Inter Baku - Lech Poznań 0:1: Wichniarek dał zwycięstwo w Baku

Przed meczem okazało się, że Lech w swoim pierwszym meczu na drodze do upragnionej Ligi Mistrzów będzie musiał sobie radzić osłabiony brakiem Manuela Arboledy, który dzień przed meczem nabawił się urazu mięśnia czworogłowego. Kolumbijczyka na środku obrony zastąpił Grzegorz Wojtkowiak.

Poznańskich kibiców bardziej od tego, jak będzie w meczu z Interem Baku spisywać się defensywa, interesowała jednak ofensywa, a zwłaszcza postawa Artura Wichniarka. Trzeba przyznać, że już pierwsze minuty pokazały, że poznańska Lokomotywa nawet bez Roberta Lewandowskiego dysponuje dużą siłą ognia. Już w 4. minucie przed szansą pokonania Giorgiego Lomai stanął Siergiej Kriwiec, ale bramkarz Interu uprzedził Białorusina.

Nie minęło 8 minut, a otworzyć wynik mógł Sławomir Peszko po kapitlanym podaniu Semira Stilicia. Znów jednak górą był Lomaia.

Pomiędzy 18. a 23. minutą swoje szanse mieli też Azerowie, którzy jednak pudłowali lub strzelali w sposób, który nie sprawiał większych kłopotów Krzysztofowi Kotorowskiemu.

W 30. minucie świetną akcją popisał sie Artur Wichniarek, który przedarł się lewą stroną pola karnego, odegrał idealnie do nadbiegającego Stilicia, ale w ostatniej chwili jeden z obrońców Interu wybił piłkę spod nóg Bośniaka.

Do przerwy bramki nie padły, ale nie było powodów do niepokoju – Lech prezentował się zdecydowanie lepiej od gospodarzy, w dodatku z łatwością wypracowując sobie sytuacje strzeleckie, które trzeba było w końcu wykorzystać, a nastąpiło to bardzo szybko. Już na samym początku drugiej połowy Stilić po rajdzie lewym skrzydłem zacentrował spod linii końcowej do nadbiegającego Wichniarka, a ten z łatwością wyprzedził obrońców i lekko trącając piłkę, skierował ją do siatki.

Mimo prowadzenia Kolejorz nie zamierzał oddawać inicjatywy rywalom. W 58. minucie po ładnej akcji Kriwca Wichniarek uderzył potężnie z 16 metrów, ale bramkarz Interu z największym trudem zdołał wybić piłkę na rzut rożny.

Po chwili na zaskakujący, techniczny strzał zdecydował się Marcin Kikut i znów tylko przytomna reakcja Lomai uratowała gospodarzy od straty drugiego gola.

W 70. minucie dość nieoczekiwanie Azerowie mogli wyrównać. Po błędzie poznańskiej obrony sam na sam z Kotorowskim znalazł się znany w Polsce m.in. z występów w Widzewie Łódź Robert Poskus, który jednak uderzył bardzo słabo i prosto w ręce „Kotora”.

Wynik 1:0 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego. Lech wygrał w pełni zasłużenie, a skromna zaliczka przed rewanżem i zaprezentowana forma wydaje się i tak niemalże przesądzać awans do kolejnej rundy. Cieszy przede wszystkim forma ofensywnego kwartetu Peszko-Stilić-Kriwiec-Wichniarek. Ten ostatni mimo zaległości treningowych i braku zgrania z resztą drużyny, pokazał, że już świetnie rozumie się z kolegami i może spełnić zadanie, jakie mu postawiono w Lechu – zastąpić Roberta Lewandowskiego. Przypomnijmy, że „Lewy” swój pierwszy mecz w Kolejorzu rozgrywał na tym samym stadionie w Baku, kiedy to Lech rywalizował z Chazarem Lenkoran. Wtedy też Lewandowski podobnie jak Wichniarek zdobył jedynego gola w meczu.

Rewanżowy mecz Lech Poznań – Inter Baku zostanie rozegrany 21 lipca na stadionie przy ul. Bułgarskiej.

Inter Baku - Lech Poznań 0:1 (0:0)

Bramki: 47. Wichniarek

Żółte kartki: Kikut, Gancarczyk - Kruglov, Levin

Sędziował: Sascha Kever (Szwajcaria)
Widzów: ok. 13 tys.

Lech: Kotorowski - Kikut, Wojtkowiak, Bosacki, Gancarczyk - Peszko 90. Wilk), Injac, Bandrowski, Kriwiec - Stilić (63. Kiełb) - Wichniarek (71. Mikołajczak).

Inter: Lomaia - Zhelev, Kruglov (52. Hajiyev), Mzhavanadze, Kandelaki, Chertoganov, Levin, Zlatinov, Chervenka, Odikadze (82. Dashdemirov), Poskus (83. Karlsons).