Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bez Semira Lech i tak wygrywa!

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Lechici grając bez Semira Stilicia okazji bramkowych stworzyli nieco mniej niż zazwyczaj, ale jedną wykorzystał niezawodny Robert Lewandowski i Lech pokonał zasłużenie Jagiellonię 1:0.

Potwierdziły się przedmeczowe przypuszczenia co do absencji Semira Stilicia, którego dopadła grypa. Jak się okazało rozchorował się też Ivan Turina, przez co trener Kolejorza Franciszek Smuda nie musiał się zastanawiać czy postawić na Chorwata czy na Krzysztofa Kotorowskiego.

Zdecydowanym faworytem spotkania byli oczywiście gospodarze, ale wszyscy zastanawiali się, jak sobie poradzą bez Stilicia. Akcja z siódmej minuty przekonała, że brak Bośniaka chyba nie wpłynie na osłabienie siły ataku Kolejorza. Poznaniacy przeprowadzili kapitalną akcję opartą na szybkiej wymianie piłek, którą wykończył pięknym uderzeniem Hernan Rengifo. Piłka leciała w samo okienko, ale odbiła się od poprzeczki.

W 12. minucie na strzał z 16 metrów zdecydował się Robert Lewandowski, ale piłka trafiła w jednego z obrońców Jagiellonii. Najlepsza sytuację zmarnował jednak osiem minut później Jakub Wilk. Lechici znów rozklepali kilkoma podaniami obronę Jagi i Wilk znalazł się sam na sam z Rafałem Gikiewiczem, ale uderzył zbyt słabo i bramkarz zdołał obronić uderzenie.


Kibice Lecha jak zwykle zadbali o efektowną oprawę meczu.

Później tempo akcji Kolejorza zdecydowanie siadło. Lech wyraźnie nie miał pomysłu na to, jak poradzić sobie z coraz uważniej grającymi w defensywie gośćmi. W takiej chwili najlepiej było widać brak Stilicia i jego niekonwencjonalnych zagrań.

Dość nieoczekiwanie słynący z niechęci do zmian w składzie Smuda już w przerwie postanowił zdjąć Wilka i wpuścić na boisko Andersona Cueto.
- Narzekał na ból nogi. To chyba coś poważniejszego i chyba nie pojedzie za tydzień z nami do Zabrza – tłumaczył zmianę trener Lecha.

Cueto był bohaterem zeszłorocznego meczu z Jagiellonią, kiedy to zdobył dwa gole. Już trzy minuty po przerwie Lech zdobył gola, ale nie zdobył go Peruwiańczyk, lecz regularnie ostatnio strzelający bramki Robert Lewandowski. W 48. minucie lechici wykonywali rzut z autu na wysokości pola karnego Jagiellonii. Tomasz Bandrowski po przyjęciu piłki, minął dwóch rywali, wyłożył piłkę Lewandowskiemu, a ten huknął z 12 metrów nie do obrony!


Robert Lewandowski odbiera gratulacje od kolegów po pięknej bramce.

Sześć minut później „Lewy” powinien zdobyć drugiego gola. Po świetnym podaniu Cueto napastnik Kolejorza dostał piłkę stojąc do bramki i nie zastanawiając się, obrócił się i strzelił, ale niestety obok słupka.

Lech cały czas dążył do zdobycia drugiej bramki, momentami zamykając Jagiellonię na własnej połowie. Tomasz Frankowski, którego najbardziej obawiano się w tym meczu, nie miał nawet pół okazji, by chociaż sprawdzić umiejętności Kotorowskiego, a Lech spokojnie dowiózł zwycięstwo 1:0 do ostatniego gwizdka.

- Zdawaliśmy sobie sprawę z siły Lecha, ale w pierwszej udawało nam się wybijać rywali z rytmu i liczyliśmy, że uda nam się utrzymać wynik 0:0 do 70. minuty i wtedy chcieliśmy spróbować swojej szansy. Niestety, gol starcony już na początku drugiej połowy pokrzyżował nam plany – przyznwał po meczu trener Jagiellonii Michał Probierz.

W Lechu wszyscy podkreślali, że najważniejsze są trzy punkty.
- Kibice w Poznaniu przyzwyczaili się, że strzelamy zawsze dużo bramek, ale tak się nie da. Nie zawsze można wygrywać po 6:1 – tłumaczył po meczu Ivan Djurdjević.

- Już przed meczem czułem, że czeka nas trudne spotkanie i takie było. Wygrywanie takich meczów okazuje się bardzo ważne na koniec sezonu, kiedy się walczy o mistrzostwo Polski – mówił po meczu Franciszek Smuda, który nie chciał oceniać, czy Anderson Cueto ma szanse na częstsze występy. - On dobrze gra tylko wtedy, kiedy ma piłkę. Trudno powiedzieć po jednym meczu, czy jego forma rośnie.


W meczu nie brakowało ostrych starć.

Najbardziej oblegany był jednak Robert Lewandowski, dla którego był to trzeci kolejny mecz, w którym zdobył decydującego gola.
- Bramki cieszą zwłaszcza, gdy dają zwycięstwo, na które jednak pracowała cała drużyna – mówił po meczu jak zwykle skromny Lewandowski. -  Nie myśleliśmy o tym, że nie ma Semira, bo gdy brakuje jednego zawodnika, to ktoś inny go zastępuje. Przyda nam się teraz tydzień odpoczynku, bo ostatnio mieliśmy bardzo napięty terminarz.

Po tym zwycięstwie Lech dalej jest na czele tabeli ekstraklasy. Nad drugą Legią ma dwa punkty przewagi, a nad trzecią Wisłą aż pięć.

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)

Bramka: 48. Lewandowski

Żółte kartki: Bruno Martins, Pavol Stano (Jagiellonia)
Sędziował: Tomasz Mikulski (Lublin).
Widzów: 16 000.

Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Manuel Arboleda, Bartosz Bosacki, Ivan Djurdjević - Robert Lewandowski (90. Luis Henriquez), Tomasz Bandrowski, Rafał Murawski, Dimitrije Injac, Jakub Wilk (46. Anderson Cueto Sanchez) - Hernan Rengifo.

Jagiellonia Białystok: Rafał Gikiewicz - Alexis Norambuena (85. Michael Fidel Guevara), Pavol Stano, Andrius Skerla, Krzysztof Król - Kamil Grosicki (60. Ensar Arifović), Hermes, Paweł Zawistowski, Bruno Martins - Dariusz Jarecki (69. Damir Kojasević), Tomasz Frankowski.

 

Przeczytaj także:

 

Relacje z innych boisk ekstraklasy - 19. kolejka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto