Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lewandowski przełamał leżącą Lechię!

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Lechia broniła na Bułgarskiej bezbramkowego remisu na... leżąco, ale w 84. minucie zwycięskiego gola dla Kolejorza zdobył Robert Lewandowski. Lech pozostał w grze o mistrzostwo Polski.

Po zwycięstwie we Wrocławiu nad Śląskiem 2:0 kibice Kolejorza uwierzyli, że ich drużyna kryzys ma już za sobą i jest w stanie wygrać ostatnie trzy mecze ligowe. Pierwszym przystankiem w tej trudniej podróży była Lechia. Trener Lecha Franciszek Smuda postanowił po raz kolejny rozpocząć mecz bez Semira Stilicia w pierwszym składzie.

Mocny akcent na początek

Lechici mecz rozpoczęli bardzo obiecująco. Już w drugiej minucie prawym skrzydłem obrońcom gości świetnie uciekł Sławomir Peszko. Środkiem biegł niepilnowany Rengifo, ale „Peszkin” za długo zwlekał z podaniem i kiedy wreszcie to uczynił, piłkę spod nóg Peruwiańczyka zdołał wybić Paweł Kapsa.

W dziewiątej minucie po błędzie obrońców Lechii znów przed szansą stanął Rengifo, ale był tak zaskoczony stworzoną sytuacją, że uderzył z pierwszej piłki, przez co strzał był słaby i nie sprawił kłopotów interweniującemu bramkarzowi gości.

Mniej więcej od 20. minuty Lechia poukładała grę, rozbijając ataki gospodarzy z dala od własnego pola karnego. Poznaniacy nie mieli pomysłu, jak temu zaradzić – większość ich akcji wyglądała podobnie – wrzutka ze skrzydła do Lewandowskiego lub Rengifo, ale obu napastników przeważnie ubiegali obrońcy gości.

Żebra „Renifera”

W 32. minucie zadrżały serca kibicom i trenerom Lecha, gdy Rengifo upadł na murawę trzymając się za klatkę piersiową, ale na szczęście po chwili wrócił na murawę.
- Dostał kolanem w żebra, nie wiemy, czy to coś poważniejszego – powiedział po meczu Smuda.

Piłkarze Lechii nie jedli obiadu?

Gdańszczanie kombinowali, jak mogli, by tylko wybijać lechitów z rytmu. Padali na murawę jak rażeni piorunem niemal po każdym kontakcie z rywalami, a nawet i bez tego. Momentami to wyglądało tak, jakby nie mieli siły... stać na własnych nogach. Od niektórych zawodników z Gdańska chyba więcej nabiegał się ich lekarz, ale to przynosiło skutek w postaci urwanych kolejnych sekund.

W przerwie Smuda postanowił zaryzykować i już w 46. minucie wprowadził na boisko Semira Stilicia i Dimitrije Injacia. Z pozoru na niewiele to się zdało, bo obraz gry dalej wyglądał podobnie – Lech zamknął Lechię na własnej połowie, lecz nie potrafił oddać groźniejszych strzałów.

Kibice Lecha na początku II połowy zaprezentowali efektowną oprawę.

Mógł być klops

Gdańszczanie stworzyli sobie właściwie tylko jedną sytuację, ale za to z gatunku stuprocentowych. W 77. minucie sam z piłką na piątym metrze od bramki Ivana Turiny znalazł się Maciej Kowalczyk, ale w ostatniej chwili ofiarna interwencja Manuela Arboledy zablokowała strzał napastnika Lechii.

Im bliżej końca, tym bardziej nerwowo było na boisku. Lechia dalej grała swoje, czyli jej piłkarze wyczekiwali szans głównie do tego, aby poleżeć na murawie, symulując urwanie nogi.

„Lewy” znowu ratuje trzy punkty!

Gdy wydawało się, że po raz kolejny Lech da plamę i tylko zremisuje na Bułgarskiej, tracąc szansę na mistrzostwo, w 84. minucie Fortuna postanowiła tym razem być łaskawa. Rafał Murawski po raz kolejny zacentrował w pole karne Lechii, lecz tym razem piłka trafiła wprost na głowę Roberta Lewandowskiego, który nie dał szans Kapsie i stadion najpierw wybuchł okrzykiem radości, a po chwili refleksyjnym westchnieniem ulgi.

Dzięki golowi Lewandowskiego poznańska Lokomotywa dlaej jedzie do stacji "Majster".

W ostatnich minutach lechici zamiast czekać na końcowy gwizdek, dążyli do zdobycia drugiego gola, dzięki czemu całkowicie odsunęli grę na pole karne rywali, którzy nawet nie mieli szans spróbować doprowadzić do wyrównania.

Powiedzieli po meczu:

- Robiliśmy wszystko, aby nie stracić gola i ta taktyka okazała się skuteczna tylko do 84. minuty. Wynik jest sprawiedliwy, ale gdyby padł remis to byłaby to nagroda za serce i walkę, jakie włożyli w to spotkanie moi chłopcy – ocenił mecz trener Lechii, Tomasz Kafarski.

- Przed meczem mówiłem, że teraz każdy mecz będzie dla nas jak finał i dzisiaj był pierwszy z tych finałów, a przecież trudno się spodziewać, aby w finałach padały wyniki 4 albo 5:0 – powiedział po spotkaniu Franciszek Smuda. - W drugiej połowie położyliśmy wszystko na jednej szali, ale bramkarz Lechii bronił dziś wszystko, co mógł. Teraz skupiamy się już na finale Pucharu Polski z Ruchem 

- Było ciężko, ale udało się. Teraz Ruch, Polonia i Cracovia i wierzymy, że będzie dobrze – skwitował mecz Sławomir Peszko.

Nareszcie po meczu na Bułgarskiej piłkarze mogli cieszyć się z trzech punktów.

Cieszy zwycięstwo i trzy punkty, ale styl już nie. Lechici zagrali spotkanie bardzo podobne do ostatnich starć z Ruchem Chorzów czy Arką Gdynia – co z tego, że momentami miał przygniatającą przewagę, skoro pod bramką rywali poznaniacy znów nie potrafili wypracowywać sobie okazji strzeleckich. Lewandowski dziś akurat trafił, ale czy w kolejnych meczach znów mu się uda? Wygranie wszystkich spotkań do końca sezonu będzie bardzo trudne.

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramka: 84. Robert Lewandowski

Żółte kartki: Manuel Arboleda, Robert Lewandowski, Luis Henriquez, Rafał Murawski - Karol Piątek, Krzysztof Bąk.
Sędziował: Włodzimierz Bartos (Łódź).
Widzów: 16 000.

Lech Poznań: Ivan Turina - Marcin Kikut, Zlatko Tanevski, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Sławomir Peszko, Tomasz Bandrowski (46. Dimitrije Injac), Rafał Murawski, Jakub Wilk (46. Semir Stilic) - Robert Lewandowski, Hernan Rengifo (90+2. Ivan Djurdjevic).

Lechia Gdańsk: Paweł Kapsa - Krzysztof Bąk, Peter Cvirik (86. Jacek Manuszewski), Hubert Wołąkiewicz, Artur Andruszczak - Piotr Wiśniewski (70. Maciej Kowalczyk), Karol Piątek, Andrzej Rybski (86. Paweł Buzała), Łukasz Surma, Marcin Kaczmarek - Jakub Zabłocki.

Zachęcamy do obejrzenia wszystkich zdjęć z meczu - wystarczy kliknać w miniaturki pod artykułem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto