Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Potyczki słowne kibiców Lecha i dziennikarzy "Gazety Wyborczej"

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Po raz pierwszy od ogłoszenia bojkotu "Gazety Wyborczej" przez kibiców Lecha Poznań obie zwaśnione strony miały okazję spotkać się w debacie.

Choć jednym z głównych tematów konferencji „Kibicowska Polska” miała być rozmowa o wizerunku kibiców w mediach, zdominowała ją momentami ostra debata o konflikcie między kibicami Lecha a Agorą – wydawcą „Gazety Wyborczej”.

Zaproszenie do udziału w konferencji na Uniwersytecie Ekonomicznym przyjęli bowiem Włodzimierz Bogaczyk – szef poznańskiego oddziału GW oraz dziennikarz ogólnopolskiego działu sportowego gazety Jacek Sarzało. Obaj niemal od początku musieli odpierać zarzuty Jarosława Pucka, który reprezentował Stowarzyszenie Wiara Lecha.

Przypomnijmy, że stowarzyszenie ogłosiło bojkot „Gazety Wyborczej” po tym, jak w ogólnopolskim wydaniu ukazały się artykuły sugerujące, że zatrzymani niedawno poznańscy pseudokibice to członkowie Wiary Lecha, którzy m.in. na stadionie przy Bułgarskiej handlowali narkotykami. Dziennikarze powoływali się m.in. na informacje anonimowego oficera CBŚ, nie dając szans ustosunkowania się do stawianych zarzutów ani członkom stowarzyszenia ani władzom klubu.

- Byłem świadkiem części zdarzeń i wiem, że pewne opisane fakty nigdy nie miały miejsca – mówił Pucek. – Przez lata byłem wiernym czytelnikiem „Gazety Wyborczą”, którą czytałem od deski do deski, ale teraz, kiedy widzę, że są w niej formułowane tezy na podstawie faktów, które nie miały miejsca, straciłem do niej zaufanie, bo być może w podobny sposób w gazecie są pisane także inne artykuły.

- Jeżeli mówi pan, że kiedyś pan czytał, a teraz nie czyta, to chyba są to dwie sprawy, które się wykluczają – odpowiadał w dość mało zrozumiały sposób Jacek Sarzało.
- Ależ proszę pana, czytałem, ale w pewnym momencie straciłem zaufanie, więc przestałem, przecież to proste jak konstrukcja cepa – odparował Pucek, wywołując salwy śmiechu na sali.

Kibice domagają się rzetelności dziennikarskiej

Reprezentant Wiary Lecha zapewniał, że stowarzyszenie wcale nie oczekuje, że GW przestanie pisać o zjawiskach negatywnych, ale domaga się dziennikarskiej rzetelności, która nakazuje dawać szansę wypowiedzieć się w tekście obu stronom. W tej kwestii trochę nieśmiało poparł go nawet szef poznańskiego oddziału GW.
- Bez wątpienia przed publikacją tych artykułów powinno się zapytać o zdanie klub. Stowarzyszenie także ma prawo wypowiedzieć się w tej sprawie – przyznawał Włodzimierz Bogaczyk.

Sebastian Bykowski, Włodzimierz Bogaczyk
i Jacek Sarzało.
Jarosław Pucek

- Mieliśmy taki pomysł, aby po tych dwóch artykułach, opublikować trzeci, w którym wypowiedziałby się ktoś z klubu, ale w międzyczasie klub zerwał z nami umowę patronacką – odpowiadał Sarzało, który wyjaśnił też, że redakcja nie wydrukowała sprostowania WL, ponieważ prawnik uznał, że nie spełnia ono wymogów sprostowania.

Pucek wyjaśnił, że z argumentami, co było w planach, nie da się dyskutować. Zapewnił jako członek komisji rewizyjnej stowarzyszenia Wiary Lecha, że wbrew temu, co napisano w artykułach, żaden z zatrzymanych pseudokibiców nie jest członkiem stowarzyszenia. Po sugestii dziennikarza, że w takim razie chętnie przejrzy listę osób należących do WL, Pucek odpowiedział: - Brawo, pierwszy raz dziennikarz „Gazety Wyborczej” zwraca się do nas z taką prośbą.

