Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trwa proces Ukrainki, która miała znęcać się nad dziećmi. Nauczycielki opowiadają o dramacie w szkole

Alicja Durka
Alicja Durka
Kobieta przebywa w areszcie, a we wtorek przesłuchano kolejnych świadków. Niektóre zeznania są wyłączone z jawności, ale w czwartek odbyły się m.in. przesłuchania nauczycielek, które pracowały w szkole, do której uczęszczało kilkoro dzieci.
Kobieta przebywa w areszcie, a we wtorek przesłuchano kolejnych świadków. Niektóre zeznania są wyłączone z jawności, ale w czwartek odbyły się m.in. przesłuchania nauczycielek, które pracowały w szkole, do której uczęszczało kilkoro dzieci. Adam Jastrzębowski
W Sądzie Rejonowym w Poznaniu trwa proces przeciwko Svitlanie P. Kobieta przez 14 lat prowadziła w Ukrainie rodzinę zastępczą dla grupy dzieci w wieku od 4 do 16 lat. Wiadomo, że dzieci już wcześniej miały trudne doświadczenia. Wiosną kobieta wraz z dziećmi przyjechała do Polski, gdzie chciała kontynuować swoją działalność, ale na jaw wyszło, że miała okrutnie znęcać się nad dziećmi. W czwartek, 13 lipca nauczycielki jednego z dzieci opowiadają, co działo się w szkole.

Znęcała się nad dziećmi w rodzinie zastępczej

51-letnia Ukrainka, Svitlana P. przyjechała do Poznania w ubiegłym roku, niedługo po wybuchu wojny wraz z dziesięciorgiem podopiecznych. Poznaniacy pomogli, organizując m.in. mieszkanie na Jeżycach.

Kobieta miała się opiekować dziećmi w wieku od 4 do 16 lat od marca 2020 roku, jeszcze w Ukrainie. Po przyjeździe do Polski stanowiła dla nich rodzinę zastępczą. Po podejrzeniach jednej z kobiet pomagających rodzinie, jej sprawą zajęła się policja i prokuratura.

Czytaj więcej na ten temat:Ukrainka oskarżona o okrutne znęcanie się nad dziećmi stanęła przed sądem w Poznaniu. "Obiecuję, że nikogo już nie skrzywdzę"

Ze śledztwa wynika, że 51-latka miała popychać dzieci, podpalać im włosy, bić pałką, oraz pasem po całym ciele. Dowody mają wskazywać, że ograniczała dzieciom dostęp do toalety i jedzenia. Śledczy odkryli także, że wykorzystywała dzieci seksualnie i przykazywała je innym, z czego zrobiła sobie źródło dochodu.

19 maja kobieta stanęła przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Nie przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia.

- Miałam dom dziecka na Ukrainie przez 14 lat. Nie otrzymywałam żadnych skarg, ani pytań. Dzieci zawsze miały jedzenie, ubrania, zabawki. Proszę żeby sąd zaprosił świadków z Ukrainy, którzy mogliby świadczyć w mojej obronie

- kontynuowała.

Na utrzymanie jednego dziecka Svitlana P. otrzymywała na Ukrainie 700 zł miesięcznie. Kurator miał odwiedzać ich raz w miesiącu. Oskarżona nie przyznała się do podawania grzybów halucynogennych dzieciom. Zaprzeczyła też, aby do domu mieli przyjeżdżać mężczyźni.

Nauczycielki opowiadają o dramacie, który rozegrał się w szkole

Kobieta przebywa w areszcie, a we wtorek przesłuchano kolejnych świadków. Niektóre zeznania są wyłączone z jawności, ale w czwartek odbyły się m.in. przesłuchania nauczycielek, które pracowały w szkole, do której uczęszczało kilkoro dzieci.

Wychowawczyni jednego z chłopców opowiada, że miała z nim kontakt jedynie przez ok. półtorej godziny. Chłopiec miał przyjść na lekcje bardzo zdenerwowany. Krzyczał po ukraińsku, że nie chce być w szkole, nie chciał także wejść do klasy. Z pomocą innych ukraińskich dzieci udało się go namówić na zabawę, dostał także prezent powitalny w postaci artykułów szkolnych.

Podczas lekcji religii, jedna z nauczycielek opiekowała się dziećmi, które na nią nie uczęszczały. W tym czasie dzieci miały się lepiej poznać.

- Chłopiec wydawał się zaangażowany, ale dopóki coś mu nie wyszło, zdenerwował się i wybiegł na korytarz i znowu krzyczał, że nie chce tu być. Pani z portierni go przyprowadziła, znów zaczął krzyczeć, rzucać doniczkami i kwiatami, brał krzesła, odwrócił je i nogami chciał zrobić nam krzywdę, zaczął krzyczeć, drapać jedną nauczycielkę, pomagała pani sprzątająca, która była Ukrainką, żeby pomagała tłumaczyć

- opowiada nauczycielka, która wyjaśnia także, że szkoła otrzymała wcześniej informację, że dziecko jest po trudnych doświadczeniach i należy unikać kontaktu fizycznego, bo może on być dla chłopca trudny.

Ostatecznie chłopiec został odebrany przez nowych opiekunów, którym udało się uspokoić i wyciszyć dziecko. Ostatecznie trafił on do szpitala psychiatrycznego.

Oskarżonej grozi kara nawet do 15 lat więzienia.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Kieleccy policjanci przejęli w Warszawie narkotyki:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Trwa proces Ukrainki, która miała znęcać się nad dziećmi. Nauczycielki opowiadają o dramacie w szkole - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto