Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grajek uliczny: żebrak czy artysta?

Lilia Łada
Lilia Łada
Mają po kilkanaście lat i najczęściej można ich spotkać w tramwajach z akordeonami. Gdy tramwaj ruszy - zaczynają grać, niemiłosiernie fałszując. Wszystko po to, by zdobyć datek.

Poznaniacy reagują różnie: niektórzy wyciągają portfele i wrzucają do kubeczka przyklejonego do instrumentu parę groszy, inni wpatrują się w okno z kamiennym wyrazem twarzy, udając, że nie słyszą prośby o pieniądze. A jeszcze inni mówią stanowczo, że nie, że dziękują, bo nie popierają żebractwa. I ta reakcja jest zdaniem Przemysława Piweckiego ze Straży Miejskiej najbardziej właściwa.

- Żebractwo, czyli proszenie o jałmużnę, nie jest w Polsce zakazane, ale z niektórymi wyjątkami - mówi Piwecki. - Żebrzący nie może być nachalny i nie może oszukiwać, to znaczy mówić, że zbiera na leki czy na jedzenie, podczas gdy tak naprawdę chodzi mu o pieniądze na alkohol. Prawnie ścigane jest także wykorzystywanie dzieci do żebrania.

No tak, ale czy granie w tramwajach, na ulicach czy na Starym Rynku jest żebractwem czy nie? Z tym jest problem, jako że w polskim prawie brak jednoznacznej regulacji na ten temat.

- Podczas konferencji poświęconej problemowi żebractwa, kiedy postawiłem ten problem wprost: grajek uliczny: żebrak czy artysta, zrobiło się naprawdę gorąco - przyznaje Piwecki. - My za granie na ulicach czy w tramwajach nie zamierzamy nikogo ścigać, bo na jakiej podstawie. Grający w świetle obowiązujących przepisów nie łamią prawa. Jedynym wyjściem jest po prostu niewspomaganie ich datkami. Nie będziemy dawać - nie będzie biorących.

Przemysław Piwecki przypomina, że w mieście jest całkiem sporo wyspecjalizowanych jednostek, które - jeśli ktoś naprawdę ma kłopoty finansowe czy zdrowotne - są w stanie mu pomóc. Władze miasta w ramach akcji "Stop żebractwu" przygotowują właśnie ulotki w formie nieco większych wizytówek, na których znajdą się adresy tych najważniejszych instytucji. Wizytówki trafią do lokali gastronomicznych, hoteli, będą też rozdawane przechodniom, by mogli oni wręczyć je każdemu, kto zwróci się do nich po wsparcie. 

- Moim zdaniem trzeba by tu jednak wprowadzić jakąś regulację prawną - zastanawia się Piwecki. - Może zezwolenie na żebranie, podobne do tego, jakie obowiązywało w polskim prawie przed wojną, by osoba chcąca żyć ze zbieranych datków mogła to robić zgodnie z prawem?

Ale ta propozycja nie rozwiąże problemu lepszych czy gorszych ulicznych grajków, bo nadal nie wiadomo, czy oni żebrzą - czy nie. A przecież sprawa nie dotyczy tylko uciążliwych tramwajowych akordeonistów, których zniknięcie zmartwiłoby chyba niewiele osób. W takiej samej sytuacji są też ci lubiani artyści uliczni, choćby mimowie ze Starego Rynku i słynny już poznański mnich.

Czytaj też:
Rośnie liczba żebrzących dzieci na ulicach Poznania

W ciągu kilku ostatnich dni policja ujawniła 20 osób zajmujących się żebractwem, z czego 9 stanowiły osoby nieletnie. Problem żebrzących dzieci narasta w Poznaniu z każdym rokiem.

Żebractwo to naprawdę dobry biznes

- Na opłacenie mieszkania i miesięczne utrzymanie muszę „orać” około tygodnia, później mam wolne – mówi Kamil, który uważa się za prawdziwego profesjonalistę w żebraniu.

Jałmużna, która nie pomaga

"Żebractwo to wybór, nie konieczność". "Nie ma dających, nie ma biorących" - plakaty z takimi hasłami pojawiły się w Poznaniu. To część miejskiego programu przeciwdziałania żebractwu.

WAKACJE 2009
W POZNANIU
kultura, sport, turystyka
TRANSFERY 2009KONKURSY MM POZNAŃ
sprawdź co możesz wygrać
od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto