Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Photo Day 8.0: Fort VII bez tajemnic

Redakcja
Kolejny Photo Day za nami. Dzięki uprzejmości pracowników Muzeum Martyrologii mogliśmy wejść w niemal każdy zakamarek fortu!

Co najważniejsze zwiedzaliśmy i fotografowaliśmy nie tylko część muzealną dostępną na co dzień, ale także miejsca, do których normalnie nie można wejść. Po forcie oprowadzali nas pracownicy muzeum - Leszek Wróbel i Przemysław Jurkiewicz.

Na ósmy już plener fotograficzny dotarło tak dużo osób, że postanowiliśmy podzielić wszystkich na dwie grupy, które zwiedzały fort niezależnie od siebie. Grupa oprowadzano przez Leszka Wróbla rozpoczęła wycieczkę od prawej części fosy. Wędrując nią mijaliśmy wiele ciekawych miejsc. Co jakiś czas z fosy odchodziły korytarze, które prowadziły do różnych obiektów. I tak pierwsze odbicie prowadziło do baterii dołączonej, kolejnymi można było wejść do galerii przeciwskarpowych i kaponier, których zadaniem była obrona wybranego odcinka fosy.

Po opuszczeniu fosy, prawym wyjściem dla piechoty prowadzącym na drogę krytą, dotarliśmy do mostku przerzuconego nad fosą. Po drodze na dziedzińcu wjazdowym mijaliśmy zabytkową bramę główną, która niegdyś strzegła wjazdu do fortu. Mostkiem - zbudowanym przez stacjonujące po wojnie w forcie wojsko - dostaliśmy się na prawy dziedziniec, nad którym góruje jedna z powojennych wieżyczek strażniczych.

Wreszcie przez prawy wyjazd artyleryjski dotarliśmy do podwalni (tzw. koszary czoła), w której mieściły się kiedyś magazyny pocisków, łusek i warsztaty. Udało nam się zobaczyć większą część niedostępnych dla zwiedzających pomieszczeń. Byliśmy w kaponierze głównej, zwiedziliśmy oba poziomy koszar, byliśmy też w pomieszczeniu pod mostem zwodzonym, gdzie mogliśmy zobaczyć jego zachowaną konstrukcję.

Pracownicy muzeum oprowadzili nas też po części zaadaptowanej dla turystów. Mogliśmy tam zobaczyć m.in. dokumentację martyrologii Wielkopolan w czasie okupacji hitlerowskiej. Niezwykłym przeżyciem były opowieści o obozach snute przez Leszka Wróbla w ciemnych pomieszczeniach, oświetlonych tylko nikłym światłem pojedynczych latarek.

- Bardzo często mylone są pojęcia obóz koncentracyjny i obóz zagłady - wyjaśniał Leszek Wróbel. - Pomiędzy tymi obozami była podstawowa różnica. W obozie koncentracyjnym ludzie nie powinni żyć dłużej niż 7-8 miesięcy, w obozie zagłady... 72 godziny.

Druga grupa pod wodzą Przemysława Jurkiewicza rozpoczęła zwiedzanie naprawdę mocnym akcentem - od obejrzenia jednej z dwóch studni, które były zapasowymi źródłami wody dla fortu. Zejście pod ziemię w zupełnych ciemnościach robiło niesamowite wrażenie!

Po obejrzeniu muzealnej ekspozycji uczestnicy Photo Daya dotarli pod Ścianę Straceń, na której do dziś widać ślady po pociskach...
- Wiele osób dziwi, dlaczego tych śladów jest tak mało, skoro dziennie zabijano tu przynajmniej kilka osób - mówił Przemysław Jurkiewicz. - Ale to dlatego, że wówczas ściana była obłożona grubymi podkładami kolejowymi, które zatrzymywały pociski.

Jednak to nie Ściana Straceń jest najstraszniejszym miejscem w forcie VII. Nieco powyżej niej znajduje się cela, w której po raz pierwszy na ziemiach polskich użyto gazu do zabicia więźniów. Wtedy jeszcze był to tlenek węgla, nie cyklon B.
- Zamykano wówczas te drzwi i uszczelniano je gliną - pokazywał Jurkiewicz. - A później przez któryś z otworów wpuszczano czad...

Nieco dalej znajdują się owiane grozą, strome Schody Śmierci, po których Niemcy prowadzali więźniów specjalnie po to, by z nich spadali...

Po zwiedzeniu muzeum przyszedł czas na obejrzenie i obfotografowanie tej części fortu, która nie jest udostępniana zwiedzającym. Tu ci najodważniejsi mogli nawet wspiąć się do budki wartowniczej, z której rozciąga się piękny widok na całą okolicę!

Wyprawa zakończyła się przejściem połowy fosy. Połowy - bo druga połowa nadal jest jeszcze zabudowana pomieszczeniami dla fabryk przenoszonych tu z Niemiec w czasie II wojny światowej. Obecnie znajdują się tutaj magazyny. Ale nawet ta połowa wystarczyła, by zdać sobie sprawę z ogromu całego fortu VII. By zobaczyć tylko tę połowę, i to pobieżnie, trzeba było prawie trzech godzin...

Obie grupy spotkały się ponownie dopiero przed bramą wejściową fortu. Był wtedy czas na ostatnie pytania - obaj przewodnicy zostali nimi dosłownie zasypani i wybrnęli z tego wyłącznie dzięki swojej wyjątkowej wiedzy i uprzejmości...

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Photo Day 8.0: Fort VII bez tajemnic - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto