Według "Der Tagesspiegel" wydarzenie miało miejsce w lutym 2011 roku. Wówczas miało okazać się, że polityk przekroczył dozwoloną prędkość, a jego samochód ma dwie różniące się tablice rejestracyjne. Europoseł miał uniknąć kary dzięki wykorzystaniu paszportu dyplomatycznego. Według serwisu internetowego niemieckiej gazety niemiecki MSZ poinformował o incydencie polską ambasadę w Berlinie.
Inaczej tę sytuację relacjonuje Zbigniew Ziobro. W rozesłanym do mediów oświadczeniu stwierdza, że prędkości nie przekroczył, bowiem "gdyby taki był powód zatrzymania, policja poinformowałaby o tym, podałaby obowiązujące ograniczenie i wskazała przekroczenie prędkości".
Polityk twierdzi, że umożliwił funkcjonariuszom sprawdzenie wnętrza samochodu, co dowodzi, że wcale nie zasłaniał się immunitetem. Przyznaje, że policjanci zauważyli różniące się tablice rejestracyjne i poprosili o dowód tożsamości. Wtedy Ziobro przedstawił paszport dyplomatyczny.
CZYTAJ TEŻ: Parlamentarzystka PiS do policjantów: Jestem posłem. Pocałujcie mnie w d...
Europoseł PiS umożliwił też funkcjonariuszom wyjaśnienie sprawy z właścicielem auta. Z jego relacji wynika, że sam nie był świadomy różnicy miedzy przednią a tylną tablicą rejestracyjną (dotyczyła ona tylko jednej litery). "Nabył samochód miesiąc wcześniej w Belgii. W tamtejszym urzędzie, (inaczej niż w Polsce czy w Niemczech), wydaje się, tylko jedną tablicę rejestracyjną, drugą kierowcy na własną rękę wykonują we wskazanych prywatnych zakładach. Okazało się, że pracownik wykonujący tę tablicę w zakładzie popełnił błąd, który po zwróceniu uwagi został natychmiast usunięty" - napisał Ziobro w oświadczeniu.
Źródło onet.pl
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?