Osoby, które całymi dniami i nocami przesiadują na klatkach schodowych, hałasując i śmiecąc, to problem wielu dużych blokowisk. Na niechcianych „mieszkańców” klatek schodowych skarżą się m.in. mieszkańcy Bonina.
"Na 11. piętrze zwłaszcza zimą stale przesiaduje młoda lub stara menelarnia. Stary menel śpi wprost na posadzce, co sama widziałam i słyszałam, jak chrapie" – pisze w e-mailu do redakcji Użytkowniczka MM Poznań, pani Sylwia, która mieszka w jednym z dużych bloków przy ul. Bonin. "Młoda menelarnia jest jednak bardziej niebezpieczna, bo nie dość, że bałagani, hałasuje, pali (raczej nie tylko papierosy) i pije, to jeszcze nie ma mądrego, który potrafiłby ją ruszyć" - dodaje.
Pani Sylwia pisze, że kiedy jedna z sąsiadek zwróciła młodym ludziom uwagę, aby zachowywali się ciszej, ci w odwecie wyłączyli jej gaz w mieszkaniu, wykorzystując fakt, że skrzynka z kurkami znajduje się na klatce schodowej.
Sytuacja sięgnęła zenitu w miniony piątek, gdy najprawdopodobniej na skutek obecności nieproszonych gości, na 11 piętrze wybuchł pożar i to w momencie, gdy w całym bloku... nie było wody, ale na szczęście ogień udało się ugasić jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej.
- Naprawdę miło by mi było, kiedy spokojnie mogłabym spędzić we własnym mieszkaniu wieczór i nie obawiać się wystawić nosa za drzwi albo tego, że w nocy spłonę - żali się pani Sylwia.
Nasza Użytkowniczka liczyła, że sprawą kłopotliwych „mieszkańców” zajmie się Straż Miejska, ale jak pisze, poinformowano ją, że samo przesiadywanie na klatce schodowej nie jest wykroczeniem i nic nie można zrobić, jeśli nie ma dowodu na wyrządzenie szkód. Potwierdza to Przemysław Piwecki z poznańskiej Straży Miejskiej.
- Problem na Boninie jest nam znany, zresztą podobna sytuacja jest w blokach na Nowym Mieście, a także na os. Chrobrego. Sam widziałem efekty bytności młodzieży i bezdomnych i są one przerażające – potwierdza Piwecki. – Niestety, jeśli nie przyłapiemy nikogo na gorącym uczynku, że dewastuje mienie, to nic nie możemy zrobić. Mieszkańcy mogą złożyć doniesienie, ale tego nie robią i trudno im się dziwić, bo zwyczajnie boją się zemsty.
Straż Miejska przypomina jednak, że bezdomnych na klatkę wpuszczają sami mieszkańcy.
- W niektórych blokach są nawet osoby, które przynoszą im jedzenie, a w takiej sytuacji trudno się dziwić, że takie osoby nie zamierzają się wynieść – mówi Piwecki.
Jego zdaniem najlepszą metodą na nieproszonych „dodatkowych mieszkańców” jest solidarna postawa wszystkich lokatorów danego bloku, którzy we własnym interesie powinni pilnować, aby nikt nieproszony nie mógł wejść na klatkę schodową.
Na prośbę naszej Użytkowniczki jej imię w artykule zostało zmienione.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?