Lechma to poznańska firma specjalizująca się w produkcji kominków z płaszczem wodnym. Od samego początku reaktywowania żużla w Poznaniu, Lechma wspierała młody klub, ale dopiero w tym roku właściciel firmy Lech Piasny podjął decyzję, aby zostać sponsorem tytularnym PSŻ.
- Właściciela bardzo poruszyła informacja o śmierci prezesa klubu Tomasza Wójtowicza, która sprawiła, że przyszłość klubu stanęła pod dużym znakiem zapytania – mówi Grzegorz Wysocki, dyrektor ds. inwestycji i rozwoju firmy Lechma. – Nie traktujemy tego jako reklamy, w naszej firmie niemal wszyscy pracownicy bardzo identyfikują się z klubem i chodzą na wszystkie mecze.
Wysocki przyznaje, że dzięki sponsorowaniu PSŻ rozpoznawalność marki Lechma w Poznaniu wyraźnie wzrosła. Podpisana umowa ma obowiązywać przez najbliższy rok, ale niewykluczone, że zostanie przedłużona.
- Firma od początku nas wspiera nie tylko finansowo, ale też na wiele innych sposobów, zawsze mogliśmy liczyć na pomoc np. gdy trzeba było coś naprawić na stadionie – wyjaśnia prezes PSŻ, Dariusz Górzny. – Firma od początku żyła naszymi sukcesami i problemami, dlatego umowa nie jest uzależniona od konkretnych celów sportowych, przedłużymy ją, jeśli dalej będzie między nami „chemia”.
Umowa oznacza, że w sezonie 2010 poznańskie Skorpiony będą startowały jako PSŻ Lechma Poznań. Kwoty, jaką Lechma wesprze klub nie ujawniono, ale klub nie ukrywa, że za obecność nazwy firmy w nazwie drużyny trzeba wyłożyć około pół miliona złotych.
Władze klubu nie wykluczają, że nazwa drużyny może się jeszcze zmienić, jeśli znajdzie się kolejna firma zainteresowana taką formą promocji.
- W tej chwili prowadzimy rozmowy z trzema podmiotami, gdzie jedną z opcji jest wejście do nazwy drużyny. Wtedy musiałby wypaść człon PSŻ – mówi Górzny.
Nie wiadomo jednak, kiedy mogłoby to nastąpić. Prezes PSŻ zapewnia, że rozmowy z potencjalnymi sponsorami, także znacznie mniejszymi są prowadzone właściwie codziennie. Klub szuka pieniędzy, bo cały czas budżet szacowany na 3,9 miliona złotych nie jest domknięty. Suma robi wrażenie, ale Gorzny przypomina, że pół miliona to spłata zadłużenia. Wiele też zależy od frekwencji, która w ostatnich sezonach była dość zmienna i to raczej „in minus”.
- Satysfakcjonowałyby nas wpływy z biletów w całym sezonie na poziomie miliona złotych – mówi Górzny.
W zapełnieniu stadionu na Golęcinie ma pomóc powołany specjalny zespół ds. marketingu.
Czytaj też: |
Barak Kultury - Metamorfozy: Gra pozorów 10 marca, Maska 17 marca, Sztuka ciała 24 marca |
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?