- Tak samo, jak uczy się dzieci o tym, że pada deszcz, trzeba uczyć o homoseksualizmie - przekonywał zebranych w KontenerArt antropolog kultury prof. Waldemar Kuligowski.
Chociaż przekonywać nikogo nie musiał. Na debacie „Jak uczyć o homoseksualności w polskiej szkole?” panowała bowiem atmosfera jednomyślności i zgody. Jedynie jeden z widzów miał wątpliwości, dlaczego akurat trzeba o tym rozmawiać w szkole.
- Bo do kościołów nie wejdziemy - ripostował poeta i prozaik Edward Pasewicz.
Prof. Waldemar Kuligowski wyjaśnił rzecz bardziej konkretnie, wychodząc poza poziom demagogii.
- Są trzy instytucje, które nas tworzą: rodzina, szkoła i kościół, a to właśnie szkoła jest instytucją najbardziej totalną, ponieważ każdy z nas spędza w niej najwięcej czasu - wyjaśniał. - Jeśli nie w szkole uczyć o homoseksualizmie, to gdzie? Kontakty ze studentami pokazują, że ich wiedza o homoseksualizmie jest bardzo niewielka, zaczerpnięta głównie z mediów i od kolegów. Jest żenujące, że są to soby uczestniczące w wyższym poziomie edukacji.
Kuligowski dodał jednak, że większość kadry nauczycielskiej tworzą niezbyt światli ludzie, a sama szkoła jest wręcz twierdzą i bastionem, w interesie którego nie leży zmiana systemu.
Geje i lesbijki - obywatele drugiej kategorii z mentalnością niewolnika
Pretekstem do dyskusji o możliwości zmianach w polskiej edukacji była promocja książki dla dzieci „Z Tango jest nas troje” wydanej przez gejowskiego aktywistę Roberta Biedronia. Bogato ilustrowana historia opowiada o tym, jak para pingwinów (samców) wspólnie wysiedziało jajko i zajęło się wychowywaniem wyklutej z niego pingwinki Tango. Dla wydawcy książeczka ta ma być przełomem w nauczaniu o ludzkiej homoseksualności.
- Nie boję się żadnych działań, które sprowokują polskie społeczeństwo do dyskusji - deklarował Robert Biedroń. Przyznał jednak od razu, że w Polsce w ostatnich latach zmienił się klimat panujący wokół homoseksualizmu. - Od kilku lat kamienie już na nas nie lecą na takich spotkaniach, a to efekt tego, że o tych rzeczach się dyskutuje.
Jednym z pretekstów do rozmowy była książka "Z Tango jest nas troje".
Bardziej radykalne gejowskie skrzydło reprezentował Edward Pasewicz. Według pisarza o homosekualności trzeba mówić non stop, ale przede wszystkim z tego powodu, że od 20 lat geje i lesbijki są w Polsce obywatelami drugiej kategorii, chociażby z powodu nierównych praw podatkowych wobec par mieszanych i jednopłciowych.
- To jest cholerna niesprawiedliwość i dlatego nawołuję co jakiś czas do akcji społecznego nieposłuszeństwa - wyjaśniał Pasewicz. - Geje mają mentalność wyzwoleńców. Cieszą się, że nie zabija się ich już w komorach gazowych.
Polska szkoła jest odporna na zmiany
Jednak bez zmian w systemie edukacji nic nie uda się osiągnąć. Co do tego wszyscy byli zgodni. Nawet jeśli zdarzają się nauczyciele, którzy nie boją się z uczniami rozmawiać o homoseksualizmie, omawiając biografie pisarzy, otwarcie mówią o tym, że niektórzy z nich byli gejami czy lesbijkami, to takie postawy należą do wyjątków. Problemem jest także przełamanie mentalności kadry pedagogicznej. Edward Pasewicz będąc gościem Jesieni Poetów, mógł się spotkać z uczniami jednego z poznańskich liceów pod warunkiem, że nie wspomni o tym, że jest gejem. Do innych szkół nie został wpuszczony z powodu swojej orientacji seksualnej.
- Panuje przekonanie, że jak gej spotka się z osobą hetero, to od razu będzie go próbował uwieść, zgwałcić - analizował zachowanie nauczycieli Pasewicz - że od razu będzie "pokazywał seks".
Bez Tango będzie lepiej?
I o ile w kontenerze na Chwaliszewie panowała zgoda, co do konieczności mówienia i nauczania o homoseksualizmie w polskich szkołach, to nikt nie próbował odpowiedzieć na postawione w tytule debaty pytanie „jak to robić?”. Jedynie prof. Kuligowski odważył się powiedzieć, że książeczka o słynnych już pingwinach autorstwa Petera Parnella oraz Justina Richardsona z ilustracjami Henry’ego Cole’a nie jest dobrym rozwiązaniem.
- Ta książka jest zła - przekonywał prof. Waldemar Kuligowski. - W wydźwięku jest socrealistyczna, postaci w niej są drewniane, w najlepszym przypadku kartonowe. To słaby kawałek literatury, a na dodatek miałki emocjonalnie. Szkoda, że się to wszystko tak kiepsko zaczyna.
Publikacji dosyć nieudolnie próbował bronić jej wydawca, argumentując, że opowieść jest skierowana do dzieci w przedszkolach, uczy o innej miłości niż heteroskesualna i - co według Biedronia jest najważniejsze - oparta została na prawdziwej historii. Nie wspomniał jednak o tym, że związek pingwinów, którzy wysiedzieli jajko w nowojorskim Zoo rozpadł się, gdy jeden z nich związał się z pingwinią samicą.
Photo Day 5.0 - Teatr Polski | 7 CUDÓW POZNANIA Weź udział w plebiscycie | KONKURSY MM POZNAŃ sprawdź co możesz wygrać |
STUDIO EURO 2024 ODC. 6
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?