Poznański żużel cały czas nie może wyjść na prostą. Spółka, która prowadziła pierwszoligową drużynę, umiera śmiercią naturalną, a stowarzyszenie, które od nowego sezonu chce wystartować w drugiej lidze, cały czas nie doszło do porozumienia z właścicielami obiektu na Golęcinie.
- Sprawa powinna się wyjaśnić jeszcze w tym tygodniu, bo tylko do końca listopada można zgłaszać zespoły do rozgrywek. Czasu mamy więc niewiele. W czym tkwi problem? Jak zwykle w pieniądzach. Zarówno my, jak i gospodarz stadionu chce coś utargować. Wiadomo też, że nas na zbyt wiele nie stać. Mam jednak nadzieję, że znajdziemy wyjście z tej sytuacji - mówi Przemysław Filipiak, członek zarządu Poznańskiego Stowarzyszenia Żużlowego.
Czytaj także: Wiceprezes Lechmy: Koniec żużla w Poznaniu jest bliski
W takiej sytuacji wszelkie rozmowy na temat budżetu klubu czy też ewentualnego składu zespołu zeszły na dalszy plan.
- Trudno rozmawiać z żużlowcami, skoro nie mamy pewności co do tego, czy zespół zostanie zgłoszony do rozgrywek. Żeby rozpocząć negocjacje z zawodnikami, trzeba wiedzieć na czym się stoi - dodaje Filipiak. Plany stowarzyszenie ma jednak ambitne. - Naszą misją jest stworzenie drużyny, która identyfikowałaby się z miastem. Pragniemy przyciągnąć na stadion około 5000-7000 osób - można przeczytać w specjalnym oświadczeniu klubu.
Problemy nieco innego typu ma spółka, która prowadziła poznańską drużynę w minionym sezonie. Skorpiony nie dość bowiem, że oddały miejsce w pierwszej lidze walkowerem, to jeszcze mają spore długi.
- Z tego, co się orientuję, zadłużenie wobec zawodników nie przekracza miliona złotych. O konkrety proszę mnie nie pytać, bo nie jestem już członkiem zarządu - mówi Jarosław Lewandowski, dotychczasowy wiceprezes klubu. - Nie wyobrażam sobie jednak, aby zawodnicy nie zostali spłaceni. Ja z jednym z udziałowców wzięliśmy na siebie część rozliczeń. Nadal będę też współpracował z Norbertem Kościuchem, a być może również z Robertem Miśkowiakiem - dodaje.
Lewandowski nawet nie ukrywa, że jest rozczarowany tym wszystkim, co się wydarzyło w minionym sezonie. - Na tę chwilę mam zwyczajnie dość żużla - mówi. - Przegraliśmy w momencie, kiedy miasto zrezygnowało z przejęcia obiektu na Golęcinie. To wtedy zaczęły się nasze problemy - dodaje.
Spółka nawet jednak po spadku do drugiej ligi miała plany, aby przenieść zespół do innego miasta. Sporo mówiło się o budowie toru żużlowego w Tarnowie Podgórnym czy też Śremie. Mało jednak było takich, którzy wierzyli w taki rozwój wypadków. Jak się okazuje, mieli rację...
Co pozostaje poznańskim kibicom, których nie interesuje podział na stowarzyszenie i spółkę, tylko chcą oglądać żużel? Wierzyć, że drużyna prowadzona przez stowarzyszenie jednak przystąpi do rozgrywek. Ten PSŻ ma jeden, ale za to poważny atut - nie jest w żaden sposób powiązany ze spółką i tym samym nie odpowiada za jej długi. Startuje więc z czystym kontem.
Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?