Prowadzimy kampanię przeciw żebractwu, ale bardziej dotyczy ona osób nieletnich, które myją szyby samochodom albo proszą przechodniów o pieniądze - mówi Lidia Płatek z Wydziału Zdrowia UM.
Do grajków urzędnicy pochodzą łagodnie. - Lubię, jak ktoś ładnie gra i śpiewa na ulicy, wtedy wrzucę drobne. Jednak jeśli są to osoby młode, zaniedbane i do tego wykrzykują teksty głupich piosenek, to mnie denerwuje - mówi Beata, która pracuje niedaleko ul. Półwiejskiej. Z jej zdaniem zgadza się Piotr, absolwent UAM. - Jeśli ktoś nie wygląda obskurnie to wrzucę jakieś drobne, nie przeszkadzają mi muzycy.
Również straż miejska jest wyrozumiała. - Granie na ulicy to sposób pozyskiwania pieniędzy na różne rzeczy, nie tylko na alkohol. Musimy brać pod uwagę indywidualne sytuacje, w jakich znajdują się ci ludzie. Często nie mają pieniędzy na jedzenie. Dlatego nie chcemy karać tych osób mandatami. I tak nie mają z czego opłacić grzywny - wyjaśnia Przemysław Piwecki, rzecznik Straży Miejskiej.
Sami muzycy nie narzekają na strażników miejskich. - Jeszcze nikt mnie stąd nie przeganiał - mówi Philip Fairweather, brytyjski emeryt, który w każdą niedzielę wykonuje arie operowe na Starym Rynku. Na co dzień mieszka we Wrocławiu u rodziny. Dorabia sprzedając swoje płyty. Uważa, że w Poznaniu jest przyjazny klimat dla muzyków. - Piosenki z musicali czy arii operowych pozytywnie wpływają na ludzi, dlatego je śpiewam - dodaje i zaraz wykonuje znaną arię La Donna é Mobile. Podkład muzyczny Philip ma nagrany na telefon komórkowy, podłączony do głośnika. Zawsze wokół niego zbierze się grupa ludzi. - Uwielbiam jego głos, jest zawsze delikatny i pogodny - mówi Artur Grześ, maturzysta.
Czytaj także: Poznań - Czy kampania przeciwko żebractwu przynosi efekty?
Według Piweckiego żebractwo jest zabronione w kilku przypadkach. - Żebractwo jest zabronione gdy jest nachalne i oszukańcze, np. ktoś podszywa się pod fundację i zbiera pieniądze, które ostatecznie trafiają do jego prywatnej kieszeni oraz jeśli sytuacja materialna nie skłania do żebractwa, a tego nie da się wykazać - dodaje. Jednocześnie podsuwa rozwiązanie problemu. Niech każdy artysta założy własną działalność gospodarczą i legalnie gra na ulicy. - Taka osoba nawet by była zwolniona z podatku, a problemu by nie było - mówi Piwecki.
Po drugiej stronie rynku, niedaleko Muzeum Instrumentów Muzycznych na akordeonie gra Roman, który od 10 lat występuje na ulicy. - Nie jestem żebrakiem tylko artystą. Umilam czas poznaniakom swoją grą. To dar od Boga - wyjaśnia. - Kiedyś straż miejska do mnie przyszła i powiedziała, że mam grać raz na jednym rogu ulicy, raz na drugim, bo mieszkańcy się skarżą, że za głośno gram. Ale ja nie jestem prostytutką żeby przez godzinę stać tam, a jak nie ma klientów to się przenieść - mówi oburzony.
Niektórzy grajkowie są zapraszani na festiwale. Tak było w przypadku kataryniarza Tadzia z Leszna. - Katarynkę odziedziczyłem i kontynuuję tradycję. Organizatorzy imprez wiedzą, że sprawiam ludziom radość, więc zapraszają mnie, żebym grał - mówi uśmiechnięty. Przez kilka godzin umilał czas poznaniakom podczas V festiwalu dobrego smaku, potem jechał dalej.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?