„Biegać, walczyć i się starać – w Lechu trzeba zap....ać!” – takie okrzyki słyszeli piłkarze Lecha na początku środowego meczu z Lechią Gdańsk. Mimo to lechici niemiłosiernie męczyli się z przeciętnym i w dodatku mocn osłabionym kadrowo rywalem. W grze poznaniaków nie było już widać dawnego błysku, co można zganić na mniejszą motywację spowodowaną utratą nadziei na dogonienie prowadzącej w tabeli Wisły Kraków.
Krakowianie w poprzedniej kolejce rozbili Piasta Gliwice 4:1, co wskazywało, że chyba nie ma co liczyć na aż dwa potknięcia w ostatnich czterech kolejkach – warunek podstawowy, aby Lech miał szansę wyprzedzić krakowski klub na koniec sezonu.
Dość niespodziewanie Biała Gwiazda jednak się potknęła i w piątek przegrała u siebie z Koroną Kielce 0:1. To na nowo otwiera szansę przed lechitami – jeśli w niedzielę wygrają we Wrocławiu ze Śląskiem, będą tracić do wiślaków tylko jeden punkt. Tak niewielka różnica wiele zmienia pod względem psychicznym – przede wszystkim odbiera krakowianom komfort psychiczny. Teraz każda strata punktów może oznaczać, że tytuł mistrza Polski może w ostatniej chwili wymknąć im się z rąk, a taka presja łatwo pęta nogi. Jakby tego było mało, Wisłę czekają jeszcze wyjątkowo trudne mecze - z Legią Warszawa i derby z Cracovią, gdzie na pewno nikt nogi odstawiać nie będzie.
To wszystko sprawia, że paradoksalnie mimo ciągłego oglądania pleców wiślaków, w lepszej sytuacji przed decydującymi spotkaniami są lechici. Z pewnością determinacji i wiary, że „majstra” można jeszcze wywalczyć, na pewno nie zabraknie. Czy dojdzie do tego niedawna forma, gdy poznaniacy gładko wygrywali mecz za meczem? Trudno powiedzieć, ale wiele powie nam już niedzielny mecz ze Śląskiem.
Wrocławianie w tym sezonie pałętają się w dolnej części tabeli, ale spadek im raczej nie grozi. Są przeciwnikiem na pewno do ogrania.
Obie drużyny wystąpią bez najważniejszych zawodników swojej drugiej linii. Z powodu żółtych kartek w Lechu nie zagra Stilić, a w Śląsku Sebastian Mila. Zdecydowanie trudniej będzie znaleźć zmiennika dla tego drugiego.
- Zapewne zastąpi go Siergiej Kriwiec – mówi trener Lecha, Jacek Zieliński. - Na tej samej pozycji grał w BATE Borysow, zatem nie sądzę, aby była to dla niego jakaś nowość.
Szkoleniowiec nie chce mówić, kto w tej sytuacji może zastąpić Białorusina na lewym skrzydle, ale wariantów ma wiele – może to być Tomasz Mikołajczak, Luis Hneriquez, Mateusz Możdżeń albo wracający po kontuzji Jakub Wilk.
- Zobaczymy, jak to będzie, rozważamy różne warianty gry – ucina spekulacje Zieliński.
Wydaje się, że najbardziej prawdopodobny wydaje się występ Henriqueza. Wilk raczej nie wytrzyma całego meczu kondycyjnie, Możdżeń ostatnio nie dostaje zbyt wielu szans, a Mikołajczakowi mecz z Lechią kompletnie nie wyszedł i raczej Zieliński wpuści go na boisko dopiero w drugiej połowie. W roli dżokera młody napastnik spisywał się jak dotąd o wiele lepiej.
Śląsk ma jeden ze słabszych ataków w lidze i wydaje się, że kluczowa w niedzielę będzie gra ofensywna Kolejorza. Oby szansa, jaką przed poznaniakami otworzyła piątkowa porażka Wisły, podniosła ich na wyżyny swoich możliwości.
Początek meczu Śląsk Wrocław – Lech Poznań w niedzielę o godz. 17.
Czytaj więcej o meczu Śląsk - Lech: |
Na Śląsk bez Stilicia Bez pauzującego za żółte kartki Bośniaka wystąpi Lech Poznań w najbliższym meczu. Trener zapowiada jednak walkę o 3 punkty. |
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?