Obecni na sali kibice zarzucali dziennikarzom, że pisze o kibicach tylko w negatywnym świetle, pomijając pozytywne przejawy ich działalności.
- W Poznaniu jest wiele stowarzyszeń, które robią dużo dobrego. Zawsze jeśli napiszemy o jednym, to zgłaszają się inne, które pytają, czemu nie napiszemy o nich – bronił się Bogaczyk, którego wspierał Sarzało. - Jeżeli pan mówi, że nie uwierzy w to, co napisze „Gazeta Wyborcza”, to po co mamy pisać np. o tym, że kibice złożyli wiązankę powstańcom? – zwracał się do Pucka, a widząc brak zrozumienie na twarzach pozostałych słuchaczy, dodał: - To był oczywiście tylko żart.

Pucek o czerpaniu korzyści z nierządu

Wraz z upływem czasu do dyskusji coraz częściej włączały się osoby siedzące na sali – z jednej strony pozostali dziennikarze GW, z drugiej kibice. Ci pierwsi przekonywali, że zatrzymani pseudokibice jednak mają duży związek z Wiarą Lecha. Jako dowód podawali fakt, że CBŚ przeszukiwało też mieszkanie prezesa stowarzyszenia, po którym postawiono mu zarzut... wystawienia fałszywego zaświadczenia o zatrudnieniu w swojej firmie.

- Jestem dyrektorem Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych i załóżmy sytuację, w której jest prowadzone postępowanie w sprawie ewentualnych nieprawidłowości w kierowanej przeze mnie placówce – odparowywał Pucek. – Po przeszukaniu jej okazuje się, że są dowody na to, że, dajmy na to, czerpię korzyści z nierządu, zajmuję się stręczycielstwem i są mi postawione takie zarzuty, ale jaki to ma związek z ZKZL-em? – pytał retorycznie Pucek, wzbudzając śmiechy słuchaczy.

- Jeśli kiedyś dojdzie do sytuacji, w której popełnię jakieś przestępstwo, to oczekuję, że w mediach będzie się o mnie mówić jako o Piotrze H., a nie jako kibicu Lecha czy studencie UAM – dodawał z kolei jeden z siedzących na sali słuchaczy.

Pozostali uczestnicy debaty – socjolog dr Dominik Antonowicz i Sebastian Bykowski z firmy Press Service zajmującej się monitoringiem mediów wydawali się zdecydowanie popierać raczej stanowisko kibiców niż dziennikarzy.

- Na trybunach są i chuligani, i grupy przestępcze, ale oni są gdzieś obok kibiców. Dziennikarze łączą ich z kibicami, bo to wydaje się dobrze pasować do negatywnego wizerunku kibica – mówił dr Antonowicz. – Uważam, że poznańska redakcja „Gazety Wyborczej” powinna podjąć jakieś kroki, aby ten konflikt rozwiązać.

Chuligani jak łyżka dziegciu w beczce miodu

O tym, jak duży wpływ na negatywny wizerunek kibica mają nawet pojedyncze artykuły przekonywał z kolei Sebastian Bykowski. Z badań firmy Press Service wynika, że 80 proc. artykułów przedstawia kibiców pozytywnie, a tylko 20 negatywnie, które jednak są obszerniejsze i bardziej „medialne”.
- To taka łyżka dziegciu w beczce miodu, która jednak wystarcza, aby zepsuć smak – mówił Bykowski.

Debata nie przyniosła rezultatu w postaci jakichś deklaracji ze strony przedstawicieli „Gazety Wyborczej”. Pucek zapowiedział, że bojkot będzie trwał dopóki, dopóty dziennikarze nie zaczną pisać rzetelnych artykułów.

- Jesteśmy kibicami Lecha i zawsze nimi będziemy, będziemy z naszą drużyną zawsze niezależnie od tego, co się będzie o nas pisać, natomiast wy, jeśli się nie zmienicie, to będzie się kiedyś tego wstydzić – podsumował swój udział w dyskusji Pucek, wywołując burzę oklasków kibiców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto