Elektrownia jądrowa 100 km od Poznania?

Zasoby polskich surowców energetycznych nie przedstawiają się imponująco: tak naprawdę w dużych ilościach dysponujemy tylko węglem kamiennym, który jest surowcem wyjątkowo szkodliwym dla środowiska. Trudno też liczyć na ropę, bo trzeba ją sprowadzać i jest droga, tak samo sytuacja wygląda z gazem: własne złoża mamy skromne, a poleganie na jedynym źródle zewnętrznym, czyli gazie z Rosji, nie jest bezpiecznym rozwiązaniem, jak pokazała ostatnia akcja zakręcenia kurka. Energia odnawialna jest dostępna, ale niezwykle kosztowna.

- Tak naprawdę nie mamy innego wyjścia - przekonywał minister. - Nawet gdybyśmy nie mieli kryzysu energetycznego, to i tak mamy wyjątkowo trudną sytuację na rynku energetycznym. Chodzi głównie o dekapitalizację majątku, czyli elektrowni i sieci przesyłowych.

Minister podkreśla, że Polacy zużywają średnio dwa razy mniej prądu niż mieszkaniecy Europy Zachodniej. - Trzeba się liczyć z tym, że zużycie będzie rosło - wyjaśnia Adama Szejnfeld. - A skoro tak, to ten prąd trzeba ludziom dostarczać w takiej cenie, by było ich na niego stać. Żadne inne źródła energii poza jądrową nie zapewniają takich możliwości.

Dlatego już jesienią ubiegłego roku Ministerstwo Gospodarki zaczęło się zastanawiać nad organizacją konferencji na ten temat, która przyciągnęłaby nie tylko polityków i naukowców, ale sprowokowałaby także dyskusję i publiczną debatę na temat "Energetyka atomowa - tak czy nie?"

- Okazało się, że podobną konferencję planował w tym czasie marszałek Marek Woźniak - powiedział minister Szejnfeld. - A ponieważ ja jestem z Wielkopolski, pomyśleliśmy, że dobrze będzie połączyć wysiłki i zorganizować konferencję w Poznaniu.

Znak zapytania w tytule poniedziałkowej konferencji "Energetyka atomowa w Wielkopolsce szansą na rozwój?" jest, zdaniem organizatorów, zaproszeniem do dyskusji i do rozmów Wielkopolan o możliwościach budowy elektrowni jądrowej w regionie.

- Musimy przekonać Wielkopolan, że taki projekt przy obecnych, bardzo nowoczesnych technologiach, jest bezpieczny - mówił marszałek Marek Woźniak. - Żeby elektrownia jądrowa nie kojarzyła się wyłącznie z awarią w Czernobylu. To klucz do uzyskania społecznej akceptacji. Obecnie wynosi ona około 40 proc., ale dla mnie osobiście to za mało.

W ramach propagowania wiedzy o nowoczesnych technologiach budowy elektrowni jądrowych senator Mieczysław Augustyn, kolejny zwolennik budowy elektrowni jądrowych w Polsce, zaproponował wyjazd do Francji, która według niego jest światowym potentatem w produkcji energii jądrowej, by przyjrzeć się, jak wyglądają zabezpieczenia takich obiektów i jak żyje się ludziom mieszkającym przy elektrowni. Zdaniem senatora w takim wyjeździe powinni wziąć udział także samorządowcy i dziennikarze, by i oni mogli się osobiście przekonać o bezpieczeństwie takich źródeł energii.

Decyzję o powstaniu elektrowni jądrowych w Polsce muszimy podjąć jeszcze w tym roku, ponieważ proces projektowania i budowy takiego obiektu trwa przynajmniej 10 lat. Przy tym jest to też inwestycja droga. Koszt przygotowawczy to około 0,5 miliarda euro, a inwestycyjny - 3,5 miliarda. Czy rząd będzie stać na tak ogromny wysiłek finansowy w dobie recesji gospodarczej? Zdaniem ministra Szejnfelda tak, zwłaszcza że planowane przez rząd cięcia finansowe nie obejmą inwestycji, a pieniądze na elektrownię można też pozyskiwać z innych źródeł.
- Na przykład unijnych i prywatnych, tak jak to się robi na całym świecie - wyjaśnił minister.

Jeśli uda się przekonać Wielkopolan do pomysłu energetyki jądrowej w regionie i zebrać niezbędne środki finansowe, to pierwsza elektrownia mogłaby zacząć pracę w 2020 roku.