Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Killion Munyama: Redwatch nie musi być wieczny

Agnieszka Świderska
Wszczęto kolejne śledztwo w sprawie witryny "Redwatch". Zaatakowany przez nią poseł Killion Munyama nie odpuści neofaszystom.

Tropią i ujawniają "wrogów rasy", korzystając z amerykańskich serwerów i pierwszej poprawki do amerykańskiej konstytucji gwarantującej im wolność słowa. Bezkarność autorów neofaszystowskiej witryny "Redwatch" już raz okazała się iluzoryczna. Jest duża szansa na to, że gdy do akcji przeciwko nim wkroczy polska dyplomacja i rząd amerykański, prawo może dosięgnąć ich po raz kolejny. Wystarczy tylko udowodnić, że jest administrowana z Polski. - W tym tygodniu będę rozmawiał na ten temat z ministrem Sikorskim - mówi poseł Killion Munyama.

To właśnie poseł z Wielkopolski padł ostatnio ofiarą rasistowskiego ataku na Redwatch. Na witrynie umieszczono nie tylko obraźliwe epitety pod jego adresem, al e także zdjęcia, prywatny adres i numery telefonów. Jako wroga rasy dodano także jego żonę.

Zobacz także: Rasistowski atak na posła Killiona Munyama z Karczewa

- To obrzydliwe - mówi Killion Munyama. - Żadna wolność słowa nie daje nikomu prawa do znieważania drugiego człowieka. Tym, którzy jej nadużywają do szerzenia nienawiści, trzeba w końcu powiedzieć STOP. Tutaj nie wystarczy już tylko pogrozić palcem. Potrzebne są konkretne działania, które definitywnie zakończą żywot takich witryn. I o podjęcie takich właśnie działań będę zabiegał w najbliższym czasie.

Jak Amerykanie mogą pomóc ścigać autorów Redwatch? Przede wszystkim mogą dostarczyć informacje o administratorach strony - ich adresy IP i wykaz połączeń z serwerem. Mogą ją również zamknąć, co w przeszłości już raz zrobili - w 2006 roku FBI usunęło Redwatch z jednego z serwerów. Tyle że strona szybko została podpięta pod inny, a Amerykanie nie byli już tacy skłonni do pomocy, zasłaniając się pierwszą poprawką.

To, co za oceanem służyło twórcom Redwatch za tarczę, w Polsce okazało się ich słabym punktem. W grudniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał twórców witryny winnych propagowania faszyzmu, nawoływania do nienawiści na tle różnic rasowych i seksualnych, znieważania oraz bezprawnego ujawniania danych osobowych. Andrzej P. ze Świnoujścia został skazany na 1,5 roku więzienia, Bartosz B. ze Słupska - na rok i jeden miesiąc, a Mariusz T. z Bielska-Białej - na rok i trzy miesiące. - Wszyscy są już na wolności - mówi Monika Mora z biura prasowego Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Zobacz także: Killion Munyama o stronie Redwatch: Taki portal nie powinien istnieć

Na poczet kary zaliczono im czas spędzony w areszcie, ale i tak każdemu z nich zostało kilka miesięcy kary do odbycia. W marcu Andrzej P. miał stawić się w areszcie śledczym w Świnoujściu. Już dwa miesiące później sąd w Szczecinie postanowił o jego warunkowym przedterminowym zwolnieniu. Podobnie postąpiły sądy w Słupsku i Bielsku-Białej.

Czy za ostatnimi aktualizacjami witryny, w tym wpisie dotyczącym posła Munyamy, kryje się skazana trójka? Wypadł już z niej Bartosz B., który został uznany za zdrajcę przez byłych kolegów z powodu współpracy z organami ścigania. Co z pozostałymi? Czy nadal są aktywni?

Powinna to ustalić Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która na początku listopada wszczęła kolejne śledztwo w sprawie Redwatch. Zarzuty te same, co pięć lat wcześniej: propagowanie faszyzmu i nawoływania do nienawiści rasowej.

Więcej w poniedziałkowym wydaniu Głosu Wielkopolskiego

Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto