Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

SC Braga – Lech 2:0: Odpadamy z LE w fatalnym stylu

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
porażka Lecha, Braga - Lech 2:0
porażka Lecha, Braga - Lech 2:0 archiwum/eM
Po żenująco słabej grze piłkarze Lecha przegrali w Bradze 0:2 i zmarnowali ogromną szansę na awans do 1/8 Ligi Europejskiej.

Dzięki wygranej 1:0 w pierwszym meczu Lech jechał do Bragi z jasnym celem przypieczętowania awansu do 1/8 Ligi Europejskiej, w której jego rywalem miałby być FC Liverpool. Najprostszą drogą do tego celu było zdobycie w Portugalii chociaż jednego gola – gdyby to się udało, rywale musieliby im strzelić aż trzy, aby przechylić szalę awansu na swoją stronę.

Taki układ połączony ze słabą postawą Sportingu w lidze portugalskiej, a także plaga kontuzji w zespole trenera Domingosa, pozwalały na sporą dawkę optymizmu w sercach poznańskich kibiców.

Mecz zaczął się jednak nie najlepiej. Przez pierwsze pięć minut na boisku dzielili i rządzili piłkarze Sportingu. Lechici zdecydowanie przegrali walkę w środku pola i mieli poważne problemy z wymianą chociażby 3-4 podań.

W 6. minucie jednak Siergiej Kriwiec popisał się kapitalnym rajdem lewą stroną przez pół boiska, który zakończył centrą w kierunku przedpola bramkowego. Mimo asysty obrońcy Semir Stilić zdołał dojść do piłki, ale będąc 7 metrów od bramki, fatalnie spudłował.

Jakby tego było mało, dwie minuty później prowadzenie objęli gospodarze. Po strzale z dystansu Limy Krzysztof Kotorowski odbił piłkę przed siebie, wprost pod nogi Alana, który nie miał problemów ze skierowaniem piłki do siatki.

1:0 dla Sportingu oznaczało, że Portugalczycy wyrównali stratę z pierwszego spotkania, ale lechici ciągle jeszcze mieli przecież szansę odwrócić losy rywalizacji – wystarczyło tylko strzelić gola, aby znowu to oni byli jedną nogą w 1/8 LE. Aby tak się stało, trzeba było jednak wreszcie zacząć grać na przyzwoitym poziomie, a tego o poznaniakach niestety nie można było powiedzieć. Kolejorz dalej grał fatalnie – bez żadnego pomysłu na to, jak pokonać Artura albo chociażby stworzyć jakąś sytuację strzelecką. Zupełnie nie sprawdził się pomysł trenera Bakero, aby Rudnevs zagrał bardziej na skrzydle, a bardziej wysunięty grał Stilić. Na boisku cały czas dominowali szybsi, bardziej ambitni i zwyczajnie lepsi piłkarsko gospodarze.

Na efekty nie trzeba było długo czekać – w 36. minucie po szybkiej akcji lewą stroną Helder Barbosa podał do biegnącego środkiem Limy, a ten podwyższył na 2:0. Chociaż powtórki pokazały, że strzelec drugiego gola był na spalonym, trzeba przyznać, że na drugą bramkę Portugalczycy i tak w pełni zasłużyli.

Na drugą połowę Bakero wypuścił Jakuba Wilka, który zmienił Dimitrije Injaca, co oznaczało, że rolę defensywnego pomocnika przejął Kriwiec, a na swoje „normalne” pozycje wrócili Stilić i Rudnevs. To podziałało – pierwsze minuty wyraźnie należały do Kolejorza, który tym razem szukał drogi do bramki rywala prostopadłymi podaniami. Najpierw bliski znalezienia się w sytuacji sam na sam z bramkarzem był Rudnevs, a później także Kikut, ale za każdym razem o ułamek sekundy szybszy był Artur.

Później gra się nieco wyrównała, ale ciągle były nadzieje na to, że Lech jednak jakoś zdoła zdobyć upragnionego i potrzebnego do awansu gola. Sporo ożywienia dało wprowadzanie Jacka Kiełba, choć to nie po jego, lecz Kikuta podaniu w 71. minucie Artur omal nie wrzucił sobie piłki do własnej bramki.

Cztery minuty później kolejną szansą był rzut wolny wykonywany z około 17 metrów od  bramki. Strzał Kiełba przeleciał jednak wysoko ponad poprzeczką bramki Artura. 

W 85. minucie za zbyt brutalny, zdaniem sędziego, faul z boiska wyleciał Kikut, co na pewno nie ułatwiło gry lechitom, ale i tak w samej końcówce mogli przechylić szalę awansu do 1/8 LE na swoją stronę. W 90. minucie znów po prostopadłym podaniu w świetnej sytuacji znalazł się Rudnevs, ale w ostatniej chwili jego uderzenie zostało zablokowane. Po chwili po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła do Wilka, a ten trafił w poprzeczkę!

Ostatecznie jednak Fortuna pozostała przy piłkarzach Sportingu, którzy wygrali 2:0. Uczciwie należy przyznać, że ten awans im się należał, bo w czwartkowym spotkaniu byli przynajmniej o kilka klas lepsi od lechitów, którzy kompletnie przespali pierwszą połowę, a w drugiej zagrali tylko trochę lepiej.

Szkoda zmarnowanej szansy na awans, bo była ona naprawdę spora. Odpadnięcie z rozgrywek Ligi Europejskiej boli tym bardziej, że nastąpiło po meczu, w którym poznaniacy nie pokazali nawet połowy umiejętności z meczów z Manchesterem City czy Juventusem Turyn.

SC Braga – Lech Poznań 2:0 (2:0)

Bramki: 7. Alan , 36. Lima.

Żółte kartki: Kaka, Artur, Gancarczyk.
Czerwona kartka: 86. Kikut (za faul).
Sędziował: Markus Strombergsson (Szwecja).
Widzów: 15.000

SC Braga: Artur – Garcia, Rodriguez, Kaka, Silvio – Custodio, Mossoro (69. Salino), Viana – Alan (82. Elderson), Lima, Barbosa (68. Paulo Cesar).

Lech: Kotorowski – Wołąkiewicz (62. Kiełb), Bosacki, Arboleda, Gancarczyk – Injac (46. Wilk), Djurdjević – Kikut, Stilić (70. Ubiparip), Kriwiec – Rudnevs.

Czytaj więcej wiadomości sportowych z Poznania




**

**

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto