Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z kolędą u poznańskich studentów

Joanna Błaszkowska
Joanna Błaszkowska
Jedni księdza uroczyście przyjmują, inni w ostatniej chwili pożyczają od sąsiadów obrus i kropidło, a jeszcze inni nie przygotowują nic albo w ogóle nie otwierają księdzu drzwi.

- Zamierzam przyjąć kolędę - mówi Ilona, mieszkająca w akademiku Zbyszko. - To jest tradycja, którą przekazali nam rodzice. Trzeba postępować tak, jak nas nauczyli - twierdzi. Zdaniem Ilony wizyta kapłana, która wiąże się z poświęceniem miejsca zamieszkania, jest czymś w rodzaju oczyszczenia domu. - Dobrze jest też porozmawiać z księdzem, bo on powinien wiedzieć o problemach, jakie mają członkowie jego parafialnej rodziny - ocenia.

Nie tylko ci, którzy, tak jak Ilona, są wierzący i przekonani do Kościoła, przyjmują wizytę duszpasterską. - Zdarza się, że ci, których odwiedzamy, są katolikami tylko z nazwy. Zwykle udają, że praktykują, ale w rozmowie i tak wychodzi, że to nieprawda - mówi ks. Marcin Pyda, duszpasterz akademicki z parafii pw. św. Jana Bosko w Poznaniu (Księża Salezjanie). Co robi ksiądz w takiej sytuacji? - Nie mogę przecież nikogo zmusić, żeby chodził do kościoła - stwierdza ks. Pyda. - Mogę powiedzieć, o której są msze, i mówić o życiu chrześcijańskim, ale nikogo na siłę nie przekonuję - deklaruje.

Nie wszyscy księża podzielają zdanie poznańskiego salezjanina. Duszpasterze, którzy podczas kolędy aktywnie "nawracają", są jednym z powodów, dla którego wielu poznańskich studentów nie przyjmuje wizyty duszpasterskiej. - Jestem ateistką i nie przyjmuję kolędy - mówi Basia, która razem z koleżanką wynajmuje mieszkanie studenckie na Starym Mieście. - Moja rodzina, która mieszka na Śląsku, też nie przyjmuje, od czasu, kiedy ksiądz podczas takiej wizyty nakrzyczał na moją mamę dlatego, że nie chodziła regularnie do kościoła. Wyprosiła go z domu i od tego czasu nikt z nas nie przyjmuje kolędy - relacjonuje Basia.

Drzwi duszpasterzowi nie zamierza otworzyć także Kasia mieszkająca razem z chłopakiem, który pochodzi z Turcji. - Po co miałabym zapraszać księdza? Żeby mnie zwymyślał, bo mieszkam z muzułmaninem bez ślubu? - pyta. Ci, którzy nie czują się związani z Kościołem, nie otwierają zwykle drzwi księdzu nawet po to, żeby z nim po prostu porozmawiać.

Kontakt z duchownymi urywa się zwykle po wyprowadzce z domu rodzinnego. Nie tylko dlatego, że młodzi ludzie w życiu Kościoła uczestniczyli pod presją rodziny lub z przyzwyczajenia. - Teraz, kiedy mieszkam w akademiku, nie chcę przyjmować kolędy, bo ona jest dla mnie spotkaniem prywatnym, rodzinnym. Akademik nie jest domem, nie mam tu rodziny - wyjaśnia Witold Sobucki. Mówi, że gdyby mieszkał w "normalnym domu", przyjąłby duszpasterza.

Witold, Michał i Marek z DS Zbyszko w tym roku nie zamierzają przyjąć kolędy

Czasem zniechęca sama forma kolędy: zawiadomienie w formie często niezbyt estetycznej karteczki wkładanej w drzwi, i późniejsza bardzo krótka rozmowa, która wielu osobom wydaje się po prostu zbędna. Na os. Przyjaźni w drzwi mieszkańców wkładane są kartki, na których widnieje wciąż rok 2004 (skreślony długopisem, ale nie zastąpiony inną datą), a w miejscu, gdzie zgodnie z informacją powinien znajdować się podpis duszpasterza, widnieje pieczątka. Na ul. 27 Grudnia nie jest lepiej. - U nas te kartki nie różnią się w wyglądzie niczym od informacji o dacie odczytów liczników gazu - stwierdza Basia.

Kolejnym problemem mogą być pieniądze. - Kupienie obrusu, krzyża i kropidła oraz przygotowanie ofiary to duży wysiłek finansowy - ocenia Kasia. Niektórzy jednak radzą sobie nie ponosząc prawie żadnych wydatków. Zdaniem Oli, wynajmującej mieszkanie ze znajomymi, obrus i kropidło można pożyczyć, a ofiary nie trzeba dawać wcale. - Przyszedł do nas w tym roku ksiądz z tego kościoła z wyjącym organistą - barwnie opowiada o jednej z parafii na Ratajach. - Bardzo się ucieszył, że chcieliśmy przyjąć kolędę, wodę poświęcił na miejscu, a o ofiarę wcale nie pytał. Nic mu nie daliśmy, bo nie mamy - relacjonuje.

Ks. Marcin Pyda także nie chce pieniędzy od studentów. - Ci w akademikach raczej nie przygotowują ofiary, za to studenci, którzy wynajmują mieszkania, najczęściej chcą dać kopertę. Mówię im, żeby nie dawali, bo pewnie sami nie mają. Jednak niektórzy bardzo chcą złożyć ofiarę - relacjonuje.

Jak widać, "finansowy wymiar" wizyty duszpasterskiej w przypadku studentów nie musi być znaczący. Pozostaje ten duchowy i związany z tradycją, a ci poznańscy żacy, którzy ani duchowości, ani tradycji nie wiążą z Kościołem katolickim, z kolędy już powszechnie rezygnują.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto