Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spoza miasta: Wynajęci Białorusini pobili za... żart

Lilia Łada
Lilia Łada
Tomaszowi S. nie spodobał się żart na jego temat - wynajął więc bandę opryszków, by z pomocą pał, kijów i łańcuchów ukarała żartownisia. Od dwóch lat sąd nie może wydać wyroku.

Wszystkiemu winna literówka w ogłoszeniu o sprzedaży samochodu. Tomasz S. z Moniek przykleił je do szyby auta. Na kartce wypisał wszystkie zalety samochodu, ale zrobił błąd. Zamiast kontrola trakcji, na szybie zawisła kontrola atrakcji.

– Ale jesteś głąb. Pomyliłeś się nawet w ogłoszeniu o sprzedaży samochodu – do Tomasza S. zaraz zadzwonił jego znajomy Łukasz.

Ale ten żart nie rozśmieszył Tomasza. – Już ja ci zapewnię atrakcje. Zobaczysz – zagroził. I groźbę swoją, zdaniem prokuratury, spełnił.

Było już po godz. 23, gdy przed bank w Mońkach zajechały dwa samochody. Był tam Łukasz. Pech chciał, że towarzyszył mu kolega – też Łukasz. Z aut wyskoczyło kilku nieznanych im mężczyzn, niektórzy w kominiarkach na głowach. W rękach mieli pały, kije, nawet łańcuchy. Zaatakowali zdezorientowanych chłopaków. Po kilku minutach napastnicy wepchnęli obu Łukaszów do aut. I wywieźli w okolice amfiteatru. Tam drugi raz ich pobili.

Prokuratura Rejonowa w Białymstoku, która prowadziła śledztwo, ustaliła, że kilka dni wcześniej, tuż po telefonie Łukasza, Tomasz skontaktował się z Białorusinem Mirosławem K. Wiedział, że mężczyzna mieszka w Białymstoku. Chciał, by postraszył żartownisiów. I obcokrajowiec zorganizował bandytów. Śledczy ustalili, że zleceniodawca miał zrewanżować się potem pieniędzmi i wódką.

Choć od tego pobicia minęły już prawie dwa lata, sprawcy do tej pory nie ponieśli kary. Na wokandę białostockiego sądu rejonowego sprawa trafiła jesienią ubiegłego roku. Ale proces ośmiu oskarżonych nadal nie ruszył. Początkowo ich obrońcy chcieli, by sprawą najpierw zajął się mediator. O to zabiegali nawet sami pobici. Chcieli zgody, bo z niektórymi oskarżonymi są kolegami jeszcze z czasów szkolnych. Wybaczyli im. Na sądowym korytarzu siedzieli obok siebie śmiali się i żartowali.

Mijały miesiące, a sąd o kolejne terminy odraczał rozprawy. Ostatnia odbyła się dwa tygodnie temu. Po raz kolejny nie pojawił się na niej jeden z oskarżonych – Kamil G. I znów sąd nie mógł rozpocząć przesłuchania oskarżonych.

Ale tym razem jest nadzieja. Bo Kamil G. został już zatrzymany i osadzony w areszcie śledczym.

Źródło: Magdalena Wasiluk, Wynajął Białorusina z bandą bandytów, bo nie spodobał mu się żart, Kurier Poranny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto