, był na zwolnieniu.

Kto ma rację? Szymczak pokazał wczoraj dziennikarzom pismo z Ministerstwa Skarbu. Urzędnicy resortu zwrócili uwagę, że zarząd radia rzeczywiście nie ma odpowiedniej reprezentacji i w spółce trzeba powołać kuratora. Procedura jego powołania, jak powiedział nam Tomasz Naganowski, jeden z członków rady nadzorczej, została już wszczęta. Jeśli kurator zostanie powołany przez sąd, będzie urzędował do czasu wyboru nowych władz rozgłośni.

Zdaniem Dariusza Szymczaka zamieszanie, które powstało, jest nieprzypadkowe. Sugeruje, że chodzi o zamiecenie pod dywan kłopotów rozgłośni. Podobnie uważa Filip Rdesiński.

- W radiu jest istna stajnia Augiasza. Istnieją rozmaite powiązania towarzyskie i rodzinne - stwierdza Filip Rdesiński.

Jako przykład podał Piotra Niewiarowskiego z działu promocji rozgłośni. Jego syn, pracujący obecnie w biurze posła PO Michała Stuligrosza, miał przez ostatnie lata, co miesiąc, dostawać pieniądze od radia za samo rozbicie jego namiotów reklamowych.

- Rzeczywiście, mój syn rozstawiał namioty - potwierdza Piotr Niewiarowski. - Ale na podobnych zasadach zatrudniano dzieci innych pracowników. Trudno było znaleźć chętnych, którzy za kilkadziesiąt złotych chcieliby jechać na koniec Wielkopolski rozstawić namiot.

Filip Rdesiński, kiedy zostawał prezesem radia, cieszył się poparciem PiS, mającego wówczas wpływ na media publiczne. Kojarzono go z konińskim posłem tej partii Adamem Hofmanem.

Obecnie Rdesiński i Szymczak startują z listy PiS do sejmiku wojewódzkiego. Wczoraj zaprzeczali, by ich konferencja prasowa była elementem kończącej się właśnie kampanii wyborczej.

Rdesiński został odwołany przez resort skarbu m.in. wskutek zarzutów o zatrudnianie osób na wcześniej nieistniejących stanowiskach. Chodziło o jego znajomych z "Gazety Polskiej", którzy dostali pracę w radiu. Resort zarzucił mu też brak kwalifikacji. Były prezes nie zgadza się ze stanowiskiem ministerstwa. Uważa, że odwołanie było bezprawne i wysłał już pozew do sądu pracy.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto