Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trwa kryzys Lecha - tylko remis z Bełchatowem

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Kolejorz ciągle gra poniżej oczekiwań. Choć w niedzielę ich rywalem był bardzo słaby w tym sezonie GKS Bełchatów, lechici tylko zremisowali ten mecz 2:2. To i tak nieźle, bo do 59. minuty przegrywali 0:2.

Przed meczem wszyscy zastanawiali się, w jakiej formie fizycznej i psychicznej są lechici po morderczym i co gorsza przegranym 120-minutowym horrorze z Club Brugge.
Wydawało się, że ze słabym Bełchatowem, który w czterech meczach obecnego sezonu zdobył tylko jeden punkt i strzelił tylko jednego gola, nawet osłabieni piłkarze Lecha powinni dać sobie radę.

Trener Jacek Zieliński zdecydował się dać odpocząć Semirowi Stiliciowi i Hernanowi Rengifo.
- Semir ma problemy z więzadłem pobocznym w kolanie. Już w Brugii zdjąłem go, bo poprosił o zmianę, a jeśli chodzi o Hernana to ostatnio ma kłopot ze skutecznością, więc postanowiłem dać szansę Krzyśkowi Chrapkowi - tłumaczył zmiany Zieliński.

Poza Chrapkiem w składzie pojawił się także Sławomir Peszko, którego brak szczególnie doskwierał Kolejorzowi podczas czwartkowego starcia w Brugii.

Do składu Lecha wrócił Sławomir Peszko.

Mecz poznaniacy zaczęli od bardzo obiecującej akcji z 6. minuty. Robert Lewandowski ładnie wywalczył piłkę w środku pola, zagrał do wchodzącego lewym skrzydłem Jakuba Wilka. Ten odegrał w pole karne, ale piłkę zdołał wybić Jacek Popek.

W 13. minucie Łukasz Sapela w ostatniej chwili ubiegł Roberta Lewandowskiego. Minutę później na stadionie rozległe gwizdy i okrzyki, jaką częścią ciała jest sędziujacy to spotkanie Hubert Siejewicz. Wszystko przez to, że arbiter nie odgwizał ewidentnego zdaniem publiczności faulu w polu karnym na Sławomirze Peszce.

Po chwili powinno być 1:0, ale dla Bełchatowa. Grzegorz Kasprzik wyszedł do piłki zagranej w kierunku pola karnego, ale szybciej dopadł do niej Mariusz Ujek, który mógł łatwo przelobować bramkarza, ale na szczęście się pomylił.

Kolejorz odpowiedział na to dwoma szybkimi akcjami zakończonymi minimalnie niecelnymi strzałami Lewandowskiego i Jakuba Wilka.

Najładniejszą akcję lechici przeprowadzili w 27. minucie. Piłka wędrowała jak po sznurku, aż w końcu trafiła do Krzysztofa Chrapka, a ten mimo asysty jednego z obrońców zdołał oddać strzał, który jednak przeleciał wysoko nad poprzeczką.

Mecz był toczony w szybkim tempie, ale zdecydowanie inicjatywa należała do poznaniaków. Tymczasem w 33. minucie bełchatowianie wykonywali rzut rożny. Marcin Cetnarski zacentrował na piąty metr, a tam obrońców Kolejorza uprzedził Popek i goście dość nieoczekiwanie objęli prowadzenie.

Lechici rzuciii się do odrabiania strat, a goście liczyli na kontry i już trzy minuty później mieli kolejną szansę, ale groźne dośrodkowanie w ostatniej chwili przeciął Manuel Arboleda.

Tuż przed przerwą Lech powinien wyrównać. W sytuacji sam na sam z Sapelą znalazł się Lewandowski, ale uderzył prosto w niego.

Po przerwie lechici też zaczęli od zmasowanych ataków, ale zamiast gola zdobyć, to go stracili. Już pierwsza groźniejsza akcja gości przyniosła im bramkę, którą zdobył głową Cetnarski. 0:2 z jednym z najsłabszych zespołów ekstraklasy to było poniżej wszelkiej krytyki i nic dziwnego, że z trybun rozległo się głośne, ironiczne "Dziękujemy!".

Jacek Zieliński zdecydował się na podwójną zmianę - zdjął Injaca i Chrapka, a w ich miejsce wpuścił Stilicia i Rengifo.

- Semir ze względu na problemy z kolanem miał w tym meczu nie grać, ale powiedział, że zagra na własną odpowiedzialność - tłumaczył później Zieliński.

W 59. minucie padł kontaktowy gol dla Lecha i to jaki! Jakub Wilk odegrał głową piłkę do Lewandowskiego, a ten huknął z całej siły i mimo gąszczu ciał obrońców w polu bramkowym piłka wpadła do siatki.

Zdobyty gol dodał poznaniakom wiaryb we własne siły. Atakowali z coraz większa werwą, ale nie potrafili znaleźć sposobu na nieźle zorganizowaną obronę Bełchatowa. Gdy w końcu udawało się ją przechytrzyć, jak np. w 68. minucie - Lewandowski uderzał prosto w Sapelę. Dwie minuty później miał szanse się zrehabilitować, ale tym razem trafił w poprzeczkę! Gdyby nie źle ustawiony celownik "Lewego" Kolejorz już w tym momencie powinien prowadzić minimum 4:2, a nie przegrywać 1:2.


Robert Lewandowski dał w tym meczu prawdziwy popis nieskuteczności.

Gdy niemoc ogarnęła jednego napastnika, za strzelanie wziął się drugi. W 74. minucie idealne dośrodkowanie z rzutu wolnego kapitalnym strzałem głową zamienił na wyrównującą bramkę Hernan Rengifo. W tym momencie było 2;2 i kibice uwierzyli, że Lech może jeszcze ten mecz wygrać.

Od tej chwili na boisku istniał już tylko Lech, a gra długimi momentami toczyła się w odległości nie większej niż 40 metrów od bramki Sapeli. Niestety, ostrzał bramki Bełchatowa zazwyczaj kończył się na plecach i nogach obrońców lub w rękach bramkarza gości.

Trzeciego gola strzelić już się nie udało, co dla Lecha jest prawdziwym dramatem. Ekipa Bełchatowa należy bowiem do jednej ze słabszych w tym sezonie - remis osiągnięty z Kolejorzem... podwoił ich dorobek punktowy w tym sezonie.
- Jeśli chce się zbudować statek to nie nalezy ludziom kazać zbierać drewno, ale sprawić, by zatęsknili za morzem - powiedział po meczu obrazowo trener Bełchatowa, Rafał Ulatowski. - Bardzo się cieszymy z tego wyniku i bramek - zdobyliśmy dwie na tak trudnym terenie, czyli więcej niż w poprzednich czterech meczach. 


Przed meczem piłkarze Bełchatowa remis braliby w ciemno.

W poznańskim obozie nastroje za to fatalne - to trzeci mecz z rzędu, w którym drużyna niespodziewanie straciła punkty.

- Punkty straciliśmy na własne życzenie. Stworzyliśmy sobie multum sytuacji, a omal nie przegraliśmy tego meczu. Na pewno nie możemy więcej tak grać - ocenił spotkanie Tomasz Bandrowski.

- Przed meczem zakładaliśmy, że musimy te trzy punkty dzisiaj wyszarpać, ale to szarpnia zaczęliśmy dzisiaj zbyt późno. Mimo wszystko liczę, że punkt zdobyty w tak trudnych okolicznościach podniesie zespół może nie z kolan, ale takiego półprzysiadu, w jakim ostatnio się znajdowaliśmy. Cieszę się też, że zespół wytrzymał mecz kondycyjnie, bo mieliśmy o to spore obawy po meczu w Brugii.


Trener Jacek Zieliński przeżywa teraz w Lechu trudne dni.

Zieliński odniósł się także do słów krytyki, które można było usłyszeć pod jego adresem z trybun.

- Rozumiem kibiców, którzy płacą za bilety, a zespół nie gra tak, jak powinien. Jestem jednak odporny na krytykę - tylko w Brugii nerwy mi puściły, za co przepraszam - powiedział szkoleniowiec Kolejorza.

Po pięciu kolejkach Lech jest siódmy w tabeli i do prowadzącej Wisły Kraków traci osiem punktów - więcej niż zdobył w pięciu meczach.

Lech Poznań - GKS Bełchatów 2:2 (0:1)

Bramki: 59. Lewandowski, 74. Rengifo - 33. Popek, 50. Cetnarski

Żółte kartki:
- Rachwał, Gol, Lacic, Popek, Szyndrowski, Małkowski - Bosacki, Stilić, Gancarczyk
Sędziował: Hubert Siejewicz

Lech Poznań:
Kasprzik - Kikut, Arboleda, Bosacki, Gancarczyk - Peszko, Bandrowski, Injac (55. Stilić), Wilk - Chrapek (55. Rengifo), Lewandowski.

GKS Bełchatów: Sapela - Tosik, Pietrasiak, Lacic, Popek (55. Szyndrowski) - Wróbel, Rachwał, Gol, Cetnarski - Małkowski, Ujek.
**Aby obejrzeć wszystki zdjęcia z meczu, kliknij w miniaturki pod artykułem.


WAKACJE 2009
W POZNANIU
kultura, sport, turystyka
TRANSFERY 2009KONKURSY MM POZNAŃ
sprawdź co możesz wygrać
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto