MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ulotkarze z Półwiejskiej radzą sobie z mrozem

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Mróz skutecznie przegonił z ul. Półwiejskiej tłumy ulotkarzy. Ci, którzy zostali, nie narzekają na zimno i chwalą pracodawców, dbających, by pracowało im się jak najznośniej.

Jeśli ktoś bierze wszystkie rozdawane ulotki, to w zwyczajny dzień po przebrnięciu przez ul. Półwiejską powinien ściskać w ręku plik kilkunastu reklam szkół, banków, pizzerii i restauracji. Ostatnie dni w Poznaniu zwyczajne jednak nie są, a to ze względu na mróz sięgający kilkunastu stopni.

Niska temperatura sprawiła, że ulotkarzy jest znacznie mniej, choć normalnie w ferie jest to jeden z najczęstszych sposobów, w jaki młodzież dorabia sobie do kieszonkowego. Ci, którzy odważyli się na pracę w mrozie, wbrew pozorom nie narzekają.

Przerwy, herbata i dwie pary rękawic

- Firma jednak zapowiada, że być może skrócą nam dzień pracy z 8 do 6 godzin. Wolałabym, aby tak nie było, bo wtedy mniej zarobię, a wcale nie jest tak źle - mówi Marcela rozdająca ulotki jednej ze szkół. - Pracodawca pozwolił, abym co godzinę mogła sobie robić przerwę na 10 minut i iść się ogrzać do Kupca Poznańskiego albo urzędu skarbowego, więc da się wytrzymać.

Krok dalej w ułatwieniu pracy poszedł pracodawca Justyny – poznański oddział jednego z banków.
- Jak tylko zmarznę, to mogę podejść do banku, gdzie czeka na mnie gorąca herbata. Jak za długo mnie nie ma, to nawet sami do mnie dzwonią – zapewnia i zdradza, że na mróz jest w pełni przygotowana. – Mam na sobie 7 bluz, 3 pary rajstop i skarpet i 2 pary rękawic. Trochę marzną mi tylko palce, ale da się wytrzymać, bo nie stoję w miejscu tylko chodzę wzdłuż całej ulicy.  


Pan Michał zapewnia, że nie jest mu zimno.

Z kolei znacznie starszy od dziewczyn pan Michał w ogóle nie narzeka na temperaturę.
- Pracuję tu od dwóch godzin i w ogóle nie jest mi zimno, nawet się specjalnie ciepło nie ubierałem. Mogę sobie robić przerwę co godzinę i to w zupełności wystarcza – mówi pan Michał.

Pan Strzałka ma wolne

Krajobraz na Półwiejskiej mocno się zmienił nie tylko ze względu na mniejszą liczbę ulotkarzy. Z deptaku zniknęło też wiele innych osób normalnie zarabiających na świeżym powietrzu. Nie ma ulicznych sprzedawców, a także... "Pana Strzałki", czyli chłopaka, który stał na środku ulicy, trzymając w ręku drogowskaz kierujący do jednej z księgarń.

- Kiedy pod koniec ubiegłego tygodnia temperatura spadła poniżej -10 stopni, uznałam, że nie ma sensu, aby stał i marzł. Dostał wolne, za które jednak dostanie zapłatę – mówi Alicja Cwojdzińska, kierownik „Sklepu z tanimi książkami”.


"Pan Strzałka" dostał wolne do czasu, aż się ociepli.

Mróz wystraszył nie tylko tych, którzy zarabiają pieniądze na Półwiejskiej, ale też tych, którzy je tu wydają. Kierownik księgarni potwierdza, że po ostatnim ochłodzeniu ruch na deptaku jest znacznie mniejszy. Wszyscy czekają zatem na cieplejsze dni – i pracownicy i klienci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Szokująca oferta pracy. Warunkiem uczestnictwo w saunie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto