Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakochać się "W sobotę o ósmej"

Redakcja
Miłość zaślepiająca, zmieniająca zakochanego w niewidomego durnia jest prawdziwą bohaterką nowego przedstawienia na scenie poznańskiego Teatru Nowego – „W sobotę o ósmej”.

Dramat Hanocha Levina, na podstawie którego Mariusz Puchalski wyreżyserował „W sobotę o ósmej” jest dziełem w Europie zupełnie nieznanym. Sam autor nie zdecydował się na włączenie go do zbioru swoich sztuk, maszynopis ujrzał światło dzienne dopiero po jego śmierci i nigdy nie został opublikowany. A z opowieści reżysera na konferencji poprzedzającej sobotnią premierę wiemy, że treść dramatu ulegała licznym zmianom, takim jak chociażby stworzenie z osadzonej w izraelskich realiach sztuki uniwersalnej opowieści zrozumiałej pod każdą szerokością geograficzną.

I faktycznie, to się udało. Otrzymaliśmy spójną opowieść o miłości bez wzajemności, bawieniu się życiem i innymi ludźmi, odrzuceniu… Czy realistyczną? Oczywiście, że tak! Sam znam przypadki ludzi tak ślepo wielbiących drugą osobę, że nie dostrzegają tego, co dla postronnych osób jest oczywiste – wykorzystywania, grania emocjami, bawienia się uczuciem. Ludzi, którzy w miłosnym amoku odbierają czyny i gesty wielbionej osoby zupełnie inaczej niż zrobiliby to w „normalnym” stanie uczuciowym. Tworzą sobie w głowie zupełnie wyimaginowaną rzeczywistość, w której żyją i do której dopasowują otaczający ich świat. Właśnie o tym jest historia opowiedziana „W sobotę o ósmej” w Teatrze Nowym.

Oglądając przedstawienie warto zwrócić uwagę nie tylko na świetną Barbarę Kurdej w roli Zoe, ale przede wszystkim na aktorów drugiego, a może nawet trzeciego planu. Każda z postaci kochanków Zoe – Barbaspasquasa (Grzegorz Gołaszewski), Tatareli (Michał Kocurek), Chorchechelito (Anna Maria Buczek), Lupaca Bobica (Cezary Łukaszewicz), Nazima Beja (Łukasz Mazurek), Czandrashekhara Murlidhara (Mandar Purandare) czy Charuza Farduchi (Paweł Hadyński)mogłaby zostać rozbudowana do większej roli, a odtwarzający ją aktorzy bez problemu poradziliby sobie z wyzwaniem. Mówiąc (w zdecydowanej większości przypadków) obcymi (i nieznanymi sobie) językami aktorzy ci stworzyli bardzo wiarygodne postacie, pomimo konwencji „taśmy” kochanków – doskonale rozróżnialne i o indywidualnych cechach.

Niestety, nie przekonuje mnie za to rola Maxa (Radosław Elis), jest dla mnie zbyt afektowany, "teatralny". Brakuje mi w nim żywego człowieka. Znacznie lepiej wypadają drugoplanowy Pszoniak (Janusz Grenda) i jego żona Olga (Maria Rybarczyk) - popadające w rutynę małżeństwo, para kiedyś bliskich sobie osób, teraz żyjących razem, ale obok siebie.


W sobotę o ósmej
Hanoch Levin

Przekład: Michał Handelzalts
Reżyseria i opracowanie muzyczne: Mariusz Puchalski
Scenografia i kostiumy: Szymon Gaszyński
Współpraca choreograficzna: Marta Szumieł

Obsada:
Barbara Kurdej, Radosław Elis
Maria Rybarczyk, Janusz Grenda

Grzegorz Gołaszewski, Paweł Hadyński, Anna Maria Buczek (gościnnie), Michał Kocurek, Cezary Łukaszewicz, Łukasz Mazurek, Mandar Purandare (gościnnie)

Prapremiera europejska 24 kwietnia 2010


od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto