Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Duch Smudy nad Białymstokiem. Lech wygrywa w końcówce

Redakcja
Fantastyczna pogoń i walka do ostatniej minuty dały Lechowi zwycięstwo w meczu wyjazdowym z Jagiellonią. Poznaniacy przegrywali już 0:2, ale podnieśli się z kolan i strzelili trzy bramki.

Nędzne występy "Kolejorza" przed przerwą na mecze reprezentacji, a także kontuzja Tomasza Bandrowskiego zmusiły trenera Jacka Zielińskiego do zestawiania dość eksperymentalnego składu. Na ławce usiadł Hernan Rengifo, który dopiero wrócił z pobytu na zgrupowaniu peruwiańskiej kadry, a w środku pola od pierwszej minuty zagrał Gordan Golik. Na szpicy szkoleniowiec poznaniaków postawił na osamotnionego Roberta Lewandowskiego. Szybko okazało się, że to niefortunny pomysł.

Już w 11. minucie spotkania na tablicy wyników przy nazwie gospodarzy pojawiła się "jedynka". To zasługa Tomasza Frankowskiego - były napastnik Wisły Kraków ładnie przyjął piłkę w polu karnym, przymierzył i posłał futbolówkę w długi róg bramki Grzegorza Kasprzika. Mizerna gra w środku pola w wykonaniu lechitów zaowocowała kolejnymi atakami "Jagi". W 16. minucie mogło być już 2:0, ale strzał Jezierskiego kapitalnie wybronił bramkarz "Kolejorza". Jezierski nie zamierzał jednak poprzestawać na jednej próbie i następną okazję już wykorzystał. Jego strzał głową po dośrodkowaniu Lewczuka próbował wyciągać jeszcze golkiper Lecha, ale ten wysiłek był daremny.

Zdenerwowani takim przebiegiem meczu poznaniacy szybko zdobyli kontaktową bramkę. Trójkowa akcja Peszki, Kikuta i Lewandowskiego zakończyła się bramką "Lewego". W pojedynku supersnajperów Frankowski - Lewandowski 1:1.

Zdobyta bramka nie uspokoiła Jacka Zielińskiego, który postanowił dokonać roszady w składzie. Z placu gry zszedł dramatycznie słaby Golik, a w jego miejsce pojawił się nominalny napastnik Tomasz Mikołajczak.

Młody piłkarz sprowadzony w letnim okienku transferowym z Nielby Wągrowiec miał okazję do zdobycia bramki tuż przed przerwą - niestety, Mikołajczak trafił wprost w bramkarz białostoczan. Zanim jednak to nastąpiło "Kolejorz" zdążył wyrównać. Precyzyjnym podaniem przez prawie całe boisko popisał się Lewandowski. Piłka trafiła do Peszki, który bez problemu minął wychodzącego z pola karnego Gikiewicza i z dość trudnej pozycji trafił do pustej bramki.

Straty zostały nadrobione, ale "Kolejorz" jak kania dżdżu potrzebował w sobotę 3 punktów i w drugiej połowie - z sukcesem - walczył o nie.

Aż do 88. minuty na stadionie w Białymstoku można było zobaczyć festiwal niewykorzystanych sytuacji. Mylili się zarówno gospodarze (Grosicki prsto z Kasprzika, strzał z dystansu Jezierskiego), jak i goście (słupek Lewandowskiego, minimalnie niecelny strzał głową Bosackiego).

Jak powiedzieliby Anglicy, dzień uratował Manuel Arboleda. Piłkę z rzutu wolnego silnie uderzył Peszko, a niepilnowany na piątym metrze Kolumbijczyk ustalił wynik meczu na 2:3. Kibicom Lecha przypomniały się pewnie czasy, gdy w Poznaniu był jeszcze Franciszek Smuda, za którego kadencji "Kolejorz" znany był z podobnych horrorów z happy endami.

Lech wreszcie zwyciężył i zainkasował cenne 3 punkty. Odetchnąć mogą piłkarze i trener, który po niedawnych słabych występach swoich podopiecznych miał prawo czuć się zagrożony.

Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:3 (2:2) Bramki: Frankowski 11, Jezierski 20 - Lewandowski 28, Peszko 43, Arboleda 88

Żółte kartki: Skerla, Norambuena, Hermes - Lewandowski

Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów 5 600


Mój Modny Poznań

serwis specjalny
TRANSFERY 2009KONKURSY MM POZNAŃ

sprawdź co możesz wygrać
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto