Decyzja o wydaniu teki zawierającej plany Poznania zapadła rok temu – w grudniu 2009 roku.
- Od tego momentu zaczęłam robić kwerendy – opowiada Danuta Książkiewicz-Bartkowiak, sekretarz redakcji Kroniki Miasta Poznania i autorka opracowania Teki z planami Poznania. - Poza tym trzeba było trochę przeczytać, bo moja wiedza nie obejmuje tych wszystkich dziedzin, stąd też sztab naukowców i specjalistów z różnych dziedzin, którzy mi przy tym pomagali i doradzali, komentowali, uzupełniali to co pisałam. Ten rok był potrzebny po to, żeby dokonać sensownego wyboru, przemyśleć całą koncepcję tego wydawnictwa. Bo potem usiąść i napisać, to już jest najmniejszy problem. Posiąść wiedzę przez te wiele miesięcy, nauczyć się też czytać plany. Bo to nie jest też takie oczywiste.
Jednak, jak przyznaje Danuta Książkiewicz-Bartkowiak, najtrudniejsze było zebranie planów. W zbiorach każdego archiwum, muzeum czy biblioteki jest ich bardzo wiele, ale zaledwie po kilka z nich ma dużą wartość historyczną, są niepowtarzalne.
- Chodziło mi o to, żeby te plany nie tylko wybrać pod względem ikonograficznym, żeby były ładne, bo są one swoistymi dziełami sztuki, ale także, aby ich wybór stworzył historię topograficznego urbanistycznego i architektonicznego rozwoju Poznania. I to chyba się udało.
Zgodnie z założeniem autorki opracowania zebrane w „Tece” plany są reprezentatywne dla historii miasta. Można oglądając je porównywać i oglądać w jaki sposób miasto się rozwijało. Kiedy przyłączano do niego poszczególne wsie i gminy, jak rozprzestrzenianie się miasta hamowały fortyfikacje i jak znikały one z miejskiego krajobrazu. Najstarszy wizerunek jaki znajdziemy w tece to pierwszy widok Poznania pochodzący z 1618 roku, sporo jest planów z XVIII wieku, ale najwięcej z wieku XIX, kiedy Poznań intensywnie się rozwijał. Ostatni plan pochodzi z 1958 roku – przed rozbudową wielkich dzielnic mieszkaniowych.
- Poznań rozwijał się w rytm powstających kolejno fortyfikacji i umocnień – mówi Danuta Książkiewicz-Bartkowiak. – To one warunkowały nie tylko topograficzny rozwój miasta, ale również urbanistyczno-architektoniczny i ludnościowy. Kręgi, w które zamykano Poznań, ta jego kolistość spowodowały, że dzisiaj ma sensowny wymiar. Poznań jest zwarty, a my nauczyliśmy się każdą przestrzeń wypełniać. Fortyfikacje nauczyły nas tej dyscypliny terytorialnej. Poznań ma sensowny wymiar i dzięki tego dobrze się w nim żyje.
W założeniu plany miały przedstawiać historię miasta w „czystej” postaci, nie skażonej naukowym opracowaniem. Po prostu – oglądasz i widzisz, jak miasto się zmieniało. I to się udało, ale nie do końca!
- Przyznam się do rzeczy, która mnie zaskoczyła – mówi Danuta Książkiewicz-Bartkowiak. - Przyjechał do mnie przyjaciel obejrzeć pierwszy egzemplarz „Teki”. Pierwszym planem, który wziął do ręki to był plan z 1958 roku i mówi „Patrz, tutaj nie ma lotniska!”. I rzeczywiście, w miejscu gdzie jest Ławica, czyli lotnisko, które powstało w czasach niemieckich w 1913 roku, a w 1925 roku stało się lotniskiem cywilnym, jest żółta plama. Piękna wielka żółta plama. Tak w rzeczywistość wkraczała cenzura.
W ten sposób komunistyczna władza zaingerowała po latach w publikację Wydawnictwa Miejskiego. W latach powojennych ingerencje cenzury w plany miast zdarzały się bardzo często. Są wydawane zaraz po wojnie plany na których nie ma w ogóle zaznaczonej kolei. Tak, jakby nigdy w Poznaniu nie istniała.
W „Tece z planami Poznania” znajdziemy 27 planów w formatach B1, B2 i B3. Cena katalogowa wydawnictwa to 130 zł. Można je kupić w księgarniach i CIM-ie. W Centrum Informacji Miejskiej można także kupić pojedyncze plany z „Teki”. Nie są składane i w zależności od wielkości kosztują 9 lub 15 zł.
Przeczytaj także o innych nowościach Wydawnictwa Miejskiego: |
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?