MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Poznańskim Zakładom Graficznym grozi wymazanie z mapy miasta

Bartosz Trzebiatowski
Pomieszczenia Poznańskich Zakładów Graficznych już niebawem mogą stać kompletnie puste
Pomieszczenia Poznańskich Zakładów Graficznych już niebawem mogą stać kompletnie puste Janusz Romaniszyn
Wiele wskazuje, że kolebka poznańskiej poligrafii z końcem roku przestanie istnieć. Mieszczące się przy ulicy Wawrzyniaka 39 i liczące ponad 100 lat Poznańskie Zakłady Graficzne już są postawione w stan likwidacji. Jeśli w bardzo szybkim tempie nie znajdzie się inwestor gotowy wyłożyć pieniądze na przenosiny na peryferie miasta, będzie to oznaczać koniec firmy z olbrzymią tradycją.

Tu jako pierwsze w Poznaniu wybuchły strajki w sierpniu 1980 roku. Ludzie walczyli o lepszą Polskę. Teraz niektórym z doświadczonych fachowców grozi poszukiwanie pracy na kilka lat przed emeryturą.

W najlepszych czasach, w PZG pracowało około 2 tys. osób. Była to jedna z największych firm poligraficznych w Polsce z kilkoma oddziałami w Poznaniu i poza miastem. Tu kiedyś były drukowane poznańskie gazety (m.in. „Głos Wielkopolski”), a całkiem niedawno z taśm zjeżdżały rozchwytywane egzemplarze Harry’ego Pottera. PZG śmiało można nazwać kolebką drukarstwa w Poznaniu. Tu odbywały się wszelkie egzaminy dla adeptów tego zawodu. Dziś drukarze wyszkoleni w firmie na Jeżycach często są właścicielami dobrze prosperujących firm poligraficznych. Przez hale przy ulicy Wawrzyniaka przewinęło się kilka tysięcy drukarzy. Jeszcze pięć lat temu firma zatrudniała 150 pracowników. Już niebawem w zakładzie może tylko hulać wiatr, a z gospodarczej mapy Poznania zniknie kolejny zakład z tradycjami.

PZG od wielu lat czekają na przenosiny na obrzeża Poznania. Wiadomo, że zakład w samym sercu Jeżyc nie ma prawa bytu. Od dawna obiecywano załodze przenosiny, a wiele wskazuje, że tego nikt nie doczeka. Paradoksem jest fakt, że właśnie teraz firma od kilku miesięcy notuje coraz lepsze wyniki. W tym roku zakład ma 30-procentowy wzrost wydajności.

Kłopoty rozpoczęły się w 2008 roku, kiedy z roszczeniem zwrotu terenu, na którym znajdują się PZG, wystąpiła Drukarnia i Księgarnia św. Wojciecha Sp. z o.o. w Poznaniu (przed II wojną światową teren ten należał do DiKŚW). Decyzję w sprawie o anulowanie aktu nacjonalizacji i zwrot gruntu i budynków ma podjąć do końca roku minister gospodarki. Jeżeli roszczenie zostanie odrzucone, wówczas sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu administracyjnego.

– Problem w tym, że pod koniec grudnia nas już może nie być – mówi Adam Pająk, przewodniczący rady pracowników, kierownik działu druku w PZG. – Większość z 75-osobowej załogi, doskonałych fachowców starej daty, jest na wypowiedzeniach, których termin upływa pod koniec września i grudnia. A przecież wystarczyłby milion złotych, żeby znaleźć halę, przenieść do niej maszyny i moglibyśmy dalej pracować.

Zarząd w ubiegłym roku wnioskował do ministra skarbu o pomoc na ratowanie, by w dalszej kolejności ubiegać się o środki na restrukturyzację. Wniosek ten nie uzyskał akceptacji ministerstwa z uwagi na brak skutecznego zabezpieczenia pożyczki (nieruchomość z uwagi na roszczenie Drukarni i Księgarni św. Wojciecha takim zabezpieczeniem być nie mogła).

Jedynym ratunkiem dla firmy jest znalezienie inwestora.
– Żal tego wszystkiego, dużo ludzi zostanie pozbawionych pracy, a osobom na kilka lat przed emeryturą szalenie trudno będzie teraz znaleźć zatrudnienie. Ludzie potrafili się poświęcać w imię lepszej przyszłości. Wszystkie zlecenia były realizowane terminowo. Tu nigdy nie zarabiało się kroci, paradoksalnie ludzie dostają na emeryturze więcej niż za pracę – mówi Jan Wiśniewski, koordynator ds. produkcji i marketingu w PZG. – Majątek firmy wypracowali drukarze. Teraz otrzymają na pożegnanie trzy skromne pensje. Jesteśmy elastyczni, możemy zmienić profil produkcji, tu pracują fachowcy wysokiej klasy.

– Zdawaliśmy sobie sprawę że sytuacja nie jest najlepsza, ale ostatnio wszystko gwałtownie przyspieszyło – dodaje Przemysław Górny, zastępca szefa NSZZ Solidarność w PZG.– Odczucie załogi jest takie, że państwo zbyt łatwo rezygnuje z firmy-legendy. Potrzeba relatywnie niewielkich pieniędzy, żeby nam pomóc, ale nikt się do tego nie kwapi. Wciąż mamy nadzieję, że firma pozostanie na rynku. Będziemy walczyć do końca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Szokująca oferta pracy. Warunkiem uczestnictwo w saunie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto