Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznańscy studenci wygrywają w Stanach Zjednoczonych!

Redakcja
Mimo kraksy Predatota, z zakończonych w niedzielę w Stanach ...
Mimo kraksy Predatota, z zakończonych w niedzielę w Stanach ... Akademicki Klub Lotniczy Politechniki Poznańskiej
Mimo kraksy Predatota, z zakończonych w niedzielę w Stanach Zjednoczonych zawodów SAE AeroDesign West drużyna studentów poznańskiej politechniki wraca z pierwszym, drugim i trzecim miejscem!

Na międzynarodowych studenckich zawodach SAE AeroDesign West ekipa Akademickiego Klubu Lotniczego Politechniki Poznańskiej zdobyła w sumie trzy wyróżnienia: za pierwsze miejsce w klasie Micro w kategorii największego współczynnika udźwigu (stosunku podniesionego obciążenia do masy całkowitej samolotu), za drugie miejsce w klasie Micro w klasyfikacji ogólnej, oraz za trzecie miejsce w klasie Regular w klasyfikacji prezentacji technicznej.


SAE AeroDesign West odbyły się w dniach 18-20 marca 2011r. w Fort Worth w stanie Teksas w USA


Przebieg pierwszego dnia zawodów był dla naszej ekipy bardzo dramatyczny. Przeczytajcie ich własnoręcznie napisaną relację:

Po odprawie pilotów podchodzimy do oceny technicznej z modelem w klasie Micro. Niestety okazuje się że skrzynia do której wchodzi model jest zbyt mała w porównaniu z regulaminem. Tak'O z Wujasem przystępują zatem do wycinania nowej z przywiezionego przez nas styropianu.

Reszta przygotowuje Regulara do "pustego" lotu.  Za lot bez obciążenia w pierwszej kolejce możemy zyskać bonus w wysokości 10 pkt. Piechotą nie chodzi.

Rozpoczyna się I kolejka w klasie Micro. Silny wiatr powoduje, iż tylko nieliczne modele lądują bezpiecznie. Większość ulega destrukcji w powietrzu. Ale od czego jest cyjan i taśma klejąca.

Tuż przed 9.00 Regular jest gotowy do lotu. Wieje bardzo silnie. Maciej z Bartkiem ustawiają model na pasie. Przy starcie model praktycznie od razu odrywa się od ziemi. Jest pusty a wieje bardzo silny wiatr. Co ciekawe, Maciej w czasie całego lotu ma wypuszczone przerywacze, a i tak model rwie do góry jak szalony. Start udany, krąg też. Z wiatrem model przemknął wartko. Na prostej do lądowania ledwie przesuwa się do przodu. Tymczasem zaczyna wiać coraz silniej, jest ze 6 m/s i turbulentnie. Maciej wspina się na wyżyny swojego kunsztu pilotażowego - pomimo dzikich harców tuż nad pasem model szczęśliwie przyziemia się w nakazanym miejscu - lot zaliczony. Po locie sędziowie sprawdzają jeszcze komorę ładunkową - jest pusta, więc udaje nam się uzyskać dodatkowe 10 pkt.

Tymczasem model klasy Micro przechodzi kontrolę techniczną i w drugiej serii będzie gotowy do lotu. Trochę schodzi z nas ciśnienie, udało się zaliczyć pierwszy, ważny lot, a model lata poprawnie.

To już nasz czwarty start, procentują doświadczenia z poprzednich imprez. Mamy wiatromierz do pomiaru wiatru, "przewijak" do zdalnej zmiany slajdów w PowerPoint'cie i różne inne przydatne drobne gadżety, o których zespoły startujące po raz pierwszy najczęściej zapominają. Z każdym startem z większym dystansem podchodzimy do rywalizacji, zachowując coraz większy spokój podczas zawodów.



W tym roku zmiana regulaminu sprawiła że punktuje się starty w każdej kolejce. Nie ma zatem "odpuszczania" startów (niekiedy byłoby to celowe - np. przy niebezpiecznym, silnym lub bocznym wietrze). Tymczasem wiatr jest naprawdę silny, dochodzi momentami nawet do 8 m/s.

Druga kolejka klasy Regular. Na pokład wkładamy 10kg. Aby jednak dalszy opis był czytelny musimy nieco cofnąć się w czasie. W pierwszym naszym starcie, podczas SAE 2008, nasz model był szybki, ciężki i twardy. Nie udało nam się wykonać zaliczonego lotu, model był zbyt szybki i trudny w lądowaniu. Znosił za to cierpliwie wszystkie twarde lądowania, nadawał się do remontu. W kolejnych latach obserwowaliśmy dobre wyniki modeli o bardzo wiotkiej konstrukcji. Wiatry były słabe, lekkie modele radziły sobie z narzuconym, krótkim rozbiegiem. W naszym czwartym starcie postanowiliśmy zatem maksymalnie model odchudzić. Konstrukcja latała bardzo poprawnie, na oblocie podniosła bez problemu 6 kg, odrywała się po bardzo krótkim rozbiegu. Wiedzieliśmy jedno - model zajmie bardzo wysokie miejsce … chyba że się wcześniej rozsypie w locie. I drugie - po rozsypaniu nie będzie już czego zbierać. No i obawialiśmy się silnego wiatru.

Tyle tytułem dygresji, teraz do rzeczy. Około 11.30 przystąpiliśmy do drugiej próby w Regularze. Wiatr ciągle był silny 6-7m/s i porywisty. Predator wystartował bardzo ładnie, z krótkim rozbiegiem. Również lot był bardzo poprawny aż do czwartego zakrętu. Tam zdarzyła się nasza katastrofa. Bardzo lekki i odchudzony model jest zawsze podatny na aeroelastyczne drgania samowzbudne - tzw. flatter. Niewielka sztywność skrzydła nie jest w stanie przeciwstawić się powiększającym się drganiom i skrzydło ulega po prostu destrukcji. To właśnie przytrafiło się nam w tym locie. W bardzo turbulentnym powietrzu obciążony 10 kg ciężarem model wpadł we flatter - jedno skrzydło po prostu eksplodowało. Model rozbijając się o ziemię stracił również kadłub. To co zostało to ledwie końcówka jednego skrzydła i usterzenie ogonowe. Drugie skrzydło z końcówką zawisło na wysokim drzewie, poza naszym zasięgiem.



Tym samym dla Regulara zawody się zakończyły. Model nie nadaje się do odbudowy, nie było czasu aby wykonać go w dwóch egzemplarzach. Jak mówi powiedzenie: 'kto nie ryzykuje w Rawiczu nie siedzi'. Model latał bardzo ładnie, najlepiej z dotychczas przez nas skonstruowanych. Gdyby tylko warunki przypominały te z ubiegłych lat mógł zwojować bardzo wiele. No ale nic trzeba przełknąć gorycz porażki, na pocieszenie zostaje nam drugie miejsce w konkurencji prezentacji i oceny technicznej.

Pozostaje nam drugi model, w klasie Micro. Nie ma co ukrywać - jego konstrukcja jest również bardzo delikatna, jednak model, w razie uszkodzeń, jest dużo łatwiejszy do naprawy.

Wreszcie koło 12.30 przychodzi czas na III kolejkę Micro, drugi lot naszego modelu. Dorzucamy trochę obciążenia i idziemy na start. Wygląda wszystko podobnie jak w przypadku Regulara. Lot jest poprawny, model daje sobie radę. Niestety wściekłe porywy wiatru szarpią nim na prostej do lądowania - już nad pasem przy gwałtowniejszym podmuchu i wyrwaniu łamie się połączenie jednego ze skrzydeł z dźwigarem - model przechodzi na plecy i z przytupem rozbija się o pas.

FourFeeter, choc silnie zdeformowany, nadal jest w jednym kawałku, ale lot nie zostaje zaliczony z powodu przekroczenia linii bezpieczeństwa. Na szczęście model nadaje się do naprawy. Bartek z Maciejem jedzie do hotelu i sklepu modelarskiego po niezbędne części, Wuja z długimi tyczkami udaje się w kierunku pobliskiego zagajnika celem ściągnięcia wiszącego na drzewie jednego ze skrzydeł Regulara. Nie, już nie po to by je odremontować - już tylko po to by odzyskać dwa, warte nieco pieniędzy, serwomechanizmy.



Robi się coraz słoneczniej. Wieje co prawda ciągle silny wiatr, ale jest już 26 st. C. Tym samym w lepszych nastrojach czekamy na dalszy rozwój wydarzeń.

Wuja jakkolwiek dociera po pniu drzewa prawie 3 metry na ziemię to jednak nie udaje mu się ściągnąć skrzydła na ziemię. Zresztą po chwili pojawia się obsługa lotniska i przepędza dzielnych ratowników.

Co ciekawe, po kilku kolejkach w klasie Micro nadal zajmujemy drugie miejsce. W Regularze, gdyby tylko udało się nam wylądować - a niewiele brakowało - również bylibyśmy na drugim miejscu. To świadczy tylko o tym, z jak trudnymi warunkach przychodzi się zmagać wszystkim ekipom.

Trwają gorączkowe prace nad rekonstrukcją modelu klasy Micro. W ruch idzie styropian, klej i rurki węglowe. Jesteśmy gotowi o 17.00, jednak organizatorzy kończą loty na 6. kolejce klasy Regular. Zatem dopiero jutro przyjdzie nam walczyć dalej.

Ponieważ loty oficjalnie zakończono możemy wyruszyć by uwolnić skrzydło Predatora wiszące wysoko na drzewie znajdującym się pod drogą podejścia do lądowania. Ze stalowych i plastikowych tyczek oraz rurki węglowej tworzymy 7 metrową dzidę. Na miejscu okazuje się jednak, że skrzydło wisi znacznie wyżej, może 10, może 11 metrów. Na sąsiednie drzewo wspina się Wujas. Niedościgle skacze po drzewach, dźga skrzydło Predatora wytrwale jednak idzie słabo. Co więcej, skrzydło odnosi przy tym większe obrażenia niż podczas wypadku. Wreszcie dorabiamy do dzidy końcówkę w postaci harpunu i to już jest skuteczne. Skrzydło ląduje na ziemi o wraz z nim dwa bezcenne serwa.

Całą relację uczestników zawodów znajdziesz na http://aerodesign.com.pl/sae2011.htm

Koszty udziału studentów w zawodach pokryła Politechnika Poznańska. Ekipa korzystała także ze wsparcia firmy DHL. Drużyna korzysta z pomocy środowisk modelarskich, m.in. Leona Rozmańca i Tomasza Niełacnego.

Aby zobaczyć więcej zdjęć przejdź do fotogalerii

SAE AeroDesign to międzynarodowe akademickie zawody organizowane od 25 lat przez amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierów Transportu Society of Automotive Engineers (SAE) we współpracy m.in. z firmami Boeing, Lockheed Martin czy NASA. Zadaniem uczestników - grup studenckich z całego świata - jest zaprojektowanie i budowa modelu samolotu, zgodnie z ograniczeniami narzuconymi przez organizatora. Oprócz opracowania dokumentacji ekipy muszą dokonać prezentacji technicznej, a następnie podnieść modelem jak największy ciężar w locie. Zawody uczą samodzielnego rozwiązywania problemów technicznych, organizacyjnych i logistycznych, umiejętności pracy w grupie, sztuki zaprezentowania i dokumentacji osiągnięć.

Dni Kariery 2011
22 marca, godz. 9-16
gmach główny Uniwersytetu Ekonomicznego


od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto