Po męczarniach z Interem Baku niewielu fachowców dawało większe szanse Lechowi w rywalizacji ze Spartą Praga. Jakby tego było mało, Jacek Zieliński nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Tomasza Bandrowskiego. Wydawało się, że podobnie jak w ostatnim meczu z Azerami jego miejsce na pozycji defensywnego pomocnika zajmie Ivan Djurdjević. Szkoleniowiec Kolejorza zaskoczył jednak wszystkich, wystawiając od pierwszej minuty zaledwie 19-letniego Kamila Drygasa, który do tej pory nawet w ekstraklasie nie zagrał choćby minuty.
Okazało się, że zarówno on jak i cały Lech mecz w Pradze zaczął zaskakująco dobrze. To lechici jako pierwsi stworzyli sobie całkiem dobrą sytuację do otworzenia wyniku – w 8. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Siergieja Kriwca głową uderzał Manuel Arboleda, ale pech chciał, że trafił wprost w ręce Jaromira Blazka. Odbitą piłkę uderzył bez zastanowienia z 25 metrów Drygas, ale bramkarz Sparty zdołał sparować ten strzał na rzut rożny.
Ta sytuacja ośmieliła poznaniaków, którzy już do końca pierwszej połowy zdołali zdominować środek pola i dyktować warunki gry. Gospodarze zupełnie nie radzili sobie z pressingiem Kolejorza i szybkimi wymianami piłek pomiędzy Kriwcem, Peszką i Wichniarkiem. Jedyne, co potrafili przeciwstawić poznaniakom gracze Sparty to ostre, a nawet brutalne faule.
Za to lechici raz po raz dostawali się pod pole karne mistrza Czech, gdzie jednak ich strzały lądowały albo w rękach bramkarza albo na bocznej siatce. Jeszcze większą nieskutecznością razili jednak Czesi, którzy nie tylko fatalnie pudłowali przy uderzeniach na bramkę Krzysztofa Kotorowskiego, ale w ogóle mieli problemy, aby celnie podać piłkę na odległość większą niż 15 metrów.
W tej sytuacji wydawało się, że prędzej czy później Lech udokumentuje swoją przewagę golem, ale niestety, z minuty na minutę lechici grali coraz słabiej – ich akcje straciły tempo i zaczęły mnożyć się niecelne podania – było widać, że mistrzom Polski, którzy jeszcze nie rozpoczęli sezonu ligowego, brakuje ogrania. Mniej więcej od 65. minuty na boisku dominowała już Sparta.
W 71. minucie Kotorowski pewnie obronił groźny strzał z dystansu Juraja Kucki – chyba najlepszego gracza mistrza Czech w tym spotkaniu. Minutę później Lecha uratował słupek, na którym zatrzymała się piłka po uderzeniu głową Kucki. Cztery minuty później Sparta objęła prowadzenie – po rzucie wolnym piłka trafiła do niepilnowanego Ericha Brabca, a ten pewnym strzałem z około 15 metrów nie dał Kotorowskiemu szans nawet na próbę interwencji.
Wynik 0:1 mocno komplikował sytuację Kolejorza. Jacek Zieliński zrozumiał, że nie ma sensu na nic czekać i zaczął dokonywać zmian – m.in. zmęczonego Wichniarka zmienił Joel Tshibamba, ale niewiele zmieniło to w obrazie gry. Bliżsi zdobycia gola byli nawet prażanie, ale ostatecznie mecz zakończył się wygraną Sparty 1:0.
Wynik nie przesądza jeszcze kwestii awansu do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów, ale mocno komplikuje sytuację poznaniaków, którzy w rewanżu potrzebują zwycięstwa różnicą dwóch bramek. Porażka w Pradze boli tym bardziej, że spokojnie można jej było uniknąć – wystarczyło wykorzystać jedną z kilku okazji do zdobycia gola w pierwszej połowie. W Lechu wyraźnie brakuje takiego zawodnika jakim był Robert Lewandowski, którego skuteczność często decydowała o zwycięstwach Kolejorza.
Sparta - Lech: opinie trenerów:
- W granicach 70 minuty zaczęło się coś dziać - oceniał na konferencji prasowej spotkanie Jacek Zieliński. - Sparta wyprowadziła kilka kontr, zawodnicy szybko sprintami musieli przemierzać całe boisko i pojawił się delikatny problem. Walczyliśmy do końca. Widać, że cały czas czegoś nam brakuje, takiego błysku, który mieliśmy wiosną.
- W pierwszej połowie było trochę nerwowo i mieliśmy trochę szczęścia - mówił z kolei Jozef Chovanec, trener Sparty. - Po przerwie rozruszaliśmy się, stwarzaliśmy sobie sytuacje i strzeliliśmy ważną bramkę.
Warto odnotować bardzo obiecujący debiut Kamila Drygasa – 19-letni "żółtodziób" był jednym z wyróżniających się zawodników Lecha w tym meczu – imponował spokojem w przerywaniu akcji rywali i dokładnymi podaniami do przodu. Na pewno jest to piłkarz, który może być jednym z odkryć nowego sezonu.
Rewanżowy mecz zostanie rozegrany 4 sierpnia na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Chociaż bliżej awansu są w tym momencie piłkarze Sparty, Lech na pewno cały czas ma spore szanse na wyeliminowanie Czechów i znalezienie się w fazie decydującej o grze w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Bez wątpienia Sparta okazała się bowiem zespołem słabszym niż się spodziewano, ale czy wystarczająco słabym dla niemogącego się rozpędzić po wakacyjnej przerwie Kolejorza?
Sparta Praga - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Bramka: Bramka: 75. Brabec.
Żółte kartki: Guemiand, Kucka, Wildried - Drygas, Wojtkowiak, Peszko.
Sędziował: Paolo Tagliavento (Włochy).
Widzów: 12.500 (2.335 Lecha)
Sparta: Blazek - Kladrubsky, Repka, Brabec, Pamic - Hohender - Sionko, Kucka, Matejovsky (90.+3 Hejda), Kadlec (73. Jeslinek) - Wildried (86. Tresnak).
Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Arboleda, Bosacki, Gancarczyk - Injac, Drygas - Peszko, Stilić (86. Wilk), Kriwiec (85. Mikołajczak) - Wichniarek (77. Tshibamba).
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?