– W ubiegłym roku wymalowałam mieszkanie. Siostry przyjechały, podziwiały, że tak ładnie. A tu po kilku tygodniach po prostu zaczęło kapać z sufitu – opowiada Bogumiła Bugajna. Do pierwszego zalania mieszkania doszło w styczniu. Najdziwniejsze było jednak to, że już od dłuższego czasu nikt nad nią nie mieszkał.
Zarządca podejrzewał, że być może ktoś włamał się do pustostanu, ale nie. Były tam co prawda ślady bytności ludzi, ale nic nie wskazywało na to, by ktoś tam po prostu zamieszkał. Na drzwi, dla bezpieczeństwa i jasności sytuacji założono sztabę.
– Nasi specjaliści sprawdzali po kolei i szczegółowo wszystkie te miejsca, które mogły wydawać się podejrzane – tłumaczy Maria Wellenger z Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej. Wymieniony był wężyk zamontowany przez ostatniego lokatora przy montażu centralnego ogrzewania. Sprawdzono zlew – i dalej nic. Nikt tego oficjalnie nie potwierdzi, ale byli tacy, co myśleli, że to historia rodem z „Archiwum X”. Przecież zaledwie kilka lat wcześniej wymieniono pion na nowy – z żeliwnego na plastik. W ramach testów odkręcano też wodę u sąsiadki zajmującej lokal jeszcze wyżej. Ale i tu nie znaleziono głównej przyczyny przecieku wody na niższe piętro.
– Jestem załamana. Bieluśki sufit jest brązowy, upstrzony plamami. Woda przeciekła już do pokoju. Tam zniszczony jest sufit i ściana – żali się B. Bugajna.
Na tapecie wyraźnie widać ślad, jakby woda leciała strumieniem. – Ja już nie mam siły, ani pieniędzy na kolejne remonty – mówiła lokatorka.
W pustostanie skuto ściany, odsłonięto rury. Wczoraj, po kolejnej interwencji mieszkanki z dołu, zebrali się tam specjaliści: inspektorzy budowlani, pracownicy firmy remontowej.
– Nasza pracownica zwróciła uwagę na systematyczność zalań. Jako kobieta bardzo praktyczna doszła do tego, że być może coś jest nie tak z rurą kanalizacyjną. Woda z umywalki nie powodowała zalań, ale być może przy spuszczaniu wody z pralki, podłączonej do tej samej rury dochodzi do przecieku. Po poznańsku mówiąc, gdy woda dostawała „szwungu” to wybijała – tłumaczy Magdalena Gościńska z Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych. – Wczoraj poprosiliśmy lokatorkę z góry o zrobienie prania. Potwierdziło to nasze domysły.
W budynku już wcześniej dochodziło do dziwnych zdarzeń – jeden sąsiad na złość drugiemu wepchnął do kanalizacji kalesony, by doszło do awarii.
Dlatego teraz także rury zostaną dokładnie sprawdzone. Coś musiało ograniczyć spływ wody. Zarządca zakłada, że trzeba będzie wymienić odcinek starej, żeliwnej rury kanalizacyjnej. Prace rozpoczęły się wczoraj.
– Mam nadzieję, że teraz już będę miała spokój – mówi Bogumiła Bugajna, choć trudno jej na razie uwierzyć, że horror się skończy – tak wiele razy wzywała pogotowie MPGM. – Malowania już nie zrobię. Na pewno nie w tym roku.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?