- Presja ciąży głównie na Lechu. Jeśli z nami nie wygra, może nie zakwalifikować się do europejskich pucharów. Natomiast my teoretycznie tylko możemy, a nie musimy wygrywać. Każdy punkt w tej sytuacji przybliża nas do mistrzowskiego tytułu - mówił na wczorajszej konferencji prasowej trener Wisły Robert Maaskant.
"Biała Gwiazda" na pewno czuje respekt przed Lechem Poznań. Po raz ostatni krakowskiej drużynie udało się wygrać z Kolejorzem w marcu 2008 roku, czyli ponad trzy lata temu. W kolejnych ośmiu pojedynkach (ekstraklasa, Puchar Polski i mecz o Superpuchar) Kolejorz odniósł 6 zwycięstw i tylko dwa razy Wiśle udało się zremisować.
Czytaj także: Luis Henriquez zostaje w Lechu na dłużej
Maaskant doskonale pamięta jeszcze lanie jesienią w Poznaniu. Kolejorz dzięki doskonałej grze w drugiej połowie rozbił krakowski zespół 4:1. I choć okazuje się, że była to najwyższa porażka Wisły w tym sezonie, posady nie uratował Jacek Zieliński. Był to jego ostatni mecz w roli szkoleniowca Lecha.
- Dla nas to był z kolei pierwszy duży test - wspominał Robert Maaskant. - Atmosfera na trybunach była wyśmienita. Do 50. minuty nie graliśmy źle, objęliśmy nawet prowadzenie, ale ostatecznie rywale wbili nam cztery gole. Zabrakło nam doświadczenia i być może również umiejętności. Od tamtej pory wiele się jednak w klubie zmieniło, również pod względem mentalnym. Jesteśmy lepsi personalnie, najważniejsze jest jednak to, że wówczas zajmowaliśmy ósmą pozycję, a teraz jesteśmy pierwsi, a Lech dopiero piąty - dodał szkoleniowiec "Białej Gwiazdy".
Czytaj także: Bakero chce walczyć o wicemistrzostwo [WIDEO]
Dokładnie rok temu 11 maja 2010 roku Wisła też zajmowała pierwsze miejsce, ale w ciągu niespełna minuty straciła przewagę i fotel lidera. Do swojej bramki w Krakowie trafił Mariusz Jop, a Siergiej Kriwiec już w doliczonym czasie gry zapewnił Lechowi zwycięstwo w Chorzowie. Dziś na taki nieprawdopodobny zwrot wydarzeń nie ma szans, ale mały cud na Reymonta naszej drużynie na pewno by się przydał.
- Lech ma duży potencjał i szkoda by było, gdyby nie zakwalifikował się do pucharów. My jednak każdy mecz traktujemy jak finał i tak podejdziemy też do pojedynku z poznaniakami - deklaruje Holender.
Czy Lecha stać na zwycięstwo z Wisłą? - Pewnie, że tak. Ten, kto w to nie wierzy, w ogóle nie powinien wsiadać do autokaru. Górnik, wygrywając 2:0, pokazał, że można ograć Wisłę na ich terenie. W tym sezonie wygraliśmy z nimi u siebie, więc trzeba pozytywnie myśleć też przed rewanżem. Cały czas będziemy walczyć o punkty, żeby skutecznie dogonić czołówkę. Mogę zadeklarować, że remis w tym meczu na pewno nie będzie nas urządzać - powiedział Jacek Kiełb.
Kiedy z nim rozmawialiśmy, nie wiedział jeszcze, że do Krakowa Lech poleciał samolotem. To na pewno ułatwiło trenerowi Bakero przygotowania do tego pojedynku. Ostatni raz poznaniacy podróżowali samolotem na mecz z Podbeskidziem i przywieźli zwycięstwo 3:2. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, gdyby nasza drużyna powtórzyła ten wynik.
Czytaj także: Kolejorz w Krakowie bez swoich kibiców
Współpraca: Hubert Maćkowiak
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?