Ostatni dzień festiowalu zaczął się naprawdę mocnym uderzeniem, czyli koncertem zespołu Zywiołak. I nie jest to w żadnym wypadku artystyczna przesada. Żywiołak do motywów z muzyki i demonologii ludowej dodaje metalowo - punkowy klimat, ostry rytm i równie demoniczne jak muzyka głosy.
Dużo basów, drapieżne teksty, ostra, dynamiczna muzyka i niewiarygodna wręcz żywiołowość, zresztą przecież zgodna z nazwą - to sprawiło, że widownia szalała. Tańców i hołubców pod sceną nie powstydziłyby się na pewno nawet czarownice z Łysej Góry, a ich godne współczesne potomkinie tańczyły jak natchnione - i na boso.
Ale prawdziwy szał wywołała... lektura szkolna, czyli wiersz Bolesława Leśmiana o Świdrydze i Midrydze w wykonaniu i swoistej interpretacji Żywiołaka. Kto by pomyślał, że szkolna lektura może budzić tyle gwałtownych, ale pozytywnych emocji...
I pewnie dlatego Żywiołakowi było bardzo trudno zakończyć koncert. Publiczność wyklaskała jeden bis, a później następny - i dopiero wtedy muzykom udało się zejść ze sceny.
Habib Koité ze swoim zespołem Bamada wprowadził na scenę zupełnie inny, bardzo afrykański, klimat. Ten malijski artysta gra muzykę mocno osadzoną w tradycji swojego kraju, z charakterystycznym rytmem i powtórzeniami i z wykorzystaniem tradycyjnych instrumentów. Ba, nawet na gitarze, której jest prawdziwym wirtuozem, gra tak, by przypominała dźwiękiem kamale n'goni- mały sześciostrunowy instrument malijskich myśliwych.
Malijska muzyka jest, jak się okazuje, niezwykle słoneczna, a swoim pulsującym rytmem i powtarzalnością fraz przypomina reggae. Jednak Habib Koité słynie z tego, że choć jego muzyka ma swoje korzenie w Mali, to jednak artysta pełną garścią czerpie z innych stylów muzycznych, jak choćby bluesa czy flamenco, przetwarzając je w sobie tylko właściwy i bardzo malijski sposób.
Jego piosenki charakteryzują zaangażowane teksty, stąd często nazywa się go - jak to przypomniał Maciej Rychły, prowadzący koncerty festiwalu - afrykańskim Bobem Dylanem. Sam artysta twierdzi, że po prostu korzysta z malijskiej tradycji. - Bo Mali to bardzo piękny kraj - zapewniał podczas koncertu.
Houria Aïchi kończąca Ethno Port to jedna z najbardziej znanych pieśniarek algierskich, śpiewająca tradycyjne pieśni Berberów z regionu Aures, skąd pochodzi. Houria korzysta też z tradycyjnych technik śpiewu, których sekrety były przekazywane wśród algierskich kobiet z pokolenia na pokolenie. Dla euuropejskiego ucha brzmi to niezwykle egzotycznie, zwłaszcza że muzyce towarzyszą też tradycyjne instrumenty. I wśród opowieści o berberyjskich bohaterach z Aures zakończył się drugi festiwal Ethno Port.
Przeczytaj także: |
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?