Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przebudzenie Kolejorza we Wrocławiu! (+zdjęcia)

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Nareszcie piłkarze Lecha przełamali ligową niemoc i odnieśli zwycięstwo. We Wrocławiu pokonali pewnie Śląsk 2:0 i dalej liczą się w walce o mistrzostwo Polski!

Dla lechitów spotkanie ze Śląskiem było pierwszym z cyklu meczów „o wszystko” – każdy wynik inny niż zwycięstwo sprawiałby, że poznaniacy mogliby pożegnać się z marzeniami o mistrzostwie Polski. Wszyscy zastanawiali się, jak pod względem kondycyjnym zaprezentują się lechici, którzy w środę rozegrali aż 120-minutowy mecz z Polonią Warszawa.

Stilić na ławce
Jedną z ofiar pojedynku z „Czarnymi Koszulami” okazał się Semir Stilić. Okazało się, że Bośniakowi na tyle mocno dokucza stłuczone udo, że mecz ze Śląskiem rozpoczął na ławce rezerwowych.

Wbrew obawom siła ofensywna Lecha w meczu ze Śląskiem od pierwszych minut nie wyglądała źle. Lechici całkiem nieźle radzili sobie w środku pola. W 11. minucie po rzucie rożnym z pierwszej piłki uderzał Hernan Rengifo, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce.

Lewandowski znowu strzela

Chwilę później poznaniacy wykonywali wyrzut z autu na wysokości pola karnego wrocławian. Tomasz Bandrowski zagrał idealną prostopadłą piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Jakuba Wilka, który mógł strzelać, ale wolał odegrać do tyłu do nadbiegającego Roberta Lewandowskiego. Napastnik Kolejorza miał przed sobą praktycznie pustą bramkę i nie omieszkał zmarnować sytuacji.

W kolejnych minutach „Lewy” miał jeszcze dwie całkiem niezłe okazje do podwyższenia rezultatu, ale w obu przypadkach zabrakło mu skuteczności.

Do 30 minuty Kolejorz grał wręcz koncertowo. Przed meczem drugi trener Lecha Marek Bajor przestrzegał: - Na pewno musimy uważać na boki pomocy w Śląsku. Naszych obrońców czeka sporo praca z upilnowaniem obu Garncarczyków.

Tymczasem zarówno Marcin Kikut jak i wracający po kontuzji Luis Henriquez nie mieli problemów z rozbijaniem ataków obu skrzydłowych pomocników Śląska. Spokojem i opanowaniem imponował zwłaszcza Panamczyk, choć jego występ w tym meczu stał pod znakiem zapytania.

Sędzia nie uznaje gola dla Śląska
Śląsk zaczął groźniej atakować dopiero od ok. 35. minuty, oddawając głównie strzały z dystansu, ale Ivan Turina nie dawał się zaskoczyć. W 39. minucie gospodarze powinni jednak wyrównać. Po ostrej centrze w pole karne, piłka trafiła do stojącego ok. czterech metrów od bramki Antoniego Łukasiewicza, który jednak uderzył na tyle nieudolnie, że bramkarz Kolejorza zdążył z interwencją.

Tuż po przerwie Śląsk wreszcie dopiął swego i po uderzeniu Vuka Sotirovicia piłka wpadła do siatki, ale sędzia nie uznał bramki, uważając, że wcześniej Mariusz pawelec dośrodkowywał już zza linii końcowej.

Gol Arboledy po cudownej asyście Tanevskiego
Niemniej kibice Kolejorza obawiali się, że podobnie jak w wielu poprzednich meczach ich drużyna po objęciu prowadzenia cofnie się i w konsekwencji starci gola. Tym razem jednak było inaczej. W 57. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła do Zlatko Tanevskiego, który stojąc tyłem do bramki, zacentrował przenosząc futbolówkę nad własną głową. Uczynił to na tyle szczęśliwie, że podanie trafiło wprost na głowę Manuela Arboledy, który strzałem tuż przy słupku podwyższył wynik na 2:0.

Od tej pory lechici skupili się przede wszystkim na obronie, ale grali na tyle konsekwentnie, że wrocławianie mieli poważne kłopoty z przedostaniem się w ich pole karne. Znowu zatem  kontaktowego gola miały im przynieść strzały z dystansu, które jednak bronił pewnie Turina.

W ostatnich minutach po szybkich kontrach dwie kolejne sytuacje do zdobycia gola miał Lewandowski, ale w obu fatalnie pudłował.

Lech ciagle się liczy w walce o mistrzostwo

Zwycięstwo 2:0 oznacza, że Lech w dalszym ciągu liczy się w walce o mistrzostwo Polski (ważne dla układu czołówki tabeli spotkanie Wisła Kraków – Legia Warszawa zostanie rozegrane 10 maja). Po meczu ze Śląskiem cieszą przede wszystkim dwie rzeczy: lechici przełamali się i wreszcie zagrali lepiej od rywali obie połówki meczu, a także to, że potrafili rozgrywać ciekawe akcje ofensywne bez udziału Semira Stilicia.

Śląsk Wrocław - Lech Poznań 0:2 (0:1)
Bramki: 12. Lewandowski, 57. Arboleda

Żółte kartki: J. Gancarczyk (Śląsk) oraz Bandrowski, Rengifo, Kikut (Lech).
Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok).

Śląsk: Kaczmarek - Socha, Celeban, Łukasiewicz, Pawelec - M. Gancarczyk (75. Biliński), Dudek, Ulatowski, J. Gancarczyk - Szewczuk, Sotirović.

Lech: Turina - Kikut, Arboleda, Tanevski, Henriquez - Wilk, Bandrowski, Murawski, Peszko (87. Stilić) - Lewandowski (90. Anderson Cueto), Rengifo (67. Injac).

Więcej zdjęć z meczu na mmwroclaw.pl.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto