W poniedziałkowy wieczór Lecha czekał mecz z ostatnim w tabeli GKS-em Bełchatów, który w tym sezonie nie zdobył nawet punktu. Tak więc każdy wynik inny niż zwycięstwo zostałby w Poznaniu odebrany jako porażka.
Mecz rozpoczął się obiecująco – w 8. minucie po ciekawej akcji Bartosz Ślusarski, będąc w polu karnym, odegrał piłkę do Kebby Ceesaya, którego strzał minął jednak bramkę gospodarzy. Bełchatów sam był jeszcze bliżej szczęścia w 19. minucie – Miroslav Bożok wyszedł do świetnego podania Łukasza Wrońskiego i znalazł się w sytuacji sam na sam z Jasminem Buriciem. Na szczęście dla lechitów strzał pomocnika rywali trafił jedynie w słupek.
Później z boiska wiało coraz większą nudą. Z pierwszej połowy warto jedynie wymienić niezły, ale niecelny strzał głową Bartosza Ślusarskiego po niezłej centrze Ceesaya. Łącznie w pierwszej połowie lechici nie oddali nawet jednego celnego strzału (sic!), a i początek drugiej połowy w wykonaniu obu drużyn okazał się mocno usypiający.
Pierwsi sytuację stworzyli sobie bełchatowienie – w 61. minucie Paweł Buzała miał przed sobą tylko Buricia, ale trafił prosto w niego.
Minutę później dość nieoczekiwanie trener Mariusz Rumak zdecydował się wpuścić na boisko Jakuba Wilka, o którym jeszcze kilka tygodni temu mówił, że nie pasuje do Kolejorza. Klub był skłonny go sprzedać, ale z braku zainteresowanych "Wilczek" pozostał w Poznaniu i już cztery minuty po wejściu na boisko w Bełchatowie został bohaterem. Popisał się bardzo dokładnym dośrodkowaniem z lewego skrzydła, po którym celna "główka" Ślusarskiego dała Lechowi upragnione prowadzenie.
Bełchatów starał się odrobić straty – w doliczonym czasie gry przy rzucie rożnym w pole karne poznaniaków pobiegł nawet Adam Stachowiak, bramkarz gospodarzy. Piłkę przejęli jednak lechici, na pustą bramkę rywali pędził Bartosz Bereszyński, padł podcięty przez Raula Gonzaleza, ale futbolówkę zdołał skierować z dystansu do siatki Aleksandar Tonev. Bramka nie została jednak uznana, gdyż sędzia Tomasz Wajda, zamiast zastosować przywilej korzyści, sekundę wcześniej odgwizdał faul i wyrzucił z boiska obrońcę gospodarzy.
Lech wywalczył bardzo cenne trzy punkty, ale trzeba przyznać, że zagrał fatalnie. Zwycięstwo zawdzięcza przede wszystkim dużej dozie szczęścia.
GKS Bełchatów - Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramka: 66. Ślusarski.
Żółte kartki: Baran, Stulin - Lovrencics, Trałka, Wołąkiewicz
Czerwona kartka: Gonzalez (90. min. -za faul taktyczny).
Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec)
Widzów: ok. 2000.
GKS: Stachowiak - Gonzalez, Lacić (87. Sawala), Szmatiuk, Basta - Baran, Wacławczyk (78. Stulin) - Wróbel, Bożok, Kosowski - Wroński (55. Buzała).
Lech: Burić - Ceesay, Wołąkiewicz (83. Henriquez), Arboleda, Kamiński - Możdżeń (62. Wilk), Trałka, Murawski, Tonev - Lovrencsics (78. Bereszyński), Ślusarski.
Czytaj więcej wiadomości sportowych z Poznania
**
**
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?