Nikt jednak w zakonie nie wie, że rok przed śmiercią odziedziczyła pół kamienicy w samym centrum Poznania przy ulicy Głogowskiej. I nikt się już nie dowie, dlaczego postanowiła zabrać ten sekret ze sobą do grobu.
Drugą połowę kamienicy, na mocy tego samego testamentu, w którym została obdarowana zakonnica, dostali rodzice Elżbiety S. W latach 70. niełatwo im było być „kamienicznikami”: takich wtedy nikt nie lubił. Tymczasem cała kamienica, do której coraz częściej miasto podrzucało lokatorów z „przydziału”, była na ich głowie. Po spadek zakonnicy nikt się nie zgłaszał, nikt aż do 2003 roku. Wtedy to o swoją część upomniały się spadkobierczynie s. Rozalii – zakonnice z Lubonia.
Elżbiecie S. i jej siostrze, które odziedziczyły swoją połowę po rodzicach, nie udało się wygrać procesu o zasiedzenie, choć nie brakuje orzeczeń Sądu Najwyższego, że po 20 latach posiadacz nieruchomości nabywa do niej automatycznie prawo własności, a już zwłaszcza, gdy przez te lata prawowity właściciel nie tylko nie rościł do niej żadnych praw, ale przede wszystkim nie poczuwał się do żadnych obowiązków.
Elżbieta S. i jej siostra pogodziły się jednak z wyrokiem sądu: zakon został wpisany jako współwłaściciel, a cztery lata temu przejął od nich zarząd nad kamienicą. I nie byłoby żadnego ciągu dalszego, gdyby zakonnice nie zażądały odszkodowania za czas, w którym ich na Głogowskiej nie było. Swoje żądania z „ostrożności procesowej” ograniczyły do ostatnich dwunastu lat, czyli okresu od 1 stycznia 1994 roku do 31 grudnia 2006 roku. Początkowo kwota, na którą opiewał pozew wynosiła 200 tys. złotych. Teraz jest już dziesięć razy większa – Elżbieta S. i jej siostra mają solidarnie zapłacić zakonowi 2,1 mln złotych. O jakie pieniądze chodzi? O udział w połowie zysków, które miała przez te lata przynosić kamienica – czynsze od lokatorów i dzierżawy od najemców.
– Zysków, ale nie nakładów, ani kosztów zarządu – zwraca uwagę pani Elżbieta. – Dlatego nie zgadzamy się ani z podstawą tego żądania, uważając je za bezzasadne, gdyż roszczenia z tytułu korzyści z najmu przedawniają się po 3 latach, ani z ich wysokością, która nie ma nic wspólnego z realnymi przychodami, które przynosiła kamienica.
Przez lata to jej mąż był zarządcą budynku. Z jego dokumentów i z ich zeznań podatkowych wynika, że kamienica nie tylko przynosiła zyski, ale także straty. Przez wspomniane dziesięć lat zarobiła jednak blisko milion, z którego ponad 850 tys. złotych pochłonęły koszty zarządu. Do podziału byłoby więc niewiele ponad 100 tys. złotych. Z kolei wynajęty przez zakonnice rzeczoznawca upiera się przy 4,3 mln złotych. Co zrobi sąd? Sprawa po długiej przerwie wraca za kilka tygodni na wokandę. Jeżeli wygrają siostry, to co zrobią z pieniędzmi? Pozostanie to na razie ich tajemnicą.
Kościół walczy w sądzie o majątek
Kościół egzekwuje swoje święte prawo własności.
Ponad 75,5 mln złotych będzie kosztowało Skarb Państwa prawo własności parafii do działek na Malcie. Nie wiadomo jeszcze czy i ile będzie musiało zapłacić miasto wydawnictwu św. Wojciecha za korzystanie z działek również na Malcie. Z kolei urszulanki walczą z Dalkią o odszkodowanie za położony na ich terenie ciepłociąg.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?