Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pręgierz przewrócony, bo jakiś palant się upił

Krzysztof Smura
Lata 20-te Pręgierz ponownie bez głowy.
Lata 20-te Pręgierz ponownie bez głowy.
Dawno temu na pręgierzu stanął rycerz autorstwa Marcina Rożka. I stał do dziś. Nie uszkodziła go nawet ostatnia wojna, ale wreszcie znalazł się palant, który okazał się silniejszy.

To było jak w dobrym horrorze. Był kat i owszem. Była gawiedź i trudno się dziwić. I był rycerz z kamienia, co to miał upiększać widowisko. I upiększał. Stał bez ruchu. Do czasu. W 1885 roku i kamień w końcu nie wytrzymał. Głowa rycerza sięgnęła bruku. Trzy dekady później ponownie. Słabą miał głowę ten rycerz.

W zasadzie na Starym Rynku zawsze było jakieś szczególne miejsce, w które wleczono skazańców, a później się nad nimi pastwiono lub pozostawiano na widok publiczny. W 1535 roku postanowiono to miejsce właściwie oznaczyć i rzucono nieco grosza artystom, bo zgorszenie miało mieć od tej pory wymiar artystyczny. Pręgierz pojawił się na poznańskim Rynku w 1535 roku. Piękny rycerz stanął na nim 60 lat później.

Fundatorem tego niecodziennego obiektu były... poznańskie strojnisie. Jak się bowiem okazuje obłuda w XVI wieku sięgnęła zenitu. Zawsze racjonalni rajcy z obrzydzeniem mieli wówczas spoglądać na zbyt wystrojone panny pląsające po poznańskich ulicach. Co innego w domu. Tu fajne wdzianko zawsze było mile widziane. Kończąc wątek, owe strojnisie za pokazanie się we fiu-bździu musiały płacić i to słono. Specjalna komisja orzekała, że Kaśka z Młyna miała dwie wstążki za dużo, nadobna Anna zbyt drogą spódnicę, a Zośka rozpasany dekolt. I dalejże łapać nieszczęsne i obligować do składek.

Dość powiedzieć, że bardzo szybko uzbierano pokaźną sumkę, (co może również świadczyć o swoistym buncie poznańskich modniś) która wystarczyła na złożenie zamówienia.

Warto tu dodać, że w owym wieku XVI rajcy nie podnosili do rangi problemu również panien, tyle, że lekkich obyczajów. One się mogły stroić, gdyż o zgrozo były... koniecznym elementem funkcjonowania miasta. W przypadku złapania ,,na dekolcie’’ wystarczyło się przyznać, że obsługuje się taki a taki zamtuz i odwołać do kata, który wówczas był kimś w rodzaju dzisiejszego alfonsa. I fikaj, komisjo, łapać poczciwe poznanianki. Inna sprawa, że owi panowie często doskonale zdawali sobie sprawę, która panna jest koniecznym elementem, bo często pomagali w jego funkcjonowaniu.

Tak wiec szybko powstał fundusz, a z niego poznański pręgierz. W aktach kasowych Poznania zachowała się notatka - Za drut na rózgę do pręgierza chłopkowi 7 groszy, za mieczyk do pręgierza chłopkowi floren 1. Kim był ów chłopek nie wiemy...

Ogólne obijanie
No i jak rycerz stanął, można było urządzać widowiska. Najczęściej wykonywaną karą za przestępstwa kryminalne była chłosta pod pręgierzem lub na ławie przed Ratuszem połączona z wygnaniem z miasta. Powrót do Poznania był zagrożony karą śmierci. Jednym z pierwszych chłostanych był niejaki Tomasz Sądnydzień. Jego sądny dzień to chłosta za oszustwo przy odmierzaniu zboża. Inny wychłostany to kupiec Jan, który po 50 latach zgodnego pożycia uprzykrzył sobie małżonkę. Owego weterana związku małżeńskiego owinęła sobie wokół palca niejaka Ewka. No i bigamia stała się faktem. Obitego kupca wyrzucono z miasta. Kolejny - tym razem mieszczanin, oprócz zwykłej chłosty dostał jeszcze karę dodatkową - publicznie obcięto mu uszy. Za co? Bo mataczył przy grze w karty.

Proces szajki złodziejskiej z 1610 roku zakończył się ogólnym ,,obijaniem’’. Anna Mazurka żyjąca ,,na wiarę’’ z Janem Mazurem, a specjalizująca się w kradzieżach kieszonkowych ,,pod pręgierzem ma zostać obita i z miasta na wieki wypędzona’’ Jej mąż który kradł od szóstego roku życia otrzymał podobną karę. ,,Obijanie’’ i wypędzenie spotkało i innych członków szajki - Annę z Wrześni, Zofię Sowinę, Łukasza Młynarczyka...

Wzloty i upadki

Pregierz stał i stał. 20 kwie-tnia 1885 roku Dziennik Poznański doniósł, że tuż przed Wielkanocą głowa rycerza spadła na bruk. Stratę szybko zniwelowano, ale chyba nie po poznańsku, skoro już na zdjęciu z lat 20. XX wieku rycerz znów nie ma głowy. Ostatecznie figurka, która powstała z ,,fatałaszków poznańskich strojniś’’ trafiła do Muzeum Historii Miasta Poznania. Na cokole stanął rycerz autorstwa Marcina Rożka. I stał do dziś. Nie uszkodziła go nawet ostatnia wojna. Do dziś. Bo wreszcie znalazł się palant, który okazał się silniejszy.

Czytaj też: Pijany student przewrócił pręgierz

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto