Postęp technologiczny jest obecny w każdej dziedzinie naszego życia. Jednym z jego objawów jest zastępowanie zwykłych billboardów ekranami LED, na których wyświetlane są filmy reklamowe. Jednak ze względu na ilość światła, którą one emitują, mogą być przyczyną oślepienia kierowców, co w konsekwencji może doprowadzić do wypadków na drogach.
Właśnie tym problemem zajęli się radni z Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego Rady Miasta. Wraz z zaproszonymi na posiedzenie gośćmi z różnych jednostek administracji miejskiej a także z funkcjonariuszami policji, zastanawiali się nad rozwiązaniem zagadnienia niebezpiecznych ekranów.
- Te tablice LED-owe oślepiają kierowców i przez to tamują ruch na ulicy - zabrał głos Jozef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki. - Nie ma dnia, żeby dyżurny ruchu nie dostał wiadomości o blasku z takiej tablicy, który utrudnia prowadzenie. Nie możemy nawet nikogo ukarać, ponieważ nie mamy żadnej podstawy prawnej.
Czy jednak rzeczywiście? Obecni na posiedzeniu radcy prawni zwracali uwagę na artykuł 45. Prawa o Ruchu Drogowym, który mówi o zakazie umieszczania w pasie drogowym źródeł światła mogących oślepić kierowców.
- Jesteśmy świadomi istnienia tego przepisu - odpowiadał Klimczewski. - Jednakże stosuje się go w sytuacji, gdy jeden kierowca oślepi drugiego na drodze, np. światłami długimi. W przypadku ekranów LED ten zapis jest zbyt nieprecyzyjny.
Pewną wskazówkę co do rozwiązania prawnego podał jeden z radnych zasiadajacych w komisji, Mariusz Wiśniewski.
- Mam przed sobą skargę mieszkańców jednego z budynków mieszkalnych w naszym mieście. Poprosili oni eksperta, aby ocenił, czy zawieszony naprzeciwko ich okien ekran LED działa z właściwym natężeniem. Ekspert ów powołał się na rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 2002 roku, które mówi, że urządzenie takie nie może świecić z siłą mocniejszą niż 3 luxy w przypadku światła kolorowego. Oczywiście ten ekran świeci mocniej - opowiadał radny Wiśniewski.
Nie tylko jednak policja może walczyć z ekranami świetlnymi. Poznań jest jednym z niewielu miast w Polsce, gdzie na postawienie takiej reklamy potrzebne jest pozwolenie na budowę. Właśnie tutaj jest pole do działania dla Nadzoru Budowlanego, który może kontrolować, czy dany ekran takie pozwolenie posiada, a w razie jego braku - wydać nakaz rozbiórki. Jak na razie wydano dwa takie polecenia, jednakże informacje o nielegalnych ekranach są coraz częstsze, możemy się zatem spodziewać likwidacji kolejnych nielegalnych reklam świetlnych.
Nie powstrzyma to jednak powstawania nowych ekranów.
- Te reklamy to jest zarobek rzędu 150 tysięcy złotych miesięcznie. Nawet jak Nadzór Budowlany nałoży na właściciela karę, czy nawet nakaże rozbiórkę, niewiele to da - przekonywał obecny na spotkaniu przedstawiciel firmy sprzedającej takie ekrany.
Mówił on też o tym, że zmniejszenie uciązliwości tych ekranów jest bardzo proste, ponieważ można zmniejszyć ich jasność nawet zdalnie przez Internet, lecz brak uregulowań prawnych i dobrej woli właścicieli nie sprzyja temu procesowi.
- My właśnie chcemy to zmienić, nie chcemy zakazywać tych reklam i odcinać firmy od zarobków - mówili zgodnie radni z komisji. - Jednak nie możemy zostawić tego chaosu, jaki się wytworzył i przejść obok tego obojętnie.
Radni ustalili, że w przyszłości organy wydajace zgodę na postawienie takich reklam, jeśli będą miały wątpliwości co do ich wpływu na bezpieczeństwo, mają wstrzymywać się z decyzją i konsultować się z policją.
Pokaż swoje stylizacje wygraj udział w pokazie Fashion in Charge | informacje, porady, konkursy | sprawdź gdzie się bawić |
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?