Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziewczyny w mundurach

Lilia Łada
Lilia Łada
Są ubrane w mundury, doskonale strzelają, a zdradzają je tylko dłuższe włosy i... uroda. Wśród elewów NSR jest trzynaście dziewczyn.

Wszystkie ochotniczo zawarły kontrakt na pełnienie służby wojskowej z wybranymi jednostkami wojskowymi, co oznacza odpowiednie szkolenie wojskowe w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych im. Stefana Czarnieckiego w Poznaniu. Dwa tygodnie temu kandydatki składały przysięgę wojskową, teraz ćwiczą, jeżdżą na poligon i uczą się obchodzić z bronią. Jak to żołnierze. I wcale nie są gorsze od swoich kolegów – mężczyzn! Wręcz przeciwnie.

Chciały być żołnierzami „od zawsze”

- Mężczyźni są może silniejsi fizycznie, ale kobiety psychicznie – wyjaśnia Karolina Bagnowska, jedna z dziewczyn w mundurach. – Najlepszym dowodem jest to, że w czasie szkolenia odeszło 50 mężczyzn i tylko jedna kobieta...

Karolina od dziecka marzyła o tym, żeby zostać żołnierzem. Pracowała nawet jako pracownik cywilny w jednostce wojskowej – zawodowo zajmuje się resocjalizacją. O służbach mundurowych wie sporo także dlatego, że mundurowym jest jej mąż. Ale od środka, jak uważa, jest dużo ciekawiej.

- Bo jest poligon, zajęcia, rozwijanie tężyzny fizycznej – wyjaśnia. – Bywa ciężko, ja kiedyś grałam w siatkówkę i zrezygnowałam z powodu kontuzji. Teraz, po całym dniu ćwiczeń kontuzja potrafi się odezwać... Ale oprócz chwil załamania są i chwile radości. Jak się przetrwa dzień to taka radość! No i wspieramy się, my kobiety. Nie mam wątpliwości, że chcę pełnić tę służbę...

Aleksandra Polinkiewicz też chciała być żołnierzem od zawsze. Może dlatego, że pochodzi z rodziny wojskowych i mundur w domu był czymś oczywistym? Wyczerpujący trening fizyczny nie jest dla niej żadnym problemem: już w liceum i podczas studiów biegała codziennie przynajmniej 3 kilometry.
- Wstawałam o 5 rano i biegałam – śmieje się. – Ale nigdy nie marzyłam o karierze sportowej, zawsze chciałam iść do wojska.  Skończyłam pedagogikę resocjalizacyjną, jestem też ratownikiem medycznym i właśnie chciałabym jeździć na misje jako ratownik. Czy się boję? Myślę, że każdy człowiek czegoś się boi, chociaż akurat widok krwi czy ran nie robi na mnie wrażenia. Właśnie teraz część mojej rodziny pojechała do Afganistanu, więc wiem, jak to jest...

Z marzeń się nie rezygnuje

Anita Burchard, choć pracowała także w cywilu, to jednak cały czas miała wrażenie, że to nie to.
- Tu mi się bardziej podoba – mówi zdecydowanie. – Poligon jest świetny, dużo wrażeń. Co do ćwiczeń fizycznych to myślałam, że będzie gorzej, a tymczasem to często mężczyźni szybciej odpadają. To mnie zdziwiło... Trudne było może jedynie to, że czas mam rozplanowany co do minuty, ale nic nie zależy ode mnie. Ale i tak nie żałuję. Gdybym się miała jeszcze raz zdecydować, podjęłabym taką samą decyzję i tak samo szybko przyjechałabym do Poznania.

Kolejna kandydatka, Renata Gaszyna, to odpowiedzialna mama dwójki dzieci, chociaż nikt by się tego nie domyślił patrząc na tę drobną blondynkę o dziewczęcej sylwetce. Także i jej marzeniem od zawsze była armia, chociaż po drodze zdążyła skończyć studia i wyjść za mąż.
- Miałam dobrą pracę, był czas na założenie rodziny, ale z marzeń się nie rezygnuje – śmieje się. – Dlatego skończyłam studia podyplomowe z zarządzania ruchem lotniczym i w tym kierunku będę zmierzać. To szkolenie ma być przepustką.

Cała rodzina wspiera decyzję mamy Renaty, zwłaszcza mąż, co w zasadzie nie dziwi, ponieważ on także nosi mundur...
- Dzieci już trochę odrosły, poza tym przygotowaliśmy je na to, i dają sobie radę – mówi Renata Gaszyna. – Ale w mundurze mnie jeszcze nie widziały...

Dyscyplina jest fajna

Sylwia Skowrońska najbardziej w wojsku ceni sobie dyscyplinę, zasady i porządek.
- Fascynuje mnie takie życie, jest dokładnie takie, jak sobie wyobrażałam i nic mnie tu nie zaskoczyło – mówi. – Wiedziałam, że lekko nie będzie, przemyślałam sobie wszystko solidnie i nadal jestem przekonana, że to dla mnie właściwe miejsce, sądzę, że to się nie zmieni. Muszę tylko jeszcze popracować nad kondycją, ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.

Dyscyplina i dużo ćwiczeń odpowiada też Ewie Lenart, która do Poznania przyjechała z Opoczna. Ewa uczy się także arabskiego i marzy, żeby wyjechać na misję.
- Kocham wysiłek fizyczny – wyjaśnia. – Trenuję krav magę i amatorsko strzelectwo. Wymogi, sprawdzanie się zwłaszcza na poligonie to właśnie mi się jak najbardziej podoba. Z dnia na dzień coraz bardziej przekonuję się, że to jest to.

Tego samego zdania jest też kolejny rekrut Anna Wojtal, chociaż przyznaje, że wojskowy rygor na początku sprawiał jej pewne problemy.
- Od początku marzyłam o wojsku, można powiedzieć, że nie miałam wyjścia – śmieje się. – Brat jest w wojsku, a ojciec pracuje w jednostce. Bardzo się ucieszył, kiedy mnie przyjęto. Na początku było ciężko, zwłaszcza to wczesne wstawanie... Ale jest coraz lepiej, coraz lepiej też dogadujemy się z panami...

Pompki i rywalizacja z kolegami

Dla Anny Chudzickiej Narodowe Siły Rezerwowe to przygoda życia. Skończyła wyższe studia administracyjne, ale nie mogła znaleźć pracy, więc pomyślała – dlaczego nie? I zgłosiła się.
- Nie wiedziałam, co mnie czeka, to było zaskoczenie – przyznaje. – Ale daję sobie radę i nie odpadam. Oczywiście, że jest inaczej, ale to kwestia przyzwyczajenia. No, na poligonie, gdy padał deszcz, nie było lekko... Ale kondycja z dnia na dzień mi się poprawia i nawet jak mieliśmy biegi próbne to przybiegłam na piątkę. Z pompkami mam jeszcze trochę kłopotów, ale już wiem, że to jest do zrobienia.

Izabela Mikołajczyk, choć też od dziecka chciała być żołnierzem, to jednak zanim zdecydowała się na założenie munduru, przepytała wszystkich znajomych żołnierzy, jak to jest.
- I wszyscy sobie to bardzo chwalili – mówi. – Oczywiście wiedziałam, że sprawność fizyczna jest ważna, ale ja jeszcze w szkole uprawiałam lekkoatletykę, więc teraz poranny rozruch fizyczny, czyli gimnastyka poranna,  nie sprawia mi żadnych problemów. Na poligonie jest nieco trudniej, ale tam znowu człowiek jak da radę, to jest niesamowicie wewnętrznie szczęśliwy, że dał...
Izabela jest ratownikiem medycznym, też chce wyjechać na misję. Ma nadzieję, że to jej nie przerasta...

Marcela Krupa, kolejna kobieta żołnierz, została wyróżniona jako jeden z najlepszych elewów. W imieniu swoich kolegów i koleżanek składała przysięgę wojskową przed sztandarem, a wyników w nauce gratulował jej sam pułkownik Zbigniew Grzesiczak, komendant Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych.  Marcela jeszcze przed wstąpieniem do Narodowych Sił Rezerwowych była w związku strzeleckim, jest strzelcem wyborowym,  trenuje też krav magę.
- Dalej to jest to, co bym chciała robić – mówi zdecydowanie. – Inaczej mnie by tu nie było... A w pracy z mężczyznami jest coś takiego, że zrobi się wszystko, żeby się nie okazać gorszą. Niech się więc starają być jak najlepsi...

Roześmiane dziewczyny w mundurach właśnie mają szkolenie medyczne i pod czujnym okiem kapitan Liliany Rau dowiadują się wszystkiego o ranach i rodzajach opatrunków. Później szybki marsz do hali sportowej i zajęcia fizyczne, także z bronią, czyli dzień jak codzień. Dziewczyny maszerują równo w szeregu, niczym – poza może wzrostem – nie odstając od swych kolegów.

Aby zobaczyć więcej zdjęć wystarczy kliknąć w miniaturkę w galerii poniżej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto