Pod wodzą Franciszka Smudy poznaniacy zaliczyli dwa fatalne mecze wyjazdowe z Cracovią i były obawy, czy historia się nie powtórzy. Kolejorz przyjechał do Krakowa bez kontuzjowanego Rafała Murawskiego, ale i tak skład naszpikowany reprezentantami Polski prezentował się na papierze nieporównywalnie lepiej niż bardzo słabej w tym sezonie Cracovii.
Lechici próbowali od pierwszych minut narzucić swój styl gry, ale między 17. a 21. minutą aż trzykrotnie dość groźnie na bramkę Ivana Turiny uderzał dysponujący niezłym uderzeniem z dystansu Dariusz Pawlusiński. Później mecz się nieco wyrównał i raczej rozczarowywał poziomem – obie drużyny nie potrafiły przeprowadzić składnej akcji zakończonej niebezpiecznym strzałem.
Zmarznięci kibice rozgrzali się dopiero w końcówce pierwszej połowy, kiedy to sam na sam z Marcinem Cabajem znalazł się Robert Lewandowski. Niestety, w tej sytuacji napastnikowi Kolejorza zabrakło zimnej krwi i uderzył prosto w bramkarza Cracovii.
Tuż po przerwie powinno być 1:0 dla Lecha, ale po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Grzegorz Wojtkowiak nie potrafił z najbliższej odległości skierować piłki do siatki. W 60. minucie Cracovie dwa razy uratował Cabaj. Najpierw zdołał obronić główkę Hernana Rengifo, a po chwili po raz drugi w tym meczu wygrał pojedynek z Robertem Lewandowskim, który chyba myślami ciągle był w Dublinie, gdzie trzy dni temu zdobył wspaniałego gola w meczu reprezentacji Polski z Irlandią.
Później w Krakowie zaczął sypać śnieg, co znacznie utrudniało grę, o ile można to jeszcze nazwać grą. Wydawało się, że w tym meczu padnie już co najwyżej jedna bramka i najpierw mogli ją zdobyć gospodarze. Po znakomitym podaniu Dawida Nowaka w idealnej sytuacji znalazł się Pawlusiński, który jednak spudłował.
W odpowiedzi do ataku ruszył Kolejorz. Po dość przypadkowym wybiciu piłka trafiła do nadbiegającego skrzydłem Djurdjevicia, a Serb, nie zastanawiając się, od razu zdecydował się na strzał. Zaskoczony Cabaj nawet nie zdążył zareagować, a piłka zatrzepotała w jego bramce. Serb po raz drugi tej jesieni został bohaterem Kolejorza, wszak niedawno jego gol dał Lechowi awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Ivan z radości zdjął nawet koszulkę, za co obejrzał żółty kartonik, ale zapewne Franciszek Smuda nie będzie miał o to do niego pretensji, bo wynik już się nie zmienił. Lech przerwał swoją fatalną passę w meczach wyjazdowych z Cracovią i zainkasował trzy punkty, które w przypadku niedzielnej porażki Wisły, zapewnią mu fotel wicelidera po rundzie jesiennej.
Cracovia Kraków - Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramka: 82. Djurdjević
Żółte kartki: Tupalski - Injać, Djurdjević
Sędziował: Marcin Borski
Cracovia Kraków: Cabaj - Kulig, Polczak, Tupalski, Wasiluk - Pawlusiński (88. Snadny), Kłus, Szeliga (84. Radwański), Nowak - Moskała (68. Dudzic), Witkowski.
Lech Poznań: Turina - Wojtkowiak, Arboleda, Tanevski, Djurdjević - Injać, Peszko (85. Bandrowski), Stilić, Wilk - Lewandowski (90. Kikut), Rengifo.
**
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